Błękitna Łapa ustawiła się przy wejściu do obozu, z niecierpliwością wpatrując się w Złotą Melodię. Dlaczego, och dlaczego jej mentorka musiała akurat teraz zacząć toaletę. W przejściu minęła ją Migoczące Niebo, prowadząc Leśną Łapę na trening. Błękitna Łapa spojrzała z niecierpliwością na swoją mentorkę, dopiero zbierającą się z ziemi i idącą w jej kierunku. Obie kotki wyszły z obozu, a Błękit od razu skierowała się do kotliny treningowej, ale Złota Melodia powstrzymała ją ruchem ogona.
- Dzisiaj nie trenujemy walki.
Błękitna Łapa zatrzymała się czekając na dalsze instrukcje.
- To będzie sprawdzian – powiedziała Złota Melodia. – Będziesz polować, a ja co jakiś czas będę do ciebie zaglądać i sprawdzać jak sobie radzisz.
Kotki omówiły wstępnie trasę i Błękitna Łapa wyruszyła na polowanie. Szła powoli co jakiś czas otwierając pyszczek, by sprawdzić gdzie jest jej mentorka. Nie wyczuła jej jednak, więc skupiła się na polowaniu. Złapała dwie myszy, zakopała je i ruszyła dalej do czasu, aż nie zobaczyła wróbla. Po chwili on też zwisał w jej szczękach. Nadstawiła uszu i zaczęła się skradać. Z nory wynurzył się królik. Stanął słupka, a nie zobaczywszy kotki ukrytej w wysokiej trawie, zaczął zjadać mlecze. Błękitna Łapa starała poruszać się jak najciszej Stawiała ostrożnie łapy, a gdy znalazła się możliwie jak najbliżej swojej ofiary wyskoczyła w powietrze. Już prawie zacisnęła zęby na jego gardle, ale królik wykonał gwałtowny skok znajdując się o długość lisa od niej. Zaczął się szalony pościg. Błękit starała się robić jak najciaśniejsze zakręty i jednocześnie nie tracić królika z oczu. Niestety potknęła się o jeden z wystających korzeni, a kiedy podniosła wzrok ssak zniknął w jednej z wielu nor. Kotka prychnęła ze złością i stanęła nad otworem, machając ogonem ze złością. Teraz wszystkie króliki na terenach Klanu Burzy będą miały z niej pośmiewisko! Krzaki za nią zaszeleściły i spomiędzy nich wynurzyła się Złota Melodia.
- I tak nieźle ci szło – powiedziała delikatnie mentorka, dotykając nosem barku swojej uczennicy. – Chodź, wracamy do obozu.
Błękitna Łapa pokręciła lekko głową. Wciąż buzowała od niespożytej energii.
- Nie mogłabym jeszcze zostać? – poprosiła delikatnie.
Złota Melodia po chwili namysłu skinęła głową.
- Ale wróć za niedługo – powiedziała jeszcze kotka znikając w pobliskich krzewach.
Błękitna Łapa nie mogła uwierzyć we własne szczęście. Jeszcze nigdy (nie licząc obozu) nie chodziła po terenach Klanu Burzy sama, bez nadzoru!
Podskoczyła radośnie i puściła się biegiem. Cieszyła się wiatrem i własną szybkością. Zatrzymał ją dopiero niespodziewany dźwięk w pobliskich krzewach. Natychmiast przypadła do pozycji łowieckiej. Coś co siedziało w tamtych krzewach było z całą pewnością duże. Spięła tylne nogi, aby po chwili uwolnić mięśnie i z całą siłą wyskoczyć w plątaninę liści i gałęzi. Nic nie widziała, widok przysłaniały jej liście, więc na oślep wgryzła się w coś miękkiego. To coś zaczęło się szarpać i wydawać z siebie dźwięki zaskakująco podobne do kociego miauczenia. Błękit szeroko otworzyła pyszczek uwalniając ogon stworzenia.
Następnie wyskoczyła z krzaków i gorączkowo wpatrzyła się w miejsce, gdzie gałęzie najbardziej się trzęsły. Po chwili wynurzyła się stamtąd czarno-biała kotka, otrzepując futro z liści. Błękitna Łapa poczuła, że się czerwieni. Jak mogła pomylić zwierzynę z innym kotem?!
– Bardzo przepraszam, tam po prostu było tyle gałęzi. Nic nie widziałam… Wszystko w porządku z twoim ogonem?
W tym momencie wiatr zawiał od strony biało-czarnej i Błękitna Łapa wciągnęła jej zapach głęboko w płuca. Ta kotka z całą pewnością nie pachniała Klanem Burzy!
Błękit poczuła wielką ekscytację. Jeszcze nigdy, jeśli nie liczyć pierwszego, pechowego treningu nie spotkała nikogo spoza swojego klanu. Ciekawie nadstawiła uszu, aby nie uronić ani słowa czarno-białej kotki.
-Ty chyba nie jesteś z Klanu Burzy, co?
Czereśnio?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz