Ten dzień był jak każdy inny. Zastępca obudził się, zjadł coś po czym poszedł do swojej pracy. Rano polizał partnerkę za uchem by potem myśleć o niej cały dzień tylko aby wieczorem paść zmęczony przy niej. Cały klan był na jego barkach. Niedźwiedzia Gwiazda był już stary, nie miał siły wychodzić i nadzorować swoich ludzi. Robił to więc jego bratanek, który umierał sam ze zmęczenia. Potrzebował chwili odpoczynku, jednak nie dane mu było ją otrzymać. Dopiero na pewnym patrolu złapał pazur i musiał przenieść się do Różanego Kwiatu która go opatrzyła każąc mu odpoczywać w legowisku medyka. Czarny Potok przyjął to z radością. I tak zleciały dwa dni byczenia się na ciepłym mchu. Kiedy wrócił do klanu odnowiony dowiedział się, że zamiast trzech patroli, przez dwa dni wyszedł jeden. Przerażony takim stanem zrozumiał, że nie może odpoczywać, inaczej cały klan upadnie. Zawsze gdy odwiedzał wuja zastanawiał się czy nie lepiej by było gdyby już odszedł na wieczną emeryturę. Te myśli go przerażały.
Czarny Potok właśnie wysyłał pierwszy patrol kiedy z legowiska lidera wyczłapał sam Niedźwiedzia Gwiazda. Stanął obok swojego przyjaciela i uśmiechnął się do niego przyjaźnie prostując długi ogon.
- Niedźwiedzia Gwiazdo...co ty tutaj robisz?- zapytał zdezorientowany kocur- nie powinieneś leżeć?
- Aj daj spokój, moje kości zapomniały jak się ruszać- zaśmiał się ochryple po czym wzniósł głowę ciut wyżej- czas je tego ponownie nauczyć. Możemy się przejść?
Czarny Potok zawahał się chwilę po czym kiwnął głową. Dokończył ustalanie patroli i ruszył z wujem na przechadzkę, nie wiadomo dokąd.
Wybrali się obaj na plażę gdyż była najbliżej i lider nie musiał się tak męczyć aby tam dojść. Obaj usiedli blisko na gorącym piasku i oglądali spokojnie szumiące morze. Niedźwiedzia Gwiazda nie odzywał się nawet pół słowem, jedynie lustrował statycznymi oczami pieniące się fale. Czarny Potok ugniatał piach łapami, mógłby robić tyle rzeczy teraz zamiast siedzieć nie wiadomo w jakim celu i czekać aż stary się odezwie. Bury zauważył zniecierpliwienie bratanka i zaśmiał się cicho w odpowiedzi mówiąc:
- Kompletnie nie potrafisz odpoczywać, wiesz?
- Cóż, jestem zastępcą, ktoś musi zajmować się klanem. Nie mam czasu na odpoczynek- odparł smętnie kocur ruszając ogonem. Miś przymrużył oczy i wykrzywił pysk w jeszcze większy uśmiech.
- Biegając za wszystkimi nigdy nie nauczysz ich samodzielności, Czarny Potoku. Musisz myśleć też o sobie. Klan jest ważny, oczywiście, ale to nie całe twoje życie. Jesteś w nim ty sam, twoja rodzina i partnerka. Musisz nauczyć oddzielać czas który możesz poświęcić na klan z czasem dla rodziny i samego siebie. Nikt, po za samym sobą, nie każe ci biegać po obozie jak oszalały i pytać czy wszystko jest dobrze. Zluzuj.
Kocur spojrzał na wujka z lekko zdenerwowanym wyrazem twarzy. Może gdyby nie jego starość mógłby sobie odpocząć? Po chwili jednak do niego dotarło to, że Miś miał rację. Czarny sam narzuca na siebie tyle pracy, choć mógłby mieć jej o połowę mniej. Wystarczy, że ogłosi trzy, a nawet dwa patrole, od czasu do czasu pójdzie na jeden, nie codziennie jak miał to w zwyczaju. Nie musi latać dwa razy dziennie na polowanie, nie musi biegać i pomagać medykom, nie musi też tak męczyć swojego ucznia. Na wszystko może znaleźć czas. Musi jedynie zluzować i zacząć robić normę, nie nadwyżkę. Spięte mięśnie rozluźniły się a ogon przestał mu chodzić na wszystkie strony. Kocur wziął głęboki wdech i przymknął oczy napawając się spokojnym morzem.
- To miejsce zawsze kojarzy mi się z Mglistą Łapą- mruknął lider otwierając ślepia- szkoda mi jej, była naprawdę miłym kociakiem.
- Też za nią tęsknię- przyznał kocur poruszając wąsami- ale pogodziłem się z jej śmiercią...jest w lepszym miejscu.
- Bez dwóch zdań. Ja także będę.
- Słucham?!- uniósł się lekko zastępca a jego futro na karku poderwało się do góry. Niedźwiedzia Gwiazda tylko zaśmiał się sztywno wyciągając przed siebie łapy.
- Jestem stary, mój synu. Pora na mnie, czas aby klanem zajęło się nowe pokolenie. My tetrycy zaraz umrzemy, ja najprawdopodobniej dzisiejszej nocy. Dlatego chciałem zabrać cię na ten spacer i przypomnieć, że nie jesteś sam i nie musisz robić wszystkiego sam. Wiem, że masz do tego tendencję, ale poproszenie o pomoc to nie grzech. Każdy zasługuje na chwile spokoju.
- Niedźwiedzia Gwiazdo...- w oczach czarnego kocura pojawiły się łzy. Nie był w stanie pożegnać się z wujem, nie teraz. Nie był gotowy na rozstanie. Bardzo się z nim zżył przez ten czas, niekiedy traktował jak własnego ojca w czasie kiedy Spadający Liść był jeszcze tyranem. Misio uśmiechnął się i przytulił bratanka do siebie. Czarny Potok schował pysk w szyi kocura zaciskając mocno powieki.
- Cii, no już, już wielkoludzie- zamruczał bury kocur- to nic strasznego, jestem już zgrzybiałym dziadem, to jasne, że umrę. Będziesz świetnym liderem. Wiem to na pewno.
Nastała długa chwila ciszy rozrywana jedynie przez szum morza i szelest liści ponad klifem. Dwa kocury dalej siedziały tuląc się do siebie, młodszego poruszały nie raz dreszcze smutku a łzy ciekły mu po polikach. To nic złego być wrażliwym. Dobrze o tym wiedział. W końcu odsunął się od wuja i spojrzał w jego spokojne, zielone ślepia. Niedźwiedzia Gwiazda uśmiechnął się lekko strzygąc uszami.
- Nigdy nie miałem dzieci, ani partnerki, to smutny los. Ale cieszę się, że miałem ciebie...choć to może głupie czuję jakbyś to ty był moim synem. Czy mogę cię tak nazwać?
- Oczywiście, że tak.
Gdy tylko wrócili powolnym krokiem do obozu do Czarnego Potoku doszła wiadomość, że mała Zguba nie wraca już od kilku dni. Co gorsza, jej siostra Północna Łapa, poszła jej nad rankiem szukać. Także nie powróciła. Kocur westchnął ze smutkiem i zlecił nocnemu patrolowi dokładne przeszukanie granic z klanami, przetrzepanie wszystkich krzaków i zajrzenie w każdą szczelinę. Kątem oka zauważył zrozpaczoną Sójkę tulącą się do Omszonej Skóry. Mimo woli czarny uśmiechnął się widząc, że brat wspiera swoją ukochaną w ciężkich chwilach. Miał nadzieję, że to ich zbliży i kto wie, może niedługo na złamane serce kotki przyjdzie lekarstwo w postaci nowych dzieci. Czarny Potok pokierował się w stronę legowiska wojowników. Musiał trochę spraw przemyśleć, miał jutro zostać liderem. Położył się na wygodnym mchu i zamknął oczy. Po chwili ktoś liznął go w czoło. Kiedy otworzył swoje ślepia ujrzał Wierzbowe Serce stojącą dokładnie nad nim. Uniósł łeb i spojrzał na jej pysk.
- Coś się stało? Gdzie młodziaki?
- Śpią. Przyszłam z tobą pogadać. Gdzie byłeś z Niedźwiedzią Gwiazdą?- zapytała kotka siadając przy bracie.
- Przeszliśmy się, chciał tylko pogadać...obawiam się, że może tej nocy umrzeć.
Wierzbowe Serce nic nie odpowiedziała. Uśmiechnęła się jedynie lekko spoglądając na braciszka z dziwną dumą w oczach.
- Od dawna czułam, że Niedźwiedzia Gwiazda jest u schyłku swych dni. Cały klan to czuł. Jesteśmy gotowi abyś stał się nowym liderem. Przyszłam tutaj aby ci pogratulować, będziesz świetny.
Zanim Czarny Potok zdążył coś odpowiedzieć Wierzba rozpłynęła się niczym mgła. Kocur otworzył oczy i ze spokojem doszedł do wniosku, że przysnął a wszystko było jedynie krótkim snem. Odetchnął z ulgą i zauważył, że Wschodząca Fala już spała u jego boku. Przyciskała swój bok do jego boku ale łeb zwróciła w inną stronę. Wcześniej taka poza mu nie przeszkadzała ale dopiero teraz zrozumiał, że kotka oddaliła się od niego przez ten czas szaleńczej gonitwy za potrzebami klanu. Tracił ją. Przerażony tym stanem oparł pysk na jej głowie i liznął ją w ucho. Wschodząca Fala obudziła się i otworzywszy swoje ślepia mruknęła do niego coś w stylu ,,o co chodzi?".
- Przepraszam- szepnął do niej Czarny Potok tuląc nos do jej karku- przepraszam, że cię zaniedbałem.
Wojowniczka zamrugała parę razy po czym odwróciła się do niego przodem z lekkim uśmiechem na pysku.
- To nic...rozumiem, że miałeś dużo pracy.
- Powinnaś być najważniejsza. Teraz będziesz. Obiecuję.
Wschodząca Fala jedynie uśmiechnęła się promiennie i położyła swój pysk na jego łapach. Czarny kocur wtulił się w jej gęste futro i zamknął oczy. Zluzuje. Obiecał to jej i sobie.
Gdy rano się obudził został od razu wezwany do Różanego Kwiatu. Kotka nie miała żadnych dobrych wieści. Po pierwsze, patrol nie znalazł żadnych śladów dwóch kotek, po drugie lider zmarł w nocy we śnie. Czarny Potok od razu zerwał się na równe łapy i pognał do jego legowiska. Zastał tam martwe ciało pręgowanego kocura. Wyglądał jak zawsze, bardzo spokojnie. Usiadł przy nim i wtulił nos w jego gęste futro. Wuj nie żył, tak jak przewidział. Oznaczało to jedną rzecz- teraz to on zostaje liderem. Siedział przy Niedźwiedziej Gwieździe do czasu aż nie przyszło jego rodzeństwo. Fenkuła rozpłakała się a Spadający Liść z trudem powstrzymał łzy. Czarny Potok wycofał się w przejściu mijając matkę która rzuciła mu pełne współczucia spojrzenie. U podnóży legowiska lidera stał niemal cały klan. Czekali na przemówienie. Na chwiejnych łapach zastępca wyszedł przed nich i czując, że kręci mu się w głowie zamknął oczy na chwilę. Gdy znowu je otworzył przemówił łamiącym się głosem:
- Niedźwiedzia Gwiazda umarł. Był dobrym liderem który utrzymywał pokój w naszym klanie. Zajmę jego miejsce, jeszcze dzisiejszej nocy odbędę podróż do Księżycowej Zatoczki w celu odebrania swoich dziewięciu żyć...- tutaj zrobił pauzę i rozejrzał się po przerażonych minach klanowiczów którzy opłakiwali swojego lidera- zabiorę ze sobą Omszoną Skórę, Wschodzącą Falę i Różany Kwiat. Pod moją nieobecność proszę aby Spadający Liść przejął moje obowiązki...to tyle, dziękuję.
Kiedy zszedł na ziemię przeszedł kilka kroków po czym opadł na ścianę. Nie miał siły na to wszystko. Dalej nie mógł uwierzyć w to co się dzieje.
Wieczorem medyczka podała całej trójce zioła i wszyscy wyszli z obozu. Klanowicze żegnali ich z nadzieją wypisaną na pysku. Słoneczny Blask przytulił byłego ucznia i życzył mu powodzenia. Czarny Potok wyszedł wraz z grupą ku Księżycowej Zatoczce. Była to bardzo ładna noc, ciepła i spokojna. Wiatr poruszał gałęziami powodując u nich wydawanie cichych odgłosów które koiły zestresowanego kocura. Wschodząca Fala czując strach partnera podeszła do niego i przytuliła się do boku.
- Wszystko będzie dobrze...zaufaj mi- jej kojący głos pomógł Czarnemu Potokowi. Wszystko będzie w porządku.
Gdy w końcu doszli kocur wszedł do szczeliny i kazał reszcie zaczekać na zewnątrz. Znalazł się na kamiennej plaży. Na środku zauważył mały staw z wodą, właśnie zwany Księżycową Zatoczką. Przysunął się do niej po czym usłyszał szepty w uszach. To Gwiezdny już do niego przemawiali oczekując, że przyjdzie z nimi porozmawiać. Nie każąc im czekać kocur zanurzył delikatnie pysk w wodzie po czym położył się na kamiennej ziemi i zasnął czekając aż się odezwą.
Kiedy ponownie otworzył ślepia znalazł się w wypełnionym blaskiem miejscu. Przed nim zaczęły pojawiać się koty, niektóre rozpoznał, innych nigdy nie widział na oczy. Dostrzegł srebrzystą kotkę o zielonych oczach, od razu rozpoznał w niej swoją siostrzyczkę. Mglista Łapa uśmiechnęła się do niego radośnie po czym przemówiła:
- Witaj w Klanie Gwiazd. Gwiezdni pozwolili mi przemówić za nich, to wielki zaszczyt.
- Witajcie- odrzekł z należytym szacunkiem kocur wstając z miękkiej trawy. Lustrował wzrokiem koty rozpoznając też w tłumie byłego lidera, swojego wuja. Mglista Łapa podeszła do niego radośnie ruszając ogonkiem.
- Otrzymasz od nas dziewięć żyć a także dary, mam nadzieję...znaczy, my mamy nadzieję, że dobrze je wykorzystasz- zaśmiała się delikatnie po czym stanęła na palcach dotykając czoła brata- ja podaruję ci pierwszy z nich. Będzie to siła którą musisz wykazywać się każdego dnia. Nie tylko ta fizyczna ale i psychiczna. Zrób z niej dobry użytek.
Mglista kotka usunęła się na bok dając miejsce czarnej jak noc kocicy z wydrapanym okiem. Jej jedno złote ślepie zaświeciło pełnym blaskiem kiedy ta z gracją podeszła do kocura i zetknęła się nosem z jego czołem.
- Moim darem dla ciebie będzie mądrość, aby prowadziła przez życie nowego lidera klanu klifu i nie pozwoliła dzikiemu gniewowi oślepić i strącić cię na złą ścieżkę.
Czarny Potok kiwnął głową w podzięce i czekał aż kolejna postać wyjdzie z szeregu. Był to masywny i rudy kocur o płaskim pysku. Przeszły zastępca rozpoznał w nim wielką legendę klanu Klifu, samego Onyksową Gwiazdę. Pers poruszył wąsami i wykrzywił pysk w lekki uśmiech. Uczynił ten sam gest co jego poprzednicy i odrzekł niskim głosem:
- Ja daję tobie dar waleczności, abyś był zawsze gotowy bronić swojego klanu przed niebezpieczeństwem i nigdy nie cofnął się przed wrogiem.
Tak jak poprzednim razem kocur podziękował czekając na resztę. Zjawiła się po nim biało brązowa kotka o rozbieganym spojrzeniu i podarowała mu dar odwagi, czarno biały kocur przyniósł mu dar empatii, czarny jak noc kocur, w którym od razu przyszły lider rozpoznał Kruczą Gwiazdę, podarował mu dar dobroci aby potrafił wybaczać tym którzy uczynili coś złego, za nim przyszła młoda Błękitna Łapa która najpierw podziękowała za przyjęcie jej do klanu po czym obdarowała go szlachetnością. Po niej przyszedł czas na poczciwego i starego wojownika Osmolony Brzuch. Podarował mu rozwagę którą ma kierować się przez życie. W końcu z tłumu wyszedł Niedźwiedzia Gwiazda. Uściskał mocno bratanka i wyraził swoją dumę w prostych słowach:
- Gratuluję synu. Udało się. Poczekaj, poczekaj...- tutaj zrobił pauzę i otarł łezkę łapą pociągając nosem- no, no już lepiej...ojejku, mam tak mało czasu a tak dużo do powiedzenia. No dobrze, moim darem dla ciebie zostaje miłość. Chcę abyś kochał swój klan i otaczał go miłością ale nigdy nie zapomniał o sobie i z tym samym uczuciem opiekował się sobą, jasne? Oddaje ci całe moje życie, nie schrzań tego.
Czarny Potok zaśmiał się po raz ostatni przytulając swojego wuja. Będzie za nim tęsknił. Gdy się odsunął i wszyscy mieli już odejść z tłumu wyrwała się Mglista Łapa. Podbiegła do brata i wtuliła się w jego futro. Łzy zaczęły płynąć po jej polikach a ona sama chlipała jak małe dziecko nie chcą opuścić go na dobre. Czarny Potok przywarł do niej sam czując się jak podlotek, rozpłakał się i on. W końcu Mglista Łapa zostawiła go w spokoju. Odeszła do reszty siadając obok swojego wuja. Gdy cała wizja rozpływała się przed oczami nowego lidera siostra krzyknęła:
- Jestem z ciebie taka dumna głąbie!
Gdy kocur ponownie otworzył oczy nie był już dawnym sobą. Od teraz był liderem Klanu Klifu. Gdy wyszedł na dwór do swoich przyjaciół oni spojrzeli na niego wyczekując aż pierwszy się odezwie. Wschodząca Fala nadstawiła uszu siedząc obok swojego brata a Różany Kwiat uśmiechnęła się do nowego lidera.
- To ten...możecie mi mówić Potokowa Gwiazdo.
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Burzy!
(Brak wolnych miejsc!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz