Już nie taki do końca młodziak czaił się na zwierzynę. Miodowy Obłok od razu zaczęła go uczyć tak intensywnie, żeby nadrobić te trzy księżyce opóźnienia. Było mu trochę głupio, że nawet Rozżarzona Łapa był od niego lepszy, lecz nie wszystko stracone, bo nie było aż tak źle jak się spodziewał. Mimo, że kocurowi było czasami ciężko wstać z legowiska, leniwie się przeciągając, to fakt że jest gorszy nawet od tego lisiego serca tak go irytował, że zbierał się jak najszybciej.
Minął jakiś tydzień lub lekko więcej od mianowania go na ucznia. Ruda pointka nie uczyła go jak na razie wcale walki. Rozumiał to (w końcu bardziej Klanowi się przyda nowa zwierzyna, a nie martwy wojownik innego Klanu), lecz wychodząc sam z obozu czuł lekki przestrach że może ktoś lub coś go zaatakować. Rzadko wychodził, ale wiadomo. Dlatego zawsze ciągnął ze sobą Sasankową Łapę. Bracia często ze sobą gawędzili. Teraz natomiast miał upolować coś pod okiem Miodowego Obłoku.
Kątem oka zobaczył między źdźbłami trawy burobrązowe futerko. Zaraz po tym pokręcił nosem i wyczuł zapach tej myszy polnej. Przywarł do ziemi. Zaczął się skradać, wolno, starając się nie wydawać głośnych dźwięków. W takiej chwili nawet bicie serca uchodziło za coś, co może spłoszyć zwierzę. Dobra Jałowa Łapo, zrobisz to. Polujesz na mysz nie pierwszy raz... Po co się tak stresujesz?! Dobra, co mówiła Miodowy Obłok? Królik cię szybciej usłyszy, a mysz wyczuje, sprawdzaj czy wiatr nie wieje tak, że mysz może Cię wyczuć... czy jakoś tak. Poczuł powiew powietrza, który uderzył go w twarz. Dobra, muszę to upolować!
Zrobił kilka kroków, wpatrując się w zwierzątko które właśnie chrupało jakieś nasionko, kto wie. Skoczył, a mysz spanikowała i pognała, zanim wylądował. Miodowy Obłok stała po drugiej stronie i gdy gryzoń uciekł od Jałowej Łapy zabiła nic nie spodziewające się zwierzątko.
– Byłeś zbyt wolny. Dobrze się zakradłeś, ale twoje ruchy powinny być prędkie gdy polujesz na mysz. Poszukaj kolejnej, albo innej zwierzyny. Będę cię obserwować. – powiedziała dość obojętnym głosem.
– Dobrze, nie musisz być tak napięty. Uciekła, nic nie poradzisz – powiedziała patrząc na Jałową Łapę. W końcu się rozluźnił i odetchnął. Dlaczego był tak zestresowany?
Kocur na to pytanie nie mógł odpowiedzieć, jednak tak na prawdę... bał się. Bał się, że ktoś go wyśmieje, a zwłaszcza ten gnój Rozżarzona Łapa.
Dobra, nie może wrócić do obozu z pustymi łapami. Wszedł na podniesienie terenu i zawęszył. Nic. Zszedł trochę dalej, a za sobą słyszał Miodowy Obłok i jej kroki. Wtedy uderzył w niego niespodziewanie zapach królika. Nieczęsto na nie polował. Tak na prawdę tylko słyszał teorię i widział jak to robią inni. Czyli jak go złapie.. Będzie czas aby zabłysnąć!
Zaczął iść bardzo cicho, spuszczając głowę. Czuł już że ta zdobycz będzie jego. Podszedł jeszcze bliżej, ukrywając się w trawie. W końcu jednak poruszył się o ten jeden decybel za głośno, królik odwrócił się i widząc kota zaczął zwiewać gdzie pieprz rośnie. Nie tym razem malutki. Pognał jak błyskawica, złapał zwierzę za kark i pociągnął za sobą, co wyglądało śmiesznie. Głowa w bok, w pysku żywy i wyrywający się królik a ciało pędzi. W końcu przyhamował i zacisnął szczęki tak, że królik umarł. Czuł się dumny z siebie. Upuścił zwierzę i zaczekał na mentorkę. Tylko czuł niewielki ból w szczęce.
– No, całkiem całkiem zwierzyna. Brawo. – powiedziała kotka. Poszła na szybko odkopać mysz i gdy wróciła razem poszli do obozu. Jałowa Łapa dumnie niósł zwierzynę w pysku.
– Nieźle, uczniu. – odezwał się do niego Orlikowy Szept, którego kara niedawno się skończyła.
– Dzięki! – odpowiedział Jałowa Łapa. Wziął sobie ze stosu mysz, całkiem dobrą. Ostatnio poczuł dziwny spadek w jakości smaku mięsa które jadł. Cóż, może to po prostu on jest taki wybredniak. Nic specjalnego. Patrzył się na Orlikowego Szepta - chciał z kimś pogadać, od rana trenował a dochodziło już południe.
<Orlikowy Szepcie? Pogadajmy o gejach>
cały klan poddany gejoterapii :3
OdpowiedzUsuń