— Halo?
Zobaczywszy pod drzewem kocura o brązowym futrze i tygrysich pręgach z brązowymi oczami intensywnie wpatrującymi się w niego, uczeń z Klanu Nocy prychnął i wrócił do odpoczywania, myśląc, iż jest to tylko ktoś z jego klanu. Dzicza Łapa nie umiał jeszcze dobrze rozróżniać zapachu innych klanów, a że dzieliła ich niemała odległość to szanse na to, iż wyczułby w obcym kocie Klan Wilka, były równe zeru.
— Wstawaj! — krzyknął.
Na czole syna Zawilca pojawiło się kilka zmarszczek, które pojawiały się tylko wtedy, gdy ktoś przeszkadzał mu w odpoczywaniu. Mimo to nadal ignorował obecność kocura o pomarańczowych oczach i liczył na to, że w końcu znudzi mu się wołanie do niego i za chwilę stąd odejdzie. Niestety tak się nie stało, a słysząc, że kot podejmuje się próby wejścia na drzewo Dzicza Łapa syknął i poderwał się, spoglądając na nieznajomego z góry.
— Spadaj stąd, bo chcę się wyspać! — warknął.
Uszy brązowookiego przyległy do jego głowy, a sam kot odsunął się od pnia, jednak nadal nie spuszczał wzroku z Dziczej Łapy.
— Nie jesteś z Klanu Burzy, więc nie możesz przebywać na tych terenach — powiedział, próbując brzmieć jak najbardziej stanowczo.
Kocurowi z Klanu Nocy chwilę zajęło zrozumienie tego, co powiedział do niego drugi kot. Nie rozpoznał go, bowiem był on z Klanu Burzy, a na dodatek nie odpuścił, gdy Dzicza Łapa zaczął go ignorować, co było całkiem logiczne, biorąc pod uwagę to, iż znajdował się na czyichś terenach. Po kilku uderzeniach serca wydał z siebie pomruk, który świadczył o jego niezadowoleniu. Nie chciało mu się stąd schodzić, ale nie był też na tyle głupi, by nie domyśleć się o tym, co zrobi kocur z Klanu Burzy po tym, jak samemu nie uda mu się przegonić Dziczej Łapy. Podniósł się, a następnie powiódł wzrokiem po konarze drzewa, na którym obecnie się znajdował, by po chwili zatrzymać wzrok na wyrastających z ziemi korzeniach.
— Ruchy, ruchy! — zawołał ten z dołu. — Bo zaraz sam po ciebie tam wejdę i nie skończy się to tak miło.
W odpowiedzi, Dzicza Łapa wyszczerzył do niego swoje zęby, a następnie wrócił do zastanawiania się nad tym, w jaki sposób stąd zejść. Nie mając pojęcia o prawach fizyki, uznał, że najlepszym na to rozwiązaniem będzie szybkie zbiegnięcie po konarze do kota z Klanu Burzy. Dodatkowo nie był on zbyt skory do intensywnego myślenia, bowiem jedyne, na czym mu teraz zależało, to wrócenie na swoje tereny i znalezienie miejsca, w którym będzie mógł w spokoju zasnąć. Dzicza Łapa wciągnął powietrze przez nos, a następnie wyskoczył przed siebie i podjął się próby pionowego zbiegnięcia po drzewie. Nie przypuszczał, że skończy się to tak, iż w połowie drogi jego tył przechyli się do przodu i straci równowagę, po czym spadnie na obcego mu kocura, otrzymując tym samym miękkie lądowanie.
— Ruchy, ruchy! — zawołał ten z dołu. — Bo zaraz sam po ciebie tam wejdę i nie skończy się to tak miło.
W odpowiedzi, Dzicza Łapa wyszczerzył do niego swoje zęby, a następnie wrócił do zastanawiania się nad tym, w jaki sposób stąd zejść. Nie mając pojęcia o prawach fizyki, uznał, że najlepszym na to rozwiązaniem będzie szybkie zbiegnięcie po konarze do kota z Klanu Burzy. Dodatkowo nie był on zbyt skory do intensywnego myślenia, bowiem jedyne, na czym mu teraz zależało, to wrócenie na swoje tereny i znalezienie miejsca, w którym będzie mógł w spokoju zasnąć. Dzicza Łapa wciągnął powietrze przez nos, a następnie wyskoczył przed siebie i podjął się próby pionowego zbiegnięcia po drzewie. Nie przypuszczał, że skończy się to tak, iż w połowie drogi jego tył przechyli się do przodu i straci równowagę, po czym spadnie na obcego mu kocura, otrzymując tym samym miękkie lądowanie.
< Czapla Łapo? >
PYSZNE SPANKO
OdpowiedzUsuń