— Dziękuję za pochlebstwa, Szepcząca Łapo — zamruczała. — Chodź, przegryziemy coś, bo na dzisiaj to koniec zabawy przy pniaku. Jestem padnięta.
Ruszyli razem do sterty ze zwierzyną, po czym zabrali sobie po małych uklejkach. Zasiedli w zacisznym i wygodnym miejscu, tak by nie przeszkadzać Nocniakom, którzy też dzielili się na grupki i zaczynali dzielić się językami.
Wojowniczka westchnęła głęboko i przeciągnęła się leniwie w miejscu. Przyjemny zapach lawendy łaskotał ją w wąsy, a słońce, które właśnie zachodziło za horyzontem, zostawiało na ich polanie przyjemne ciepełko.
— To jak tam u ciebie? Widzę, jak Pierzasta Kołysanka ciągnie cię po tych grządkach, nie nudzi ci się to? — zagadała, odgryzając kawałek ryby.
Jej rozmówca poruszył się niespokojnie, a oczy zdradzały niepewne uczucia, co do jego mentorki.
— Wiesz, zawsze lepiej znać prawdę. Jeśli powiesz głośno, to co ci leży na sercu, poczujesz się lepiej.
— Sam już nie wiem… Może to sprawa przepracowania albo jej dystansu względem mnie… — mruknął w końcu uczeń.
Trzcinowy Szmer poklepała go po barkach i przysunęła mu bliżej jego obiadokolacje, której jeszcze nie tknął.
— Szepcząca Łapo, musisz pozwolić spłynąć tym wszystkim niemiłym rzeczom po tobie, jak po kaczce. Nie możesz się przejmować, bo się wypalisz, zanim zaczniesz pełnić funkcję ogrodnika w Klanie Nocy — zauważyła szczerze. — Jak będziesz się tak kulił przed wszystkimi, tak będą brać cię za ofermę i nie będą chcieli się z tobą zadawać. Tak samo musisz pamiętać, że nie wszyscy muszą cię lubić. Mnie też dużo kotów pewnie nie lubi, więc nie jesteś osamotniony.
Szepcząca Łapa zamilkł, ewidentnie zatapiając się w myślach, jednak nie przeszkadzało to jej, by potrząsnąć nim mocno.
— Hej! Nie zastanawiaj się nad tym zbyt mocno! Uwierz mi, a zobaczysz, że poczujesz się lepiej — wzięła kolejny gryz uklejki i położyła się w pozycji na chlebek. — Możesz może mi zdradzić, jak ci idzie szkolenie. Czy mam się spodziewać, że za niedługi czas będę do ciebie mówić imieniem ogrodnika?
Ruszyli razem do sterty ze zwierzyną, po czym zabrali sobie po małych uklejkach. Zasiedli w zacisznym i wygodnym miejscu, tak by nie przeszkadzać Nocniakom, którzy też dzielili się na grupki i zaczynali dzielić się językami.
Wojowniczka westchnęła głęboko i przeciągnęła się leniwie w miejscu. Przyjemny zapach lawendy łaskotał ją w wąsy, a słońce, które właśnie zachodziło za horyzontem, zostawiało na ich polanie przyjemne ciepełko.
— To jak tam u ciebie? Widzę, jak Pierzasta Kołysanka ciągnie cię po tych grządkach, nie nudzi ci się to? — zagadała, odgryzając kawałek ryby.
Jej rozmówca poruszył się niespokojnie, a oczy zdradzały niepewne uczucia, co do jego mentorki.
— Wiesz, zawsze lepiej znać prawdę. Jeśli powiesz głośno, to co ci leży na sercu, poczujesz się lepiej.
— Sam już nie wiem… Może to sprawa przepracowania albo jej dystansu względem mnie… — mruknął w końcu uczeń.
Trzcinowy Szmer poklepała go po barkach i przysunęła mu bliżej jego obiadokolacje, której jeszcze nie tknął.
— Szepcząca Łapo, musisz pozwolić spłynąć tym wszystkim niemiłym rzeczom po tobie, jak po kaczce. Nie możesz się przejmować, bo się wypalisz, zanim zaczniesz pełnić funkcję ogrodnika w Klanie Nocy — zauważyła szczerze. — Jak będziesz się tak kulił przed wszystkimi, tak będą brać cię za ofermę i nie będą chcieli się z tobą zadawać. Tak samo musisz pamiętać, że nie wszyscy muszą cię lubić. Mnie też dużo kotów pewnie nie lubi, więc nie jesteś osamotniony.
Szepcząca Łapa zamilkł, ewidentnie zatapiając się w myślach, jednak nie przeszkadzało to jej, by potrząsnąć nim mocno.
— Hej! Nie zastanawiaj się nad tym zbyt mocno! Uwierz mi, a zobaczysz, że poczujesz się lepiej — wzięła kolejny gryz uklejki i położyła się w pozycji na chlebek. — Możesz może mi zdradzić, jak ci idzie szkolenie. Czy mam się spodziewać, że za niedługi czas będę do ciebie mówić imieniem ogrodnika?
<Szepcząca Łapo?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz