Stokrotka trochę rozczarowana została sama przed legowiskiem. Musiała pójść poszukać jakichś ziół. Odwróciła się w stronę wyjścia z obozu, a widząc swoją mamę, wychodzącą z legowiska medyczki, pobiegła w stronę tunelu i zniknęła w środku.
***
Deszcz przestawał powoli padać, dzięki temu Stokrotkowa Łapa mogła pójść na pierwszy trening od dawna. Była już gotowa, czekała tylko na Różaną Przełęcz, której jeszcze dziś nie widziała. Liderki długo nie było, więc liliowa postanowiła pójść do jej legowiska. Spotkała ją przed nim i zapytała kiedy idą na trening.
- Dziś nie mam czasu, mam za dużo na głowie - powiedziała Różana Przełęcz, przerywając rozmowę z jakimś innym kotem - Pójdź spytać innego mentora czy cię zabierze. Możesz pójść na przykład do Zwiędłego Hiacynta i pójść razem ze Srebrzystą Łapą - zaproponowała i wróciła do rozmowy. Liliowa pokiwała głową i poszukała wzrokiem kogoś znajomego. Zobaczyła rudą kotkę, Lwią Łapę, starszą uczennicę, która na pewno z chęcią zabierze ją ze sobą na trening. Stokrotka popędziła w jej stronę i z lekkim poślizgiem zatrzymała się przed nią. Lwia Łapa spojrzała na nią wyczekująco.
- Cześć. M..mogłabym pójść na trening z t..tobą i twoją mentorką n...na trening?
- Różana Przełęcz jest zbyt zajęta? - zapytała ruda, a Stokrotka tylko pokiwała głową. Lwia Łapa się zgodziła, ale musiały się jeszcze spytać jej mentorki. Ruda poszła po Gepardzi Mróz, a liliowa cierpliwie czekała przy stosie zwierzyny. Po niegłupiej chwili starsza uczennica przyszła z niebieską, szynszylową kotką. Jej zielone oczy wpatrywały się w Stokrotkową Łapę, więc ona postanowiła wyjaśnić, po co przyszła. Nie trzeba było długo prosić, bo Gepardzi Mróz od razu się zgodziła i wszystkie trzy poszły na trening. Wyszły z obozu i skierowały się w stronę Drogi Grzmotu, oddzielającej tereny Klanu Burzy od Owocowego Lasu. Zatrzymały się tak w połowie drogi. Gepardzi Mróz powiedziała, że dziś będą doskonalić techniki polowania i że mają pójść i złapać jakiegoś królika. Kotki zgodziły się i poszły trochę dalej szukać jakiejś króliczej nory.
- Tylko uważaj na lisy, byś nie skończyła tak jak twój brat - powiedziała Lew, śmiejąc się cicho. Stokrotka wlepiła w nią zamglone spojrzenie.
- Przestań. N...nie mów o Ruczaju i nie skończę t..tak jak on... - powiedziała cicho, oddalając się nieco od rudej. Lwia Łapa poszła za nią i po chwili obie zniknęły z pola widzenia wojowniczki. Cicho skradły się, by nie wystraszyć żadnych królików, które mogły pojawić się wszędzie na tym terenie. Nagle ciszę znowu przerwała starsza kotka.
- Musisz być silniejsza i odważniejsza, inaczej nie będziesz wojowniczką i naprawdę skończysz tak jak Ruczaj.
- Mówiłam, n..nie mów o n..nim - poprosiła. To była jeszcze świeża rana, która będzie boleć, nawet, jak minie masa księżyców. - I j..jestem silna, oraz o...odważna.
- Naprawdę? - zapytała Lwia Łapa - Ostatnio taka odważna nie byłaś.
Stokrotka już się nie odezwała, bo wiedziała, że ruda ma rację. Mogłaby być bardziej odważna i silna. Lwia Łapa stanęła za nią.
- Musisz uważać, bo inaczej ten lis cię dopadnie - powiedziała śmiejąc się.
- J..jaki lis?
Liliowa zaczęła obracać się dookoła, by tylko dostrzec jakiegokolwiek niebezpieczeństwo, lecz nic nie zauważyła. Lwia Łapa odsunęła się od niej, a gdy młodsza znowu stanęła w miejscu, kłapnęła jej pyskiem, przy szyi. Liliowa odskoczyła przerażona i zjeżyła swoją brudną sierść.
- Boisz się? - zapytała ruda i poszła w stronę Stokrotki. Wyjrzała za nią i otworzyła szerzej oczy.
- Lis... - powiedziała cicho i szybko się odwróciła.
- G...gdzie?! - zapytała przerażona Stokrotka. Wysunęła pazury, a po jej policzku zaczęły spływać łzy. Lwia Łapa już się nie odezwała, tylko pobiegła do swojej mentorki. Spanikowana liliowa pobiegła za nią, przynajmniej tak myślała. Łzy zasłaniały jej całą widoczność, przez co biegła prosto w stronę Drogi Grzmotu.
- Lis, l..lis! - krzyczała po drodze. Gepardzi Mróz i Lwia Łapa usłyszały jej krzyki i pobiegły w jej stronę. Z daleka zobaczyły, jak uczennica biegnie, a lisa nigdzie nie było. Stokrotkowa Łapa nie zatrzymywała się. Cały czas była przerażona, myśląc, że rude zwierzę za nią pędzi i chce odebrać jej życie, tak samo jak zrobił z jej bratem. W pewnym momencie poczuła pod łapami twardą nawierzchnię Drogi Grzmotu. Zapach dymu był nie do zniesienia i wtedy liliowa zorientowała się, gdzie stoi. Zatrzymała się na środku drogi. Otarła szybko łzy i spojrzała na nadciągającego potwora.
***
Otworzyła oczy. Wszędzie dookoła była ciemność. Chwiejnie wstała i rozejrzała się dookoła, szukając Lwiej Łapy i Gepardziego Mrozu. Kotek nigdzie nie było, zniknęło też wrzosowisko, Droga Grzmotu i cała reszta terenów. Nagle przed nią pojawił się kot. Cały błyszczał, a jego futro było zrobione z gwiazd.
- Witaj Stokrotkowa Łapo - przywitał się nieznajomy.
- C..co się stało? - zapytała przerażona - Gdzie L..Lwia Łapa i Gepardzi Mróz?
Kot westchnął i położył gwieździsty ogon na jej barku.
- Chodź ze mną.
Czarna przestrzeń zniknęła, a pojawił się znowu krajobraz wszystkich terenów. Znaleźli się na Drodze Grzmotu, a przed nimi leżało ciało, jej ciało. Stokrotka zamarła. Spojrzała z przerażeniem na swoje zakrwawione ciało, już bez życia.
- O nie... - powiedziała tylko. Po chwili na miejscu pojawiły się dwie kotki. Szybko zabrały jej ciało na bezpieczne wrzosowisko i usiadły obok.
- A gdzie t...ten lis?
- Lis? - powtórzył duch - Lisa nie było moja droga. Lwia Łapa cię oszukała.
- Co? T..to niemożliwe...
- Możliwe. Lwia Łapa od początku cię wykorzystywała, a ty tego nie zauważyłaś - wyjaśnił gwiazdy kot - Ona i jej siostra bawiły się tobą, dając ci bezsensowne zadania. Mogłaś tego uniknąć, mogłaś słuchać historii swojej matki - zakończył. Stokrotkowa Łapa spojrzała na Lew. Duch miał rację. To wszystko to była tylko jej gra, a Stokrotka była tylko marnym pionkiem na szachownicy, niepotrzebnym, którego łatwo jest się pozbyć. Wrzosowisko zniknęło, pojawili się w obozie. Stokrotka zobaczyła swoją matkę, jeszcze nic niewiedzącą. Zobaczyła, Powiewa, Szepta, Srebrnego i Rumianka, siedzących i rozmawiających razem. Uśmiechających się. Zobaczyła wszystkie koty w obozie. Tajemnice, Piaska, oraz Iskierkę. Wiśniową Iskrę i Słoneczną Łapę. Wszystkich.
- I co teraz z..ze mną będzie? - zapytała liliowa. Obóz zniknął, znowu pojawili się w początkowym miejscu. Kot już nie odpowiedział i zniknął, a na jego miejscu pojawił się Ruczaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz