- Duży on już jest, niedługo zostanie uczniem. Myśleliście już nad jego imieniem? Wątpię, że lider pozwoli zostawić mu… – starała się przypomnieć, jak to szło, ale się poddała – jego obecne.
Jak to myśleli nad imieniem? Przecież już je sami wymyślili! Było piękne. Nie rozumiał czemu musieli myśleć nad innym. Mały Słodki Bąbelek Zimorodek Junior też pewnie nie rozumiał, dlaczego musiał inaczej się nazywać. Wbił wzrok w Wronę jakby powiedziała coś... dziwnego. Nie spodziewał się, że będzie aż taki z tym problem! Ale znając panujące zasady, pewnie chcąc nie chcąc, w końcu to się stanie. Nie miał jednak pojęcia jak nazwać malca. Dla niego nadal wyglądał jak kociak. Czemu wojowniczka twierdziła, że był duży? No może nieco urósł, ale jego krótkie łapki sprawiały, że nie był aż tak wysoki jak uczniowie. Nie wdał się w niego jeśli chodzi o wzrost. W jego wieku to był najwyższy z rodzeństwa! Ah... te drzewa. Mimo to nie chciał reklamacji. Kochał swojego synka najmocniej na świecie. - Poczekamy... zobaczymy. Może nie będzie trzeba tego robić.
Wroni Wrzask nie była co do tego pewna. Widział jak już chcę coś powiedzieć, ale szybko zatkał jej pysk ogonem.
- Nie kracz swoich przykrych słów. Cieszmy się! Jesteśmy jak rodzina! No... może nie ptasia... - Tu sprecyzował. Wojowniczka pewnie nie znała takiego kociego stylu bycia. Co z tego, że żyła wśród kotów i nawet tak wyglądała. Doskonale zdawał sobie sprawę z jej kamuflażu!
- Eh... niech ci będzie - miauknęła pozbywając się sierści ze swojego pyska.
Zadowolony uśmiechnął się szeroko.
- Przyjdź na jego mianowanie na ucznia. Dobrze? Zrobimy imprezkę!
- Tak... dobrze... - Kiwnęła głową już się pewnie obawiając, tego co oni knuli.
***
Płakał. Łzy leciały mu strugami, a sierść Kwaśnego Języka została obsmarkana. Ich mały synek został uczniem! Na dodatek jakimś ptakiem! Orla Łapa... Miał nadzieję, że kiedy będzie wkraczał w dorosłe życie, to nie zapomni o swoich staruszkach. Jeszcze tego by było gdyby zaczął krakać jak ten orzeł. Właśnie! Przypomniał sobie o planach, kiedy dostrzegł Wroni Wrzask. Musieli szykować balangę.
***
Wszystko już było przygotowane. Dzięki pomocy Bursztynowej Łapy udało im się zdobyć kocimiętkę. Zabawa bez zioła, to żadna zabawa! Właśnie wracał z nornicą, gdy natrafił na ciotkę swojego synka.
- Wroni Wrzasku! Chodź! Już zaraz się zacznie! - miauknął, wypuszczając posiłek z pyska i podbiegając do kotki.
- Zacznie? Na serio robicie tą... imprezkę?
- Tak! Chodź! Mamy kocimiętkę! Dzisiejsza noc należy do nas! - Złapał ją za ogon i zaczął ciągnąć do miejsca, gdzie Kwaśny Język już czekał na gości, serwując każdemu po myszy.
<Wrona? Imprezka!>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz