Splątana Łapa uważała Sierpówkową Łapę za całkiem zabawnego. I nie chodziło bynajmniej o jego poczucie humoru (chociaż kto wie? Właściwie nie rozmawiali zbyt wiele), a o sposób bycia. To jego nieśmiałe, przestraszone spojrzenie, delikatne skrzywienie pyska, gdy zaczęła go zaczepiać… Szylkretowa czuła, że spokojny uczeń medyka może dostarczyć jej wiele rozrywki związanej z testowaniem jego granic.
– No proszę, „Szanująca–Starszych–Od–Siebie Łapa"! – miauknęła z wypisanym na pysku typowym dla niej cynicznym uśmiechem. Przez chwilę ciekawskim spojrzeniem wpatrywała się w Sierpówkową Łapę, próbując wyczytać z jego mowy ciała oznaki zdenerwowania. Być może była to wina nadinterpretacji, ale Splotka miała wrażenie, że ogon ucznia zadrżał delikatnie.
Szykowała się naprawdę dobra zabawa!
– Coś ci dolega? – zapytał kremowy, a brązowooka w duchu westchnęła, zirytowana stoickim spokojem kocura. Wydobycie z niego jakiś gwałtownych emocji nagle stało się dla niej celem, który pragnęła osiągnąć za wszelką cenę. Zdenerwowanie byłego samotnika było dużo trudniejsze niż w przypadku Borówkowej Mordki. Sierpówkowa Łapa pod tym względem intrygował Splotkę, rosnąc w jej oczach do pewnego rodzaju zagadki, którą pragnęła rozwiązać.
Wprawienie kremowego w złość nagle stało się najwyższym priorytetem uczennicy.
– Jak ty właściwie radziłeś sobie bez Klanu pomagającego ci polować? – zapytała bez ogródek, wpierw wlepiając wzrok w łapy kocura, później w jego krzywą szczękę. Kremowy spojrzał na nią z zaskoczeniem. Zanim zdążył otworzyć pysk i odpowiedzieć, Splotka z bezczelnym uśmiechem doskoczyła do niego. – Wiesz… Ostatnio jestem bardzo zmęczona – ziewnęła, siadając na ziemi obok kocura. – Nie mam siły nawet na trening z tym mysim móżdżkiem, Jelenim Kopytkiem! – parsknęła, ogonem przecinając powietrze. – Chciałam udać się do Jeżowej Ścieżki, ale… – przez chwilę mierzyła rozmówcę wzrokiem, jakby zastanawiając się nad jego kompetencjami. – Po namyśle ty też możesz być – zakończyła, chichocząc. – Przecież twoja… inność nie powinna sprawiać, że jesteś półgłówkiem, nieprawda? – zapytała, zawadiacko mrugając w jego stronę.
– No proszę, „Szanująca–Starszych–Od–Siebie Łapa"! – miauknęła z wypisanym na pysku typowym dla niej cynicznym uśmiechem. Przez chwilę ciekawskim spojrzeniem wpatrywała się w Sierpówkową Łapę, próbując wyczytać z jego mowy ciała oznaki zdenerwowania. Być może była to wina nadinterpretacji, ale Splotka miała wrażenie, że ogon ucznia zadrżał delikatnie.
Szykowała się naprawdę dobra zabawa!
– Coś ci dolega? – zapytał kremowy, a brązowooka w duchu westchnęła, zirytowana stoickim spokojem kocura. Wydobycie z niego jakiś gwałtownych emocji nagle stało się dla niej celem, który pragnęła osiągnąć za wszelką cenę. Zdenerwowanie byłego samotnika było dużo trudniejsze niż w przypadku Borówkowej Mordki. Sierpówkowa Łapa pod tym względem intrygował Splotkę, rosnąc w jej oczach do pewnego rodzaju zagadki, którą pragnęła rozwiązać.
Wprawienie kremowego w złość nagle stało się najwyższym priorytetem uczennicy.
– Jak ty właściwie radziłeś sobie bez Klanu pomagającego ci polować? – zapytała bez ogródek, wpierw wlepiając wzrok w łapy kocura, później w jego krzywą szczękę. Kremowy spojrzał na nią z zaskoczeniem. Zanim zdążył otworzyć pysk i odpowiedzieć, Splotka z bezczelnym uśmiechem doskoczyła do niego. – Wiesz… Ostatnio jestem bardzo zmęczona – ziewnęła, siadając na ziemi obok kocura. – Nie mam siły nawet na trening z tym mysim móżdżkiem, Jelenim Kopytkiem! – parsknęła, ogonem przecinając powietrze. – Chciałam udać się do Jeżowej Ścieżki, ale… – przez chwilę mierzyła rozmówcę wzrokiem, jakby zastanawiając się nad jego kompetencjami. – Po namyśle ty też możesz być – zakończyła, chichocząc. – Przecież twoja… inność nie powinna sprawiać, że jesteś półgłówkiem, nieprawda? – zapytała, zawadiacko mrugając w jego stronę.
< Sierpówkowa Łapo? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz