Rankiem obudziły mnie pierwsze promienie słońca. Jednak nie chciało mi się wychodzić z legowiska i ignorując słońce, znów zasnęłam. Obudził mnie głos, jednak nie dosłyszałam znaczenia tych słów. Lekko otworzyłam oczy. Padał na mnie cień lekko zdenerwowanego Borsuczego Kła.
- Nie słyszałaś? Wstawaj szybko, zaraz wychodzimy - podniósł głos. Wolałam nie dyskutować ze zdenerwowanym mentorem i wstałam bez słowa.
- Błotnisty Pysk i jego uczeń czekają na nas. Umówiłem się z nimi na wspólny trening. Musisz się uczyć nawet od starszych uczniów.
Uczniem Błotnistego pyska z tego, co wiem, był Świerkowa Łapa. Spotkałam go tylko raz, pierwszego dnia bycia uczniem. Potem tylko widziałam go w legowisku uczniów. Szybko razem z mentorem pobiegłam do wyjścia z obozu. Kierowaliśmy się na Wielką Polanę. Obok mnie stąpał cynamonek. Był już wielkości mniej więcej mojego mentora. Z tego, co pamiętam, był ode mnie o 19 księżyców starszy. Pewnie był zdenerwowany, że nie jest jeszcze wojownikiem. Ciekawe czego się uczył na treningach. Ja mam je jeden księżyc i się strasznie nudzę. O ćwiczy już 13. Faktycznie wyglądał na znudzonego.
- Co będziemy dziś obić? - spytałam radośnie mentorów.
- Będziecie ćwiczyć walkę. Ale nie z nami tylko między sobą. Tylko schowajcie pazury. - odpowiedział partner mojej siostry. Zlustrowałam Świerkową Łapę wzrokiem. Przecież on powali mnie jednym ruchem!! Nie mam z nim szans... Jestem za malutka. Spojrzałam na ucznia, który przyjął pozycje do walki. Delikatnie pochyliłam się. Nasi mentorzy odeszli na bok i rozmawiali między sobą. W sumie byli to ojciec i syn. Świerk mocno wybił się z łap i skoczył w moim kierunku. Ja z paniką odskoczyłam na bok i syknęłam. Zaatakował mój bok, zrobiłam unik. Tym razem ja skoczyłam na niego, lecz ten nie odskoczył. Miałam szanse. Stałam nad potężnym kocurem. Zanim jednak zdążyłam coś zrobić, on odepchnął mnie tylnymi łapami i wyskoczył. Ja potoczyłam się jak kasztan, w końcu stając na równe nogi. Zanim odwróciłam głowę, by odnaleźć przeciwnika, ten skoczył na mnie od tyłu. Leżałam na brzuchu, a nade mną stał Świerkowa Łapa. Nie mogłam się podnieść, przekręciłam się na plecy.
- Wygrałeś - powiedziałam smutno.
- Ty też nieźle walczyłaś - powiedział dumnie, lecz gdy zauważył smutek na mojej twarzy, dopowiedział szybko - Ej, nie martw się, jesteś jeszcze młoda, masz mniej doświadczenia i siły - Moja twarz rozpromieniła się od serdecznego uśmiechu.
Wyglądało to dziwnie. Przypomniało mi się zdarzenie jak to Wąsik i Gardenia byli w podobnej sytuacji. Wyczołgałam się przegrana, spod łap zwycięzcy, a ten wycofywał się. Cynamonek liczył w duchu, że jego mentor nie zauważy tego zajścia, lecz niestety tak się nie stało.
- Co wy robicie? - powiedział podenerwowany.
- Wygrałem, Spopielona Łapa nie mogła się ruszyć, leżała na plecach, więc zakończyliśmy walkę - szybkie wyjaśnienie, spowodowało, że zdziwienie zeszło z twarzy Błotnistego Pyska. Borsuczy Kieł nie zdenerwował się, pewnie ufał mi na tyle dobrze, by nie stwierdzić, że nie będę miała kociaków jako uczeń. Ciekawe czy jakaś kotka była tak bezmyślna, żeby rodzić kociaki jako uczeń! A poza tym ja w ogóle nie wiem, czy chce mieć jakieś kociaki? Ja i Świerk? Może jedynie jako przyjaciele, nie znam go na tyle, by mu bezgranicznie ufać. Nie sądzę, żeby kiedykolwiek, ktokolwiek został moim partnerem. Przez całą drogę powrotną, jak i późniejszy czas rozmawiałam z cynamonkiem. Zarówno o moim, jak i jego rodzeństwie czy treningach. Obiecał mi również, że nauczy mnie kilku sztuczek. Moje rodzeństwo nie było zadowolone, że znalazłam sobie jakiegoś gościa do rozmowy. Ale no cóż, mam prawo rozmawiać z kim chce. W końcu nastała Noc i razem ze Świerkiem poszłam spać.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Po śmierci Różanej Przełęczy, Sójczy Szczyt wybrała się do Księżycowej Sadzawki wraz z Rumiankowym Zaćmieniem. Towarzyszyć im miała również Margaretkowy Zmierzch, która dołączyła do nich po czasie. Jakie więc było zaskoczenie, gdy ta wróciła niezwykle szybko cała zdyszana, próbując skleić jakieś sensowne zdanie. Z całości można było wywnioskować, że kotka widziała, jak Niknące Widmo zabił Sójczy Szczyt oraz Rumiankowe Zaćmienie. W obozie została przygotowana więc zasadzka na dymnego kocura, który nie spodziewał się dziur w swoim planie. Na Widmie miała zostać wykonana egzekucja, jednak kocur korzystając z sytuacji zdołał zabić stojącą nieopodal Iskrzącą Burzę, chwilę potem samemu ginąc z łap Lwiej Paszczy, Szepczącej Pustki oraz Gradowego Sztormu, z czego pierwszą z wymienionych również nieszczęśliwie dosięgły pazury Widma. Klan Burzy uszczuplił się tego dnia o szóstkę kotów.W Klanie Klifu
Plotki w Klanie Klifu mimo upływu czasu wciąż się rozprzestrzeniają. Srokoszowa Gwiazda stracił zaufanie części swoich wojowników, którzy oskarżają go o zbrodnie przeciwko Klanowi Gwiazdy i bycie powodem rzekomego gniewu przodków. Złość i strach podsycane są przez Judaszowcowy Pocałunek, głoszącego słowo Gwiezdnych, i Czereśniową Gałązkę, która jako pierwsza uznała przywódcę za powód wszystkich spotykających Klan Klifu katastrof. Srokoszowa Gwiazda - być może ze strachu przed dojściem Judaszowca do władzy - zakazał wybierania nowych radnych, skupiając całą władzę w swoich łapach. Dodatkowo w okolicy Złotych Kłosów pojawili się budujący coś Dwunożni, którzy swoimi hałasami odstraszają zwierzynę.W Klanie Nocy
Świat żywych w końcu opuszcza obarczony klątwą Błotnistej Plamy Czapli Taniec. Po księżycach spędzonych w agonii, której nawet najsilniejsze zioła nie były mu w stanie oszczędzić, ginie z łap własnego męża - Wodnikowego Wzgórza, który został przez niego zaatakowany podczas jednego z napadów agresji. Wojownik staje się przygnębiony, jednak nadal wypełnia swoje obowiązki jako członek Klanu Nocy, a także ojciec dla ich maleńkiego synka - Siwka. Kocurek został im podarowany przez rodzącą na granicy samotniczkę, która w zamian za udzieloną jej pomoc, oddała swego pierworodnego w łapy obcych. W opiece nad nim pomaga Mżawka, młodziutka karmicielka, która nie tak dawno wstąpiła w szeregi Klanu Nocy, wraz z dwójką potomków - Ikrą oraz Kijanką. Po tym wydarzeniu, na Srebrną Skórkę odchodzi także starsza Mrówczy Kopiec i medyczka, Strzyżykowy Promyk, której miejsce w lecznicy zajmuje Różana Woń. W międzyczasie, na prośbę Wieczornej Gwiazdy, nowej liderki Klanu Wilka, Srocza Gwiazda udziela im pomocy, wyznaczając nieduży skrawek terenu na ich nowy obóz, w którym mieszkać mogą do czasu, aż z ich lasu nie znikną kłusownicy. Wyprowadzka następuje jednak dopiero po kilku księżycach, podczas których wielu wojowników zdążyło pokręcić nosem na swoich niewdzięcznych sąsiadów.W Klanie Wilka
Po terenach zaczynają w dużych ilościach wałęsać się ludzie, którzy wraz ze swoją sforą, coraz pewniej poruszają się po wilczackich lasach. Dochodzi do ataku psów. Ich pierwszą ofiarą padł Wroni Trans, jednak już wkrótce, do grona zgładzonych przez intruzów wojowników, dołącza także sam Błękitna Gwiazda, który został śmiertelnie postrzelony podczas patrolu, w którym towarzyszyła mu Płonąca Dusza i Gronostajowy Taniec. Po przekazaniu wieści klanowi, w obozie panuje chaos. Wojownikom nie pozostaje dużo możliwości. Zgodnie z tradycją, Wieczorna Mara przyjmuje pozycję liderki i zmienia imię na Wieczorną Gwiazdę. Podczas kolejnych prób ustalenia, jak duży problem stanowią panoszący się kłusownicy, giną jeszcze dwa koty - Koszmarny Omen i Zapomniany Pocałunek. Zapada werdykt ostateczny. Po tym, jak grupa wysłanników powróciła z Klanu Nocy, przekazując wieść, iż Srocza Gwiazda zgodziła się udzielić wilczakom pomocy, cały klan przenosi się do małego lasku niedaleko Kolorowej Łąki, który stanowić ma ich nowy obóz. Następne księżyce spędzają na przydzielonym im skrawku terenu, stale wysyłając patrole, mające sprawdzać sytuację na zajętych przez dwunożnych terenach. W międzyczasie umiera najstarsza członkini Klanu Wilka, a jednocześnie była liderka - Stokrotkowa Polana, która zgodnie ze swą prośbą odprowadzona została w okolice grobu jej córki, Szakalej Gwiazdy. W końcu, jeden z patroli wraca z radosną nowiną - wraz z nastaniem Pory Nagich Drzew, dwunożni wynieśli się, pozostawiający po sobie jedynie zniszczone, zwietrzałe obozowisko. Wieczorna Gwiazda zarządza powrót.W Owocowym Lesie
Społeczność z bólem pożegnała Przebiśniega, który odszedł we śnie. Sytuacja nie wydawała się nadzwyczajna, dopóki rodzina zmarłego nie poszła go pochować. W trakcie kopania nagrobka zostali jednak odciągnięci hałasem z zewnątrz, a kiedy wrócili na miejsce… ciała ukochanego starszego już nie było! Po wszechobecnej panice i nieudanych poszukiwaniach kocura, Daglezjowa Igła zdecydowała się zabrać głos. Liderka ogłosiła, że wyznaczyła dwa patrole, jakie mają za zadanie odnaleźć siedlisko potwora, który dopuścił się kradzieży ciała nieboszczyka. Dowódcy patroli zostali odgórnie wyznaczeni, a reszta kotów zachęcana nagrodami do zgłoszenia się na ochotników członkostwa.Patrole poszukiwacze cały czas trwają, a ich uczestnicy znajdują coraz to dziwniejsze ślady na swoim terenie…
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz