Jeden wschód słońca.
Dosłownie jeden wschód słońca.
Jeden pełen obrót złotej i srebrnej kuli od kiedy Czarnuszek opuścił kociarnię i stał się Czarną Łapą.
W tak krótkim czasie syn Borsuka zdołał doprowadzić swą mentorkę do kurwicy, nerwicy, palpitacji serca i czegokolwiek jeszcze, co można było sobie wyobrazić.
Zachowanie młodego było tak paskudne, że Złoty Wilk zdążyła przekląć swoją decyzję o zostaniu mentorką setki, jeśli nie tysiące razy. Czarno-biały kocurek nie dość, że rzucał na każdym kroku uwłaczające, seksistowskie teksty, to jeszcze obrażał wojowników, którzy niby lojalnie służyły klanowi.
Pierwszy dzień treningu skończył wymieniając mech w starszyźnie. Kolejny dzień przyniósł jednak coś, czego nigdy, przenigdy się nie spodziewał. Ten frajer Jesionowa Gwiazda zleciał ze stołka lidera na krzywy ryj, zaś jego przydupaska została wygnana.
Czarna Łapa obserwował jak jego ojciec wstępuje na stanowisko lidera z nie małym zdziwieniem. Kocurek machnął ogonem, marszcząc nos, słuchając niepochlebne teksty na temat swojego ojca, szeptane między kotami.
Przecież zrobił to, żeby klan nocy był silny!
Zrobił to dla klanu!
Minęło pół dnia, nim klan wrócił do w miarę sprawnego egzystowania. Borsucza Gwiazda rozmawiał o czymś z Borówkowym Liściem, nerwowo poruszając ogonem. Młodzik obserwował go z daleka, uważnie przyglądając się gestykulacji ojca. Chyba nie wszystko szło tak, jakby chciał. Czarny nie bardzo rozumiał o co chodzi, widział jednak wściekłość malującą się na pysku lidera i tyle mu wystarczyło.
Kocurek machnął ogonem, gdy ojciec przywołał go do siebie.
— Coś się stało, ojcze? — młodzik przysiadł o dwa kocięce kroki dalej od przywódcy, który zmarszczył nos. Borówka miauknęła coś o patrolach, odchodząc kawałek, nim przywołała do siebie swojego brata - Zbożowe Pole. Czarna Łapa skrzywił się, nadal uważał kocura za dziwadło, chociaż widział go parę razy w życiu.
— Od dzisiaj będziesz szkolił się na medyka — czarno-biały kocur wbił w niego swoje ślepia — Syn Jesiona może czegoś próbować, miej go na oku i mów mi o wszystkim, co wyda ci się podejrzanie.
Miał zadanie!
Czarnuszek wypiął dumnie pierś.
Ojciec zaufał mu na tyle, że powierzył mu ważne zadanie!
Ego kocura podskoczyło jeszcze wyżej. Teraz Łasica i Wydra zesrają się z zazdrości!
— Dobrze, ojcze — skinął mu głową, okazując szacunek. Chciał już odejść, jednak zatrzymał go ogon rodziciela. Kocur zbliżył się do syna, nachylając się nad jego uchem.
— Zrób wszystko, żeby ta hałastra od ziół uwierzyła, że jesteś po ich stronie — futro Czarnej Łapy uniosło się na karku, gdy po jego ciele przeszedł dreszcz. W dwukolorowych ślepiach błysnęła chora ekscytacja.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz