Kotka spojrzała kątem oka na świeżo upieczonego zastępcę Klanu Klifu.
Była z niego okropnie dumna, lecz w środku ściskało ją niemiłe uczucie.
Teraz jej ukochany partner może mieć dla niej jeszcze mniej czasu niż
zazwyczaj.
Potrząsnęła jednak głowa, odganiając złe myśli rosnące jej
w głowie. Jej kochany Czarny Potok przecież zawsze jest przy niej.
Czarna szylkretka
już wcześniej często pomagała mu w najróżniejszych sprawach, czasem
podrzucając dodatkowe rozwiązania. Nie może przecież wszystko się teraz
tak zmienić, prawda?
— I jak się czujesz z tym, że zostałeś nowym zastępcą? — zapytała cicho, zerkając na kocura wesoło.
Czarny Potok mruknął coś pod nosem, wzdychając po chwili.
— Czuję się tak samo, jak wcześniej, ale z drugiej strony… — przystanął, spoglądając na szylkretkę z niepokojem w oczach — Mam wrażenie, że coś mi nie wyjdzie…
Kotka uśmiechnęła się do niego czule, po czym stanęła tuż obok kocura.
— Cokolwiek zrobisz, będę cię wspierać — czarno-ruda otarła się o pierś kocura, po czym zamruczała cicho.
Spędzili w lesie resztę wieczoru, tulając
się po lesie we własnym towarzystwie. Zrobiła wszystko, by odciągnąć
kocura od jego niespokojnych myśli. Będzie wspaniałym zastępcą, ot co!
Księżyc
później spełniły się jej najgorsze obawy. Czarny kocur nie spędzał z
nią już tyle czasu co wcześniej. Ganiał po całym obozie, wspomagając
wszystkich dookoła. Kłamałaby, gdyby powiedziała, że jej to nie
przeszkadza. Mimo że często chodzili razem na treningi lub patrole,
Wschodząca Fala czuła, że jej partner oddala się od niej coraz bardziej.
Okropnie męczył ją taki stan rzeczy, lecz nie narzekała. Wiedziała, że Czarny Potok kocha ją najmocniej tak jak ona jego.
Szumiące
Zbocze, gdy nie miał nic ważnego do zrobienia, często zapraszał ją na
wspólne polowania i treningi. W końcu za uczniów mieli rodzeństwo, więc
szczęście było podwójne. Sam zresztą dobrze widział, jak bardzo jego
siostrzyczka stała się przybita, od kiedy Czarny Potok został zastępcą.
Wschodząca Fala syknęła ciche przekleństwo, gdy Tygrysia Łapa po raz kolejny pokonał swoją siostrę w sparingu. Szylkretka wiedziała, że teraz Gronostajowa Łapa nie będzie w za dobrym nastroju.
Niebieskiej
od początku szkolenia szło nie za dobrze. Była nieuważna, wszystko
odwracało jej uwagę od głównego zadania. Musiała pracować o wiele dłużej
niż reszta, by wreszcie załapać, o co chodzi.
Reszta uczniów była od niej jednak na stosunkowo wyższym poziomie, przez co biedna szylkretka najczęściej leżała na ziemi, pokonana przez sparingpartnera.
Wschodząca
Fala przy każdym pojedynku życzyła jej wygranej. Nie chciała znów
widzieć smutnej mordki swojej kochanej siostrzenicy. Dodatkowo oboje
byli okropnie przybici po tym, gdy ich przyszywane rodzeństwo, jakim
była Zagubiona Łapa, się zagubiło. Północna Łapa nie mówiąc nikomu,
ruszyła na poszukiwania siostry i ślad po niej również zaginął.
Wschodząca martwiła się o terminatorki, modląc się do Klanu Gwiazd, by
jednak wróciły bezpiecznie.
— W ten sposób raczej go nie pokona, za często wszyscy próbowali — zaśmiał się rudy kocur, kiwając głową do swojego ucznia.
Tygrysia
Łapa uśmiechnął się szelmowsko, po czym mrugnął w kierunku siostry,
namawiając ją do dalszego ataku. Ogon Gronostajowej Łapy miotał się na
wszystkie strony, a sama koteczka wpatrywała się w brata rozgniewana.
Czarna szylkretka dobrze wiedziała, że kończy się jej cierpliwość.
„Co
byś mogła zrobić, Gronostajowa Łapo…” myślała szybko wojowniczka,
próbując wypatrzeć u siostrzeńca słabych punktów. Gdy jednak zauważyła,
jak bardzo jej uczennica skupia się na przewróceniu przeciwnika, zamiast
jego zaskoczeniu, pokiwała głową.
— Sądzę, że widok z góry byłby o
wiele lepszy! — krzyknęła w kierunku walczących, na co oboje spojrzeli w
jej kierunku zaskoczeni. Gronostajowa Łapa wyłapała jednak wskazówkę o
wiele szybciej niż jej brat. Zanim się spostrzegł, szylkretka już siedziała na jego plecach, łapiąc go za ucho.
Spróbował obrócić się na grzbiet tak, żeby przygnieść napastniczkę, lecz niebieska była zbyt szybka.
Chwilę później stała nad leżącym na plecach kocurze, który nie miał jak wyswobodzić się z uścisku.
Chwilę później wszyscy wracali w kierunku obozu, obserwując przyrodę dookoła.
Wschodząca Fala zamyślona wpatrzyła się w punkt przed nią.
—
Tak w ogóle… — kotka zmrużyła oczy, zwracając się w stronę brata —
Dlaczego jeszcze nie powiedziałeś Niedźwiedziej Gwieździe, że Tygrysia
Łapa jest już gotowy?
Kotka dziwiła się bardzo, dlaczego tak zdolny
uczeń, jak jej uroczy siostrzeniec Tygrys nie został jeszcze
wojownikiem. Co prawda już nie tak uroczy, ponieważ przerastał ją w
każdym możliwym calu. Był równie wysoki co Miętowy Oddech, więc
zdecydowanie górował nad większością wojowników w Klanie Klifu, lecz
było to jedyne, co zostało mu po ojcu. Szarawe futro było dokładnie
takie jak Błękitnej Łapy. Tak samo jasne niebieskie oczy. Szumiące
Zbocze spojrzał na nią z uśmiechem.
— Nie chciał — stwierdził
rudzielec, zwracając głowę w stronę swojego ucznia. Wschodząca Fala
przystanęła natychmiastowo, wbijając oszołomione spojrzenie w stronę
siostrzeńca.
— P-przecież był taki zdeterminowany, by zostać wojownikiem jak najszybciej — miauknęła zdezorientowana — Dlaczego?
Co mogło się stać, że tego nie chciał? Zachorował? A może czuł się jeszcze nie do końca przygotowany?
—
Uznał, że jeśli zostanie wojownikiem szybciej niż jego siostra, to ją
tym zasmuci — mruknął dumnie Szumiące Zbocze — Prosił, by zostali
mianowani jednocześnie, a lider się zgodził.
Wschodząca Fala spojrzała na brata kątem oka, widząc lekki uśmiech na jego pyszczku.
Uczniowie
szli przed nimi, rozmawiając między sobą na najróżniejsze tematy. Gdy
kotka widziała szczęśliwe rodzeństwo, cieplej robiło jej się na duszy.
Razem z ciepłem, przyszedł jednak dziwny chłód. Zostawiła tą
dwójkę tuż po śmierci Błękitnej i Wiewiórki, nie dając im nawet
odrobiny uwagi. Obudziła się dopiero pod koniec, gdy oboje zostali
terminatorami. Miała wrażenie, jakby oboje byli jej malutkimi kociakami.
Właśnie,
kocięta. Od momentu, w którym zaczęła przebywać coraz częściej w
żłobku, pomagając Wierzbowemu Sercu, coś w jej sercu się zmieniło. Już
samo spojrzenie na przytulającego się Skrzydełko lub Kopcia do jej
mentorki sprawiało, że zazdrościła jej.
Często wyobrażała sobie, jak
wyglądałoby jej życie, gdyby miała kilka takich puchatych kulek, którym
mogła poświęcić całą swoją uwagę. Co więcej, gdy widziała, jak Czarny
Potok jest szczęśliwy, przebywając z siostrzeńcami, cos w środku niej
wypełniało się przyjemnym ciepłem.
Już od dawna próbowała dokonać
wyboru, jednak nie potrafiła się zdecydować. Dokładniej rzecz mówiąc, to
raczej bała się spytać o to swojego partnera.
Miała wrażenie, że Czarny Potok byłby wręcz wniebowzięty, gdyby powiedziała, że chciałaby mieć dzieci. Tylko co miała zrobić?
Gdy
tylko dotarła do obozu, podjęła decyzję. Musi w końcu porozmawiać z
partnerem. Koniec z tak ciężką harówką, za kilka księżyców nie będzie
miał sił na nic!
Pożegnała się z uczennicą i wpadła do legowiska wojowników niczym huragan. Już miała zawołać Czarnego Potoka
na rozmowę, gdy nagle spostrzegła leżącego na mchu kocura. Jej
unikająca natura zadziałała, widząc wyczerpanego partnera. Miała też
dziwne wrażenie, że sierść na pysku kocura jest mokra, tak jakby płakał.
Nie
mogła go przecież obudzić z takiego stanu, to byłoby dla niej niczym
cios w serce. Dlatego z lekka zasmucona ułożyła się tuż obok niego, pysk
zwracając w stronę zachodzącego słońca.
Miała wrażenie, że zamknęła oczy tylko na moment, kiedy poczuła, jak coś
ją trąciło. Już miała syknąć na Gronostajową Łapę, że dziś przecież
mają wolne, gdy nagle poczuła liźnięcie w ucho. Podniosła zaspane zielone ślepia, zauważając zdenerwowany wyraz pyska partnera.
Mruknęła
ospale „Co się stało?”, po czym natychmiastowo obudziła się, słysząc
ciche słowa z pyska kocura: Przepraszam, przepraszam, że cię
zaniedbałem.
Widząc go w takim stanie, uśmiechnęła się pocieszająco.
— To przecież nic… Rozumiem, że miałeś dużo pracy… — miauknęła z ulgą, rozluźniając się i mrucząc cicho.
— Powinnaś być najważniejsza. Teraz będziesz. Obiecuje.
Gdy
usłyszała ostatnie słowa, cały dotychczasowy smutek zniknął z niej jak
kamfora. Czyli nie tylko ona poczuła się samotna. Była okropnie zła na
siebie, za to, co wcześniej myślała. Czarny Potok nigdy jej nie zostawi,
dlatego ostatnia decyzja zapadła natychmiastowo. Zapyta się go przy
najbliższej, odpowiedniej okazji. Małe łezki pojawiły się w kącikach jej
oczu, lecz zniknęły równie szybko. Wiedziała, że ich życie już niedługo
zmieni się nie do poznania.
Nie sądziła jednak, że już następnego
dnia jej ukochany zostanie liderem. Gdy wybrał ją na podróż do
Księżycowej Zatoczki, była oszołomiona wszystkim, co się stało. Więcej
już nie zobaczy Misia na szczycie skały, teraz to jej partner będzie na
niej stał, mówiąc do swojego klanu. Nie będzie już siedział przy niej na
zgromadzeniach, ponieważ będzie musiał znaleźć się obok reszty liderów.
Będzie też musiał zmienić legowisko, na to osobne. Czy będzie mogła przebywać tam razem z nim?
Wszystko to kręciło się jej w głowie, doprowadzając do małego szaleństwa.
Znikło jednak ono tak szybko, gdy tylko wyszedł ze szczeliny.
Widziała jego zmieszanie i zagubienie na pysku, przez co uśmiechnęła
się lekko. Nawet jeśli teraz jest liderem, to nadal jej kochany Czarny
Potok. Nie zmienił się ani trochę, nie oddalił się od niej ani o krok
dalej. Obiecał, że będzie teraz najważniejsza, lecz mogłaby nawet usunąć
się na moment w cień, gdy klan będzie trzeba postawić na najwyższym
miejscu.
Podeszła powoli do kocura, po czym skłoniła się lekko, przed nim. Kocur mruknął z lekka niezadowolony.
— Kochanie, prze-
Wschodząca Fala jednak uśmiechnęła się szelmowsko, obejmując nagle partnera.
—
Cicho bądź kupo futra — miauknęła lekko łamiącym się głosem, po czym
pociągnęła nosem — Rany, nigdy nie sądziłam, że kilka moich słów z
uczniowskich czasów, zrobi z ciebie lidera.
Kocur przysiadł na ziemi,
przy czym jego ciałem wstrząsnął lekki szloch. Kotka jednak wiedziała,
że to bardziej ze szczęścia niż smutku. A raczej miała taką nadzieję…
— Też się tego nie spodziewałem — zaśmiał się Potokowa Gwiazda, przytulając do siebie czarną szylkretkę.
Omszona Skóra podszedł wraz z Różanym Kwiatem do szczęśliwej dwójki.
— Chodźcie gołąbki, nie mamy całego dnia — miauknął wesoło niebieski kocur — Trzeba wracać do klanu.
Szylkretka
puściła szczęśliwego kocura, by po chwili wszyscy kierowali się w
stronę Klanu Klifu. Kotka stąpała powoli tuż obok lidera, co chwila,
spoglądając
na idącego przodem wojownika oraz medyczkę. Syn Spadającego Liścia nie
rozumiał, dlaczego jego partnerka próbuje zwolnić tempo marszu. Po
chwili jednak Wschodząca Fala rzuciła wojownikowi zdeterminowane
spojrzenie, dlatego zwolnił co nieco, by zostali bardziej w tyle.
Szylkretka wręcz gotowała się od środka. Musi mu zadać pytanie, czym
prędzej, póki nikt jeszcze nie odciągnął od niej kocura. W obozie nie
miałaby na to szansy, a czuła, że zdołałaby to powiedzieć tylko raz i
tylko w tym momencie. Byleby tylko nie opuściła ją odwaga.
„Klanie Gwiazdy dopomóż” krzyknęła do siebie w myślach, po czym wyskoczyła przed lidera, zatrzymując go.
—
Wschodząca Falo, co się stało? — zapytał zdezorientowany Czarny, po
czym napotkał na jarzące się w świetle słońca zielone oczy wojowniczki.
Wschodząca Fala nabrała powietrza w płuca, mrucząc w myślach „teraz albo nigdy”.
— P-p-potokowa Gwiazdo — zająknęła się kotka — Cz-czy chcia-ałbyś m-mieć dzieci?
Trzęsła się niesamowicie, próbując w jakiś sposób opanować drżenie swojego ciała. Była tak okropnie zdenerwowana, że nie wiedziała, co teraz mogłaby zrobić.
Kochała swojego partnera nade wszystko inne, więc gdyby się zgodził, byłaby najszczęśliwszą kotką pod słońcem.
<Potokowa Gwiazdo? lets have a babies C:< >
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Sprawa znikających kotów w klanie nadal oficjalnie nie została wyjaśniona. Zaginął jeden ze starszych, Tropiący Szlak, natomiast Piaszczysta Zamieć prawdopodobnie został napadnięty przez samotników. Chodzą plotki, że mogą być oni połączeni z niedawno wygnanym Czarną Łapą. Również główny medyk, przez niewyjaśnioną sprawę został oddalony od swoich obowiązków, większość spraw powierzając w łapy swojej uczennicy. Gdyby tego było mało, w tych napiętych czasach do obozu została przyprowadzona zdezorientowana i dość pokiereszowana pieszczoszka, a przynajmniej tak została przedstawiona klanowi. Czy jej pojawienie się w klanie, nie wzmocni już i tak od dawna panującego w nim napięcia?W Klanie Klifu
Do klanu szczęśliwie (chociaż zależy kogo się o to zapyta) powróciła zaginiona medyczka, Liściaste Futro. Niestety nawet jej obecność nie mogła powstrzymać ani katastrofy, jaką była szalejąca podczas Pory Nagich Liści epidemia zielonego kaszlu, ani utraty jednego z żyć przez Srokoszową Gwiazdę na zgromadzeniu. Aktualnie osłabieni klifiacy próbują podnieść się na łapy i zapomnieć o katastrofie.W Klanie Nocy
Srocza Gwiazda wprowadza władzę dziedziczną, a także "rodzinę królewską". Po ciężkim porodzie córki i śmierci jednej z nowonarodzonych wnuczek, Srocza Gwiazda znika na całą noc, wracając dopiero następnego poranka, wraz z kontrowersyjnymi wieściami. Aby zabezpieczyć przyszłe kocięta przed podzieleniem losu Łabędź, ogłasza rolę Piastunki, a zaszczytu otrzymania tego miana dostępuje Kotewkowa Łapa, obecnie zwana Kotewkowym Powiewem. Podczas tego samego zebrania ogłasza także, że każdy kolejny lider Klanu Nocy będzie musiał pochodzić z jej rodu, przeprowadza ceremonię, podczas której ona i jej rodzina otrzymują krwisty symbol kwitnącej lilii wodnej na czole - znak władzy i odrodzenia.Nie wszystkim jednak ta decyzja się spodobała, a to, jakie efekty to przyniesie, Klan Nocy może się dowiedzieć szybciej niż ktokolwiek by tego chciał.
Zaginęły dwie kotki - Cedrowa Rozwaga, a jakiś czas później Kaczy Krok. Patrole nadal często odwiedzają okolice, gdzie ostatnio były widziane, jednak bezskutecznie
W Klanie Wilka
klan znalazł się w wyjątkowo ciężkiej sytuacji niespodziewanie tracąc liderkę, Szakalą Gwiazdę. Jej śmierć pociągnęła za sobą również losy Gęsiego Wrzasku jak i kilku innych wojowników i uczniów Klanu Wilka, a jej zastępca, Błękitna Gwiazda, intensywnie stara się obmyślić nowa strategię działania i sposobu na odbudowanie świetności klanu. Niestety, nie wszyscy są zadowoleni z wyboru nowego zastępcy, którym została Wieczorna Mara.Oskarżona o niedopełnienie swoich obowiązków i przyczynienie się do śmierci kociąt samego lidera, Wilczej Łapy i Cisowej Łapy, Kunia Norka stała się więzieniem własnego klanu.
W Owocowym Lesie
Zapanował chaos. Rozpoczął się wraz ze zniknęciem jednej z córek lidera, co poskutkowało jego nerwową reakcją i wyżywaniem się na swoich podwładnych. Sprawy jednak wymknęły się spod całkowitej kontroli dopiero w momencie, w którym… zniknął sam przywódca! Nikt nie wie co się stało ani gdzie aktualnie przebywa. Nie znaleziono żadnego tropu.Sytuację pogarsza fakt, że obaj zastępcy zupełnie nie mogą się dogadać w kwestii tego, kto powinien teraz rządzić, spierając się ze sobą w niemal każdym aspekcie. Część Owocniaków twierdzi, że nowy lider powinien zostać wybrany poprzez głosowanie, inni stanowczo potępiają takie pomysły, zwracając uwagę na to, że taka procedura może dopiero nastąpić po bezdyskusyjnej rezygnacji poprzedniego lidera lub jego śmierci. Plotki na temat możliwej przyczyny jego zniknięcia z każdym dniem tylko przybierają na sile. Napiętą atmosferę można wręcz wyczuć w powietrzu.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz