Piaskowa Łapa chciał z nią porozmawiać. Stokrotka się zgodziła, nie wiedziała, o co chodzi. Kocur usiadł obok liliowej, a ona czekała, aż przemówi.
- Lwia Łapa powiedziała mi, że chciałaś ją otruć. Czy to prawda? Dlaczego chciałaś to zrobić? To przez to, że jesteśmy spokrewnieni z Piaskową Gwiazdą? Aż tak nas nienawidzisz? - Położył po sobie uszka. - My przecież nic nie zrobiliśmy. Nie wybraliśmy sobie rodziny. - Wbił w nią wzrok, oczekując na wyjaśnienia. Kotka zamarła. Jak to chciała ją otruć? Nie wiedziała, co na to odpowiedzieć. Głos utknął w jej gardle.
- Ja n..nie... - zaczęła niepewna co dalej powiedzieć. Nie chciała mieć wrogów. - Ja jej n...nie chciałam jej o...otruć, nie wiem, o co c..ci chodzi.
- Lwia Łapa, gdy tylko wróciłem do obozu, powiedziała mi, że dałaś jej trujące zioło.
W mózgu Stokrotki zapaliła się lampka. Zioło, Nartnik. Nie chciała tego. Nie mogła mu powiedzieć o grze, więc jak mogła z tego wybrnąć?
- Nie c..chciałam tego zrobić... To był w..wypadek! N...nie wiedziałam jakie to zioło! - przyznała i spuściła głowę, wlepiając wzrok w ziemię - Ja... Was nie nienawidzę.. Pamiętasz co m..mi powiedziałeś, chwilę p..przed twoim mianowaniem? P...powiedziałeś, że nie chcesz mieć w n...nas wrogów i ja też. Nie chciałam jej o...otruć naprawdę! To nie przez P..Piaskową Gwiazdę. Jesteście jej w...wnukami, ale nie jesteście n..nią - powiedziała cicho - Lew t..to moja koleżanka, n..nigdy bym czegoś t..takiego nie zrobiła!
Naprawdę tego nie chciała. Spojrzenie zielonych oczu vanki zatrzymało się na uczniu. "Niech mi uwierzy!" - błagała a myślach. Kocur patrzył na nią przez chwilę.
- To dlaczego dałaś jej to zioło? Ktoś ci kazał? - zapytał. Stokrotka zjeżyła sierść.
- Ja nie mogę p..powiedzieć - przyznała. Skuliła się i zakryła nos ogonem. Bała się odpowiedzi ucznia, ale nie mogła mu powiedzieć o grze, bo Duchy z Miejsca, Gdzie Brak Gwiazd by po nią przyszły, czego bardzo chciała uniknąć. Piaskowa Łapa spojrzał na ziemię i już się nie odezwał. "Nie wierzy mi!" - zabrzmiało w jej głowie. Kremowy, po chwili ciszy odwrócił się i podreptał do wyjścia.
- Przepraszam, ale Lew to moja siostra i nie chcę, by coś jej się stało, a ty prawie ją otrułaś - powiedział cicho i wyszedł, zostawiając Stokrotkę samą z jej rodzeństwem w żłobku.
***
Od tamtej pory Stokrotkowa Łapa nie odzywała się do Piaskowej Łapy, a on do niej. Stokrotka teraz do niewielu się odzywała, a to wszystko przez śmierć jej brata. Nie chciała z nikim rozmawiać, nie chciała nikomu przeszkadzać, więc siedziała w legowisku uczniów i myślała nad wszystkim i o niczym. Szept też wyglądał na smutnego, jej mama i tata też, reszta rodzeństwa również. Brakowało im wszystkim Ruczaja. Z rozmyślania wyrwał liliową padający, chyba już drugi raz tego dnia, deszcz. Zimny i mokry jak zawsze, tworzący błoto w całym obozie i poza nim. Przez deszcz było mniej zwierzyny, ale dało się przetrwać. Wszyscy pochowali się znowu do legowisk, zostawiając całą polanę pustą. Do legowiska uczniów też wszyscy się pochowali. Lwia Łapa i Piaskowa Łapa wbiegli jako pierwsi, później Rumiankowa Łapa i Srebrna Łapa. Reszta kotów gdzieś poszła, w każdym razie nie było ich w legowisku uczniów. Stokrotka spojrzała na wbiegające koty i po chwili wróciła do swoich myśli. Nagle zobaczyła, że Piaskowa Łapa stoi niedaleko niej i jej rodzeństwa. Znowu zrobiło jej się głupio, przez to, że prawie otruła Lew. Wstała z posłania i spojrzała na mokrego, przez deszcz, kremowego kocura.
[552 słów]
<Piaskowa Łapo?>
[Przyznano 11%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz