Jednak, w świetle tego, co powiedziała jej Migotka... Cierń nie była pewna, co o tym wszystkim myśleć.
Wiedziała jednak jedno: nawet, jeśli Rdzawa nie żyje, bura na zawsze pozostanie jej lojalna.
— Nie wiem, Migoczące Niebo — przyznała szczerze, ciężko wzdychając — zanim Rdzawy Ogon oświadczyła nam o swojej ciąży, zniknęła na jakiś wschód słońca z klanu. Przed zostaniem moją mentorką jakiś czas była samotniczką, prawdopodobnie pokłóciła się o coś z twoim dziadkiem, nie jestem pewna. Jeśli ten cały "Albert" faktycznie istniał, jeśli jesteś jego dzieckiem... nie pozostaje mi nic innego, jak uszanować jej decyzję. Jeśli sprawiał jej szczęście i była zadowolona u jego boku, w porządku. Ale żadna kupa futra z jakimś śmiesznym dzyndzelkiem na szyi nie ma prawa zagrażać wojowniczce Klanu Burzy. Położyła na tobie ogromne brzemię, ujawniając ci te informacje, co do których nie mamy nawet pewności, jednak z tego, co mówiłaś, jest tylko starym piecuchem. Jeśli ktoś taki pojawi się na naszym terenie, nie będzie miał tutaj za dużych szans.
Migoczące Niebo pokiwała niepewnie głową, wzdychając cicho.
— Wiem, że to trudne, ale niezależnie od tego, czy jesteś córką Cienistego Pazura, czy jakiegoś tam Alberta, jesteś jedną z nas, Migotko. Należysz do Klanu Burzy i twój wróg jest naszym wrogiem. Moim wrogiem.
Nie wiedziała, czy może zrobić coś jeszcze, jednak ze wszystkich swoich sił chciała, aby Migoczące Niebo wiedziała, że jeśli to jest prawda, niczego to nie zmienia. Żadna Kukułka, czy inna wariatka, nie miała prawa spojrzeć ani na nią, ani na jej rodzeństwo. Jeśli podniesie na nich łapę, Ciernista Łodyga osobiście jej ją wyrwie.
<Migotko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz