- Coś ty taki rozmarzony? Zakochałeś się, czy co? - zapytała, a na jej pyszczku pojawił się charakterystyczny dla niej uśmiech.
Z tymi słowami Oset wrócił do rzeczywistości, co zwiastowało pokręcenie przez niego głową na boki i zmianę ze wzroku ciepłego i przyjemnego na ten, do którego Czereśnia zdołała się już przyzwyczaić. Ślady po ciepłym uczuciu od razu zniknęły z głowy kocura o długim, burym futrze, a zastąpiły go myśli o tym, w jaki sposób dopiec siedzącej obok niego kotce.
- Chciałabyś - prychnął.
Jedna z córek Srebrnej jakby się zachmurzyła, a jej uśmiech pomniejszył się. Oset był na tyle głupi, że nie zauważył tej zmiany, dlatego gdy Czereśnia mu nie odpowiadała, sam postanowił pociągnąć dalej tę rozmowę.
- A tak w ogóle to jak mają na imię te twoje smrody? - zerknął na tulące się do jego ogona kocięta, a gdy to zobaczył, potrząsnął nim, na co one jęknęły, aczkolwiek nie poddawały się i uparcie próbowały go złapać w swoje ostre ząbki.
- To jest Księżyc - wskazała na kocurka o czarnym futerku. - Zaś ona ma na imię Ważka - dodała, kierując swój pyszczek w stronę niebieskiej kotki z cętkami i nietypową plamą na głowie.
Kocięta na wspomnienie o ich imionach uniosły łebki znad puchatego ogona Ostu, a następnie spojrzały na Czereśnię, uśmiechając się przy tym z dumą. Uwagę przykuwał Księżyc, który dla lepszego efektu wdrapał się na swoją siostrę przednimi łapami i wypiął do przodu pierś. Ważka mruknęła coś pod nosem i wysunęła się spod brata, przez co ten upadł na ziemię z jękiem, a wszystko to zwieńczył śmiech Czereśni, który wydał się w tej chwili lekko smutny, jakby przypomniała sobie o czymś, co sprawiało jej zarówno ból jak i radość. Oset nie lubił jej widzieć w takim stanie, dlatego na poczekaniu wymyślił kolejne pytanie i bez zastanowienia je zadał.
- Jak się robi takie coś? No wiesz, kociaki, pisklaki i inne te pełzające takie.
< Czereśnio? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz