Świat dopiero otwierał przed nim swoje wrota, a jedną z pierwszych tego oznak, było to, że Śnieżek zaczął cokolwiek widzieć. Otworzył swoje brązowe oczka, co ułatwiało większość rzeczy. Na początku się cieszył, ale później już żałował, że musi patrzeć na swoją matkę i jedną siostrę, które nie dawały mu świętego spokoju. Przynajmniej Gryka była w porządku, co nie oznacza, że nie będzie robić jej żartów.
Dziś był na żarty idealny dzień, ponieważ obudził się wcześniej. Jego matka i siostry jeszcze spały, więc on postanowił wykorzystać sytuację. Rozejrzał się po żłobku, w poszukiwaniu jakiegoś dobrego pomysłu na żart. A że żłobek znajdował się w wielkim krzaku, było na nim mnóstwo liści. Mimo krótkiego czasu przebytego w ich obecność Śnieżek wiedział, że nienawidzą, jak mają brudne futro. Podbiegł więc do ściany i zaczął zbierać liście. Gdy skończył, zabrał je ze sobą i podszedł cicho do ich legowiska. Ustawił się w dobrej pozycji i zaczął sypać liśćmi i krzyczeć, że to deszcz. Kotki się obudziły i spojrzały na niego wściekłymi spojrzeniami, a zwłaszcza Lawenda i Mama. Ważkowe Skrzydło zabrała kociaka pod ścianę, a po drodze próbowała strząsnąć z siebie liście, wplątane w futro.
- Śnieżku! Dobrze wiesz, że nie chcemy mieć brudnych futer, no, chyba że jeszcze to do ciebie nie doszło mysi móżdżku? - syknęła matka. Kocur nieco się skulił. Lawenda wyjrzała zza liliowej i spojrzała na brata kpiąco.
- On się boi! - powiedziała śmiejąc się. Śnieżek zjeżył sierść.
- Wcale nie! To wy się boicie, to tylko liście, a wy robicie aferę! - syknął i podszedł do siostry. Gryka podbiegła do nich i zaczęła coś tłumaczyć, by zapobiec niepotrzebnym kłótniom, lecz nikt jej nie słuchał.
- No co? Starszych się boisz, a rówieśników zaczepiasz?
- Nie boję się! - powiedział i poruszył łapą, tak by piasek z ziemi poleciał w stronę Lawendy. Piasek usadowił się na futrze siostry, zostawiając ślad. Ważkowe Skrzydło chyba to zauważyła, bo od razu podeszła do syna i chwyciła go za kark, kładąc w kącie żłobka.
- Nie ruszasz się stąd! Jeszcze jedno słowo i będziesz biegać cały dzień po obozie — powiedziała liliowa, wskazując wyjście ze żłobka. Na zewnątrz strasznie padało, a niebo było wręcz czarne od chmur. Śnieżek skrzywił pysk i został w kącie, grzebiąc w suchej ziemi. Lawenda czyściła swoje futerko, z niepotrzebnego brudu, a Gryka siedziała gdzieś z boku i przyglądała się całej sprawie.
- Głupia mama, głupia Lawenda... - mówił pod nosem. Na szczęście nikt tego nie usłyszał, więc kocur miał spokój. Lawenda poszła do matki, razem z Gryką i słuchały jakiś rad i historii dotyczących bycia damą.
<Siostro?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz