Gardenia przerażona trzęsła się w krzakach. Byli w bardzo niekorzystnej sytuacji, mówiąc delikatnie. Miała zaciśnięte oczy, mamrotała coś pod nosem, sama siebie nie rozumiejąc. Spopielona Łapa próbowała coś wykombinować, bo jako jedyna zachowała jasność umysłu w tej chwili. Noc chodziła w kółko, udając, że myśli nad tym co mają teraz zrobić. Wąsik dalej zachowywał się tak jak wcześniej, czyli jedynie burknął coś od czasu do czasu, że to nie jego wina, że powie wszystko ojcu i zwali na nie. Za to patrol Klanu Burzy zbliżył się jeszcze bardziej do granicy, koty wpatrywały się w las i szukały jakichkolwiek oznak, że Klan Wilka wtargnął na ich teren.
- Jeśli im nie wytłumaczymy co tutaj zaszło to pójdą o tym powiedzieć Nocnej Gwieździe i wszyscy będziemy mieli problem. Najlepiej będzie jeśli jedna osoba pójdzie, maksymalnie dwie, bo jak wyjdziemy wszyscy mogą nas wziąć na wrogów, zwłaszcza, że taki Wąsata Łapa jest bardzo wysoki i przypomina wojownika - szepnęła błękitna. Kocur z niewiadomych powodów jeszcze bardziej się naburmuszył i ciężko przysiadł jak najdalej się dało. Szylkretowa spojrzała na dwie pozostałe kotki, uśmiechnęła się złośliwie, kiedy jej oczy zatrzymały się na skulonej koleżance.
- Gardeniowa Łapa jest z nas najdrobniejsza, ona nie wzbudzi w nich nieufności i trudno by było brać ją za wojowniczkę. Niech ona idzie, jej wrodzony urok osobisty na pewno pomoże - powiedziała Nocna Łapa jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. Przerażona i zdezorientowana lilijka spojrzała na przyjaciółkę swoimi błękitnymi oczami, chciała żeby nie mówiła na poważnie - Przecież to oczywisty wybór. Tobie uwierzą, ze mną i Popiołkiem może być gorzej, a na naszego naburmuszonego rudaska od razu się rzucą. No i przestań się tak trząść, bo pomyślą, że łżesz. Spinasz się strasznie, a to trzeba na spokojnie, wiesz.
- Tobie to łatwo mówić. Ja zaraz mam stanąć przed wrogim patrolem, który weźmie mnie na początku za kogoś niebezpiecznego. Czy ty wiesz jak ja się teraz czuje?! - rzekła zdenerwowana, jednak dalej szeptem. Niektóre jej słowa zamieniły się w piski, które burzowi na pewno usłyszeli.
- Wyłaźcie stamtąd wy nędzne pchlarze! - wydarła się jedna kotka, jej głos sprawił, że najstarszej przeszedł po grzbiecie dreszcz. Zatrzęsła się raz a porządnie.
- Ja tam nie idę - powiedziała stanowczo, jednak dalej kuląc się w krzakach.
- Ej, jesteś najstarsza! Powinnaś dawać nam przykład, co nie?
- Jestem za młoda by umrzeć z łap wściekłej wojowniczki - załkała cicho. Wąsata Łapa, który do tej pory się nie odzywał, teraz spojrzał kolejno po kotkach i wstał na równe łapy. Podszedł bliżej swoich sióstr i przyjaciółki. Stanął obok i posłał całej trójce karcące spojrzenie, które po tym jak te ucichły, złagodniało.
- Ja pójdę. Wyjaśnię to nie trzęsąc się jak ryba wyciągnięta z wody - Wstając dotknął pyska liliowej ogonem, jakby chciał niezauważalnie wytrzeć jej łzy z pyszczka. Kotka w tym momencie poczuła się słaba i bardzo chciała to zmienić. Szybko siew sobie zebrała i wyprzedziła kolegę. Ten posłał jej zdziwione spojrzenia i chciał już wyjść zza krzaków żeby wszystko wyjaśnić. Jednak uczennica zagrodziła mu drogę i wypięła pierś - Co ty robisz? Nie zachowuj się jak naburmuszone kocie i daj mi naprawić całą to niekorzystną sytuacje.
- Jesteś za duży! Ja idę, bo to mnie posłuchają, więc posadź swoje szanowne rude dupsko tutaj i się nie wtrącaj! - Kocur był tak zdziwiony tym dziwnym zachowaniem, zazwyczaj łagodnej i wesołej Gardenii, że posłuchał się jej bez zbędnych komentarzy. Po chwili jednak się opamiętał i już chciał ruszyć za przyjaciółką, ale tym razem przeszkodziły mu siostry. Był zdenerwowany, ale szybko się opanował i czekał na rozwój wydarzeń. Wychylił się niezauważalnie zza krzewu i obserwował patrol Klanu Burzy. Był w gotowości, jeśli tylko przejdą na teren jego klanu, będzie go bronił.
Gardeniowa Łapa z uniesionym łepkiem szła w stronę dość licznego patrolu. Kiedy tylko była widoczna, szóstka kotów wlepiła w nią swoje ślepia. Kotka nie potrafiła nazwać, ani rozpoznać żadnego z nich. na przodzie stała duża, widocznie umięśniona wojowniczka, której wzrok był tak karcący i zimny, że samo jej spojrzenie mogłoby powalić przeciwnika podczas ataku. Miała piękne, ciemno-pręgowane futro, które błyszczało w jasnych promieniach słońca. Miała zmrużone, bursztynowe ślepia, które przeszywały uczennice na wskroś. Łapy Gardenii się pod nią uginały, ale ta dzielnie stała wyprostowana, nawet nie drgnęła, chociaż w środku czuła okropny strach i bezsilność, nie miałaby z nimi najmniejszych szans gdyby zaatakowali, nawet z pomocą pozostałej trójki byliby spisani na straty. Zaraz za Bengalką stał znacznie od niej niższy i ogólnie mniejszy kocur. Uczennica Klanu Wilka połączyła fakty, że musi to być jej uczeń. Wyglądał jakby chciał skopiować przerażającą minę swojej mentorki, ale słabo mu to wychodziła, więc wyglądał bardziej zabawnie niż strasznie, nie budziło to szacunku tak jak w przypadku węglowej. Nie był brzydki, po prostu zwyczajny, nie wyróżniał się niczym wyjątkowym, zwykły błękitny, cętkowany kocur z lekko dłuższym futrem. Po lewej z kamiennym wyrazem pyska siedział kremowo-biały kocur. Wpatrywał się w poczynania młodej kotki jakby próbował wyszukać w nich jakąś oznakę wrogości. Jego mina nie wyrażała za wiele, była neutralna, ale nie obojętna. Miał ślepia wlepione w drobną osóbkę przed sobą, jego opanowaną postawę rozwiewały wysunięte pazury. Najbardziej z tyłu stała dwójka uczniów, którzy wyglądali jakby bardzo nie chcieli być zauważeni. Sprawiali wrażenie ukaranych samą obecnością tutaj, nie byli zaciekawieni całą sytuacją tak jak reszta. Brązowy, pręgowany kocur szeptał swojej koleżance coś na ucho. Błękitna chichotała bez przerwy, ale na tyle cicho, żeby nie zwrócić na siebie uwagi czarnej wojowniczki, stojącej przed nimi. Ciągle spoglądała w jej stronę, ale jej wzrok nie był przestraszony, tylko raczej pełen odrazy i złośliwy, jakby własne teraz planowała ją upokorzyć razem ze swoim kompanem. Trochę dalej po prawej stała drobna wojowniczka z krótkim poszarpanym futerkiem. Posyłała ona liliowej pocieszające spojrzenie, które niezwykle dziwiło młodszą, bo przecież ona była ich wrogiem. Nie wiedziała ile czasu już stoi w jednym miejscu, ale największa kotka widocznie się niecierpliwiła. Cisza nawet zainteresowała czekoladowego kocurka, który zaprzestał rozmawiać ze swoją siostrą. Kiedy wszystkie oczy były zwrócone na nią, kotka pękła. Łapki się pod nie ugięły i zaczęła drżeć, parę razy otworzyła pysk żeby coś powiedzieć, ale po chwili go zamykała i tak ciągle. Uczniowie rozbawieni wyśmiewali ją i szeptali między sobą.
- Nie ma co się przejmować taką pokraką, jest mniejsza niż kociaki Pręgowanego Piórka, nic nam nie zrobi. Kto to w ogóle z obozu wypuścił - zaśmiał się Czapla Łapa, który nagle wyszedł na przód patrolu, ignorując morderczy wzrok Żmijowej Łuski. Zmrużył ślepia i wykrzywił pysk w wyzywającym uśmieszku - Może powinniśmy ją odprowadzić, dzieci nie powinny się szwendać po terenach samotnie, może im się coś stać.
- Stul pysk kupo obsranych kłaków - wycedziła rosła kotka, podchodząc bliżej, przy okazji nadeptując uczniowi na ogon. Ten tylko pisnął cicho i podkurczył go pod siebie, patrząc na nią z mordem w oczach. Stanęła przed Gardeniową Łapą, była tak blisko, że mogła poczuć od niej zapach zająca, na które polują burzyki. Przełknęła ślinę i spojrzała jej w oczy, próbując jej pokazać, że się jej nie boi. Było to jednak największym kłamstwem znanym klanom, bo wojowniczka była na prawdę przerażająca - Jednak ten gówniarz ma rację. Co takie marne sowie łajno robi przy naszych terenach?
<Spopielona Łapo? Nocna Łapo? Czapla Łapo? Błękitna Łapo? Spleciona Łapo?>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Straszliwy potwór, który terroryzował społeczność w końcu został pokonany. Owocniaki nareszcie mogą odetchnąć bez groźby w postaci szponów sępa nad swoimi głowami. Nie obeszło się jednak bez strat – oprócz wielu rannych, życie w walce z ptakiem stracili Maślak, Skałka, Listek oraz Ślimak. Od tamtej pory życie toczy się spokojnie, po malutku... No, prawie. Jednego z poranków wszystkich obudziła kłótnia Ambrowiec i Chrząszcza, kończąca się prośbą tej pierwszej w stronę liderki, by Sówka wygnała jej okropnego partnera. Stróżka nie spodziewała się jednak, że końcowo to ona stanie się wygnańcem. Zwyzywała przywódczynię i zabrała ze sobą trójkę swych bliskich, odchodząc w nieznane. Na szczęście luki szybko zapełniły się dzięki kociakom, które odnalazły dwa patrole – żłobek pęka w szwach ku uciesze królowej Kajzerki i lekkim zmartwieniu rządzących. Gęb bowiem przybywa, a zwierzyny ubywa...W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Burzy!
(Brak wolnych miejsc!)
Klepię
OdpowiedzUsuń~Błękit
Ejj no Czapka nie jest taki niemiły >;/
OdpowiedzUsuń