- Nie wiem, ale mam dość- westchnął ciężko. Dziwił się, że patrole i polowania jakimś cudem następowały po sobie a nie mijały, że potrafił znaleźć wolny czas. Często spędzał go sam, w spokoju rozmyślając nad rzeczami typu “dlaczego trawa jest zielona a nie fioletowa”. Podobało mu się to. Mógł odpocząć. Choć rzadko to się zdarzało, to zawsze takie momenty były bardzo potrzebne, by mieć dobry nastrój na następny dzień.
- Może pan powinien przejść się? Jak będzie lepsza pogoda, to może poszukać kwiatów? Smutny się pan wydaje…- powiedziała Niebiański Kwiat, niepewnie na niego spoglądając. Uśmiechnął się lekko. Pomysł był ciekawy. Nawet bardzo. Tylko jedno go odrobinę zdziwiło. Albo i dwie. Jakby, nie wiedział, że wyglądał na takiego smutnego. Niby był trochę przygnębiony, ale aż tak było to widać? Dziwne. Raczej nie miał na twarzy podkówki zwróconej ku dole. No i…
- Spacer to zawsze fajny sposób na spędzenie czasu- wzruszył ramionami.- I nie musisz się do mnie zwracać per pan. Jestem Jałowiec- zaśmiał się cicho, rozmarzonym wzrokiem rozglądając się po obozie. Nagle wstał energicznie.- Możemy nawet teraz razem wyjść, jest całkiem dobra pogoda- zaproponował. Kotka kiwnęła głową, po czym ruszyła za nim. Szybko wyszli z obozu, z dala od reszty społeczności.
- Spacer to zawsze fajny sposób na spędzenie czasu- wzruszył ramionami.- I nie musisz się do mnie zwracać per pan. Jestem Jałowiec- zaśmiał się cicho, rozmarzonym wzrokiem rozglądając się po obozie. Nagle wstał energicznie.- Możemy nawet teraz razem wyjść, jest całkiem dobra pogoda- zaproponował. Kotka kiwnęła głową, po czym ruszyła za nim. Szybko wyszli z obozu, z dala od reszty społeczności.
***
Całkiem miło spędzali czas. Słońce nie robiło im na złość, świeciło znośnie. Lekki wiatr powiewał liśćmi drzew oraz trawą. Usiadł na płaskim kamieniu. Świat wokół był taki piękny. Zawsze zachwycał się tym wszystkim, co nie ograniczało do rutyny. Kwiaty w końcu rosły tam gdzie chciały. Drzewa rozrastały tak jak chciały. Kamyki spadały tam gdzie chciały. Wiatr wiał kiedy chciał. Wszystko inne, zniewalające. Za każdym razem nowe. Były też elementy, które nigdy się nie zmieniały. Stąpali po tej samej ziemi. Te skały się nie zmieniały. Rzeka płynęła z tego samego źródła. Eh. Gdyby to było takie proste, by wiedzieć wszystko o tych niezwykłych rzeczach. Byłoby to czymś cudownym. Zawsze chciał zrozumieć przyrodę. Może kiedyś mu się uda chociaż trochę?
- Zawsze zastanawiałem się, dlaczego niektóre elementy otoczenia, mają taki a nie inny kolor, wiesz?- miauknął do liliowej. Tamta jakby się ocknęła, ale odrobinę zdziwiona spojrzała na niego.- Niektórzy się śmieją z pytania dlaczego trawa jest zielona i tak dalej. Ale wiesz? To zawsze będzie tajemnica. Wymyśliłem taką teorię, pewnie niemożliwą. Natomiast, przyroda dostosowuje się trochę do kotów. Widziałaś ciemne burzowe chmury? Ciemnoszary kolor, niektóre koty mają takie futro. A białe? Mamy następny przykład, twój ojciec. A piasek? Ogień? Odpowiadają rudemu oraz kremowemu odcieniu futra, oczywiście znienawidzonego ale cóż. A żwir? Moim zdaniem trochę podobny do twojego koloru sierści. A drzewa bądź ziemia? No czekoladowe oraz bure osobniki. Za to czarne futro jest niczym takie pióra wron. Dalej. Skąd zielone oczy? Od liści, od trawy. Pomarańczowe? Są jak zachód lub wschód słońca. Promieniują. Niebieskie od spokojnej tafli wody, delikatnego nieba. Brązowe od kory. Żółte niczym słońce. I chyba o niczym nie zapomniałem, prawda? No, to co sądzisz?<Niebo? <3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz