*Skip do początku kary pyskatki*
W pewnym stopniu kotka była bardzo zła na Piaskową Gwiazdę za cofnięcie jej bratanicę do rangi kociaka to była jeszcze bardziej wściekła na bratanicę, że na to pozwoliła. Żaden, ale żaden szanujący zasady kot nie poszedłby na zgromadzenie jakby nie był wybrany! A ona sobie poszła! Nosząc i tak imię Pyskaty Kamień po ostatnim zgromadzeniu! Kompletnie nie rozumiała jak czarna mogła, to zrobić, była już dorosła, a zachowywała się gorzej od kociaka! Liliowa chciała dać teraz jej wykład na temat złego zachowania i postanowiła, że to zrobi, nie była może matką kotki to teraz Pyskatke na ogół lubiła. Weszła do żłobka podczas swojego czasu wolnego, szukając czarnej. By dorosła kotka siedziała między kociakami jako karę, okropne. Czy tylko ona i Świerszcz nie pchali się w kłopoty?! Ojciec też dostał karę imię, a był zastępcą, Tupot, jak Niebiański Kwiat pamięcią ruszała też święta nie była i miała swoje kary, jej mama pomagała kryć zdrajczynie! Naprawdę nie umieli się zachować jak zwykli wojownicy? Zastanawiało ją to.
– Pyskatko. – Podeszła do bratanicy. Widziała, że kotka odwróciła się w jej stronę. – Musimy pogadać, tak poważnie. – Machnęła zdenerwowana ogonem.
– O czym? – odpowiedziała zdenerwowana kotka.
– Możesz się ogarnąć na klan Gwiazdy?! Te zmiany imienia nic dla ciebie nie znaczą? Z Kamiennej Agonii, do Pyskatego Kamienia do Pyskatki! Naprawdę! Nie wstyd ci? Naprawdę bycie w klanie i rodzina w klanie nic dla ciebie nie znaczą?!- Machała zdenerwowana ogonem dalej. Mówiła, prawie krzyczała co było dla niej nowością. Nie wiedziała, co powinna czuć. – Chcesz skończyć jak Konwaliowe Serce? Czy Szepcząca Dusza?! Nic dla ciebie nie znaczymy naprawdę? Dziadek, ja, mama, ojciec, siostra. Nic? – Czuła coraz większy smutek. Pomimo że chciałaby młodsza się ogarnęła jednak to ona czuła się gorzej. – Wiesz, że ja cię kocham naprawdę? Jesteś moją rodziną i będę po twojej stronie zawsze to musisz zrozumieć, że jesteś blisko by wylecieć z klanu, zbyt blisko. Masz coś do dodania? – dokończyła po chwili swoje słowa. Nie chciała więcej słuchać jej słów i po prostu wyszła. Musiała się oswoić z tą myślą może.
***
Minęło sporo księżyców, od kiedy liliowa zaglądała do Pyskaty, nie miała może ochoty trochę, musiałaby wytłumaczyć swoje ostatnie słowa. Do tego chciała zajrzeć co u Króliczego Susu, kotka po raz kolejny zaszła w ciążę. Wojowniczka martwiła się o matkę kociaków, że przez panowanie Piaskowej Gwiazdy coś jej lub kociakom może się stać. Prawdę mówiąc uważała ten moment na posiadanie kociaków za najgorszy, który mógł być. Widziała czasami jak bura zachowywała się nerwowo, więc poczuła, że powinna ją odwiedzić. A przy tym może by zerknęła do bratanicy. Weszła do żłobka niepewnie, rozglądając się, jedynym “kociakiem” była Pyskatka. Podeszła do niej powoli, czarna się akurat myła, więc mogła spokojnie porozmawiać.
– Hej, co u ciebie? – zapytała niepewnie. – Chyba ostatnio mnie poniosło. – dopowiedziała po chwili.
<Pyskatka? Ciocia naprawdę cię kocha>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz