- Wyjdźcie stąd, bo ja tu mentalnie nie wytrzymuje - krzyknęła medyczka, wyganiając nas z legowiska.
- Eee - zaczął brat - Co się tu odwaliło?
- Las się dziwnie zachowuje i chciałam, żeby została przebadana, ale chyba nie jest.
Poszłam z rudzielcem do stosu ze zwierzyną i dzieliłam się językami, jak to zwykle robili starsi wojownicy. Najedliśmy się do pełna. Dawno nie miałam treningu z rudzielcem, Borsuczy Kieł postanowił łączyć treningi ze Świerkową Łapą, był bardzo miły i często mnie czegoś uczyła, ale tęskniłam za treningami z moim braciszkiem.
***
Mianowanie moich siostrzeńców dobiegło końca. Teraz rozmawiali ze swoimi mentorami. Dawno nie widziałam Leśnej Łapy. Wydawało mi się, że zaczęła mnie unikać, od ostatniego incydentu. Źle się z tym czułam. Najwięcej czasu poświęcał mi Świerkowa Łapa i Wąsik, czasami też rozmawiałam z Dymkiem. Podeszłam do niebieskiej, lekko spłoszona.
- Mam nadzieję, że twój trening pójdzie ci jak najlepiej - powiedziałam sztywno i obróciłam się. Nie wiedziałam co jej powiedzieć. Pewnie mnie nie lubiła. Przecież zachowałam się jak mysi bobek, karząc zdrowej kotce siedzieć u medyka.
- Spopielona Łapo - zawołała mnie.
- Hmm? - zamyśliłam się.
- Dziękuje - odpowiedziała rozpromieniona kotka.
***
Kilka dni później, trafił mi się wspólny trening z siostrzenicą. Nie byłam z tego powodu zachwycona, lecz również nie byłam zła. Czułam się dziwnie. Pewnie podobnie czuł się mój najlepszy przyjaciel Świerk, dowiadując się, że będzie trenować z młodszą kotką. Jak zwykle było to polowanie. Ona była początkująca, a ja zmiatałam połowę zwierzyny z najbliższych okolic.
- To zaczynajmy. Leśna Łapo, ostatnio cię trochę uczyłam, możesz brać przykład z ciotki, dzisiaj popatrzę, jak się sprawujesz. Spopielona Łapo, poluj, ile chcesz, ale zostaw coś dla mojej uczennicy - powiedział radosna mentorka Leśnej Łapy.
<Leśna Łapo? Wiem kiczowate, ale zawsze jest>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz