Po tym co powiedziała mi Skalny Szczyt, bardzo chciałem zostać uczniem. położyłem się w cieniu i postanowiłem być jak najlepszym wojownikiem. Pomagać, bronić, polować, to było moje przeznaczenie. Oliver to już przeszłość. Jaki Oliver? On to zwykły dwunożny. Leżałem w cieniu i obserwowałem klanowiczów uwijających się po obozie. Zobaczyłem Jastrzębiego Cienia i Suślą Łapę wychodzących z obozu. Wtedy zdałem sobie sprawę że żaden klanowy kot, nie nosi obróżek! ,,Muszę ją zdjąć’’ pomyślałem i zacząłem wywijać się w próbie zdjęcia kolorowej obróżki. Po kilku minutach szarpania się z nią, byłem wyczerpany a obróżka ciągle wisiała się na mojej szyi.
-Tak najwyraźniej musi być. - wymamrotałem pod nosem i postanowiłem udać się do starszyzny. Podniosłem się z ziemi na cztery łapy i powoli poszedłem w kierunku ich legowiska.
Wsadziłem głowę do środka i rozejrzałem się na boki. Bystrej Wody nie było, a Iglasty Krzew spał. Miedziana Iskra siedziała w kącie.
- Dzień dobry, Miedziana Iskro. - powiedziałem ściszonym głosem, tak by nie obudzić śpiącego kocura.
-Witaj, Wampirku - odpowiedziała. - Po co przyszedłeś? Potrzebujesz czegoś?
- Czy… czy mogłabyś mi opowiedzieć mi jakąś historię? - wypaliłem z grubej rury.
- Ach, dobrze - uśmiechnęła się i zaczęła mówić. Słuchałem jej w milczeniu i dopiero wtedy, zorientowałem się, że słyszę tylko na jedno ucho! Wysłuchałem opowieści do końca, potem podziękowałem i poszedłem do legowiska medyka.
- Potrójny Kroku? - zapytałem.
<Potrójny kroku? Pomożesz Wampirkowi?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz