***
Jakiś czas później, w obozie
Ćma trzymała pod łapami czarny kamień w kolorze futra Niezapominajkowej Łapy. Odkąd tylko go zobaczyła, wiedziała, że jej go podaruje. Poza tym jeszcze nie dawała kotce żadnych kamieni. Jakiś czas później ujrzała uczennicę wchodzącą do obozu.
“Jak do niej zagadać, żeby wyszło sensownie?” – z jakiegoś powodu, stresowała się, że kotka pomyśli, że jest jakaś dziwna, jeśli po prostu da jej kamień. Przyglądała się chwilę niebieskim kwiatom wplecionym w jej piękne, długie futro. Ostatnio zaczęła zwracać na nie większą uwagę. “Jakim cudem jest takie zadbane?” – zastanawiała się. Nie umknęła jej uwadze również budowa kotki – była inna, miała większe uszy, wydłużoną sylwetkę i cieńsze łapy. Choć niektórzy uważali to za dziwne, Ćmie się to nawet podobało.
— Hej, Niezapominajkowa Łapo! — zawołała do kotki.
— Hm? — uczennica odwróciła się do szylkretki. — Co tam?
— Mam coś dla ciebie — położyła kamień przed kotką. Czemu się tak stresowała? Przecież to nie pierwszy raz, kiedy daje komuś kamień. “Mogłam przewiązać go jeszcze niezapominajką... “ – pomyślała. — Spójrz! Ten kamień jest dokładnie koloru twojego futra! I ma biały, zupełnie jak ty! — wskazała łapą na białą plamę znaczącą ciemnoszarą powierzchnię.
— Jest cudny! Dziękuję! — powiedziała, biorąc kamień do pyska. — Ja ten... muszę iść, do zobaczenia później!
— Ach... jasne, spoko! Do zobaczenia! — powiedziała Ćma, choć trochę język jej się plątał. “Jasne, spoko? Przecież nie potrzebuje twojego pozwolenia, żeby gdzieś iść, ty rybi móżdżku! Dlaczego ładne kotki są tak onieśmielające?“ – zastanawiała się.
Czy to możliwe, że lubiła kotki, a nie kocury? W sumie jej mamy też lubią kotki... w sensie siebie nawzajem...
Musiała z kimś o tym pogadać.
***
Wieczorem
Wstała z posłania, przeciągając się. Wyszła z legowiska i ujrzała swoją siostrę – Krewetkową Łapę.
— Krewetko! — Podeszła do kotki. — Jak się masz? Ostatnio nie miałyśmy czasu pogadać.
— Och... dobrze, jak idzie twój trening? — powiedziała, po czym polizała się po piersi.
— Dobrze, chyba za niedługo mam mianowanie! — Spojrzała w gwiazdy. — Czy zaraz nie będą nam kazać iść spać?
— Pewnie tak... — Krewetka zaczęła rysować w piasku. — Ale na razie możemy nacieszyć się nocnym powietrzem.
Ćmia Łapa chwilę patrzyła w niebo.
— Ciekawe czy nasi przodkowie na nas patrzą i teraz nas oceniają. Zastanawiałaś się kiedyś, jak to jest, że większość kotów zakłada, że znajdziemy sobie partnera? W sensie, z góry zakładają, że to kocur.
— No w sumie... albo co jeśli ktoś nie chce partnera? Brak partnera wydaje się taką jakby... porażką życiową, nie?
— Chyba że jest się medykiem.
— Chyba że jest się medykiem — powtórzyła.
— Czy myślisz, że... bycie kotką i lubienie kotek to coś dziwnego, innego...?
— Hm... — Spojrzała na migoczące punkty. — Wiesz, jeden Gwiezdny powie tak, a inny powie nie...
Ćma parsknęła śmiechem. Kotewka tak zawsze odpowiadała, gdy zadawała jakieś kompletnie bezsensowne czy głupie pytania.
— A czemu pytasz...? — zapytała zaintrygowana.
— Bo... być może... — Ćma nerwowo zaczęła przesuwać pazurem po piasku. — Ale tylko być może! — powtórzyła szybko. — Uważam jedną kotkę za wyjątkowo ładną…
— Och! — Krewetka spojrzała na siostrę trochę zaskoczona. — Wiesz, nie sądzę, żeby to było dziwne czy coś. W końcu patrz, nasze mamy się kochają nawzajem i raczej nikt tego nie kwestionuje, co nie?
— Pewnie masz rację… — Spojrzała na piasek. Krewetkowa Łapa narysowała dwie kocie sylwetki – jedna z nich miała niby-czułki. — Och, to my! Ale super!
— Dzięki! — Krewetka zobiła miejsce obok kocich sylwetek na kolejny rysunek — A kto ci się BYĆ MOŻE podoba? — dopytywała.
— Nikt taki... Ona ledwie wie o moim istnieniu... może później ci powiem.
— Och, okej.
Kotka wydawała się trochę zawiedziona, ale znała siostrę na tyle, żeby wiedzieć, że jeśli będzie naciskać, to niczego się nie dowie. Łatwiej było poczekać, aż sama będzie MUSIAŁA o tym powiedzieć, co zazwyczaj następowało dosyć szybko. Kiedyś Ćmia Łapa zjadła jeden z kwiatów, które przyniosła Kotewkowy Powiew, przez co czuła się tak winna, że w końcu sama jej o tym powiedziała. Ogólnie szylkretka nie lubiła komuś udzielać szczątkowych informacji, bo sama nienawidziła czegoś nie wiedzieć.
Między kotkami nastała cisza. Ćma, chcąc ją jakoś przełamać, powiedziała:
— Hej mała, mogę być twoja, no chodź. Widzisz te gwiazdy? — przerwała i teatralnie spojrzała w niebo, a potem na siostrę, która próbowała się nie roześmiać. — Przy tobie to płoć. — To zdanie wypowiedziała z udawaną, przesadną pewnością siebie.
— Skąd ty bierzesz te teksty? — zapytała Krewetka, chichocząc.
— Szczerze? Nie mam zielonego pojęcia.
Kotki tak siedziały jeszcze chwilę, po czym zostały zagonione do snu.
[787 słów + wspinanie się po drzewach]
[przyznano 16% + 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz