Nie rozumiał, dlaczego siostra nie lubiła jak rozmawiał z liderką. Przecież była mądra i uznawała go za cud! Kto by był o to zły? Może była zazdrosna? Ale hej! Piaskowa Gwiazda kilka razy chciała, aby Zmierzch do nich dołączyła. Mówiła mu wielokrotnie, że siostra też powinna uczyć się, że jest lepsza od innych. Na razie nie mógł zrozumieć czemu. Dlatego, że była jego siostrą? Nie była przecież tak pięknie ruda jak on! Liderka jednak uważała ją za godną, więc... coś musiało w tym być. A co jeśli sierść Zmierzch wypłowiała, ponieważ była młoda? Może to się jeszcze zmieni i im będzie starsza tym bardziej rudsza? Szczerze na to liczył. Mogliby wtedy oboje szczycić się rudością i śmiać się z tych mieszańców.
- Spędzasz więcej czasu z naszą liderką niż z nami. Czy nie można choć na chwilę odpocząć od tej waszej paplaniny o kolorze futra? - powiedziała kotka, wpatrując się w brata.- Zazdrosna? Zamiast się dąsać, dołącz do nas. Może wtedy zrozumiesz, że jesteśmy lepsi i przestaniesz gadać do nie rudych. - Wykrzywił się na samo wspomnienie o tych wyrzutkach. - Musisz czerpać ze mnie przykład. Bądź jak kocur, nie zachowuj się jak kotka! To jest słabe. Siła tkwi w eee... - Musiał sobie przypomnieć co Piaskowa Gwiazda o tym mówiła. - Tkwi w sprycie! Tak... - Chyba coś pokręcił, ale nie zwracał na to uwagi. Liczyło się to, że może przemówi siostrze do rozsądku i ta pójdzie w jego ślady.
- Zobacz na mnie! - Zrobił majestatyczną pozę. - Wychodzi na to, że jestem najbardziej rudym kocurem w całym klanie! Nie znajdziesz równie rudego jak ja! - miauczał zadowolony, bardzo się pusząc. To był jasny znak, że był jedyny w swoim rodzaju.
- Czy ja wiem... A on? - Zmierzch wskazała łapą na wyjście ze żłobka.
Natychmiast odwrócił się i zbliżył do światła.
- Uważajcie tylko! Nie wychodźcie! - Mama musiała oczywiście ostrzec swoje potomstwo.
Nie miał jednak zamiaru wychodzić. Chciał tylko nieco bliżej przyjrzeć się temu kocurowi! Usiadł na samym progu wyjścia i wbił wzrok w równie rudego co on wojownika. Był starszy... i... rudy. Czyżby... nie był jednak wybrańcem? Czyżby ten wojownik był nim jako pierwszy? Poczuł jak siostra siada tuż obok niego. Również prześledziła wzrokiem sylwetkę nieznajomego, który czując na sobie wzrok małych istot, szybko wyszedł z obozu. Wykrzywił pyszczek niezadowolony.
- Muszę się dowiedzieć... - miauknął do siebie. - Muszę. To niemożliwe, aby były tak samo rude koty, nie? - zwrócił to pytanie do siostry. Liczył, że go poprze i zapewni, że ten koleś nie jest aż tak czysty jak on! Może ma jakąś białą plamkę? Cokolwiek co wskazywałoby na to, że Żar jest najczystszym rudym kocurem w klanie!
<Zmierzch?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz