(uznajmy, że akcja się dzieje przed pojawieniem się Indyka i Perliczki, plz)
Wujek Zimorodkowy Blask? No, rodziną to raczej nie byli, więc skąd ten dziwak się wytrzasnął? A co jeśli je porwie? Cóż. Lepsze to niż poruszanie się w ograniczonej przestrzeni, gdzie świat rzeczywisty jest wielki... ponoć, a nie można go oglądać, bo "jesteś za mały". Co z tego, że dziewczynki nie umiały jeszcze dobrze chodzić! Nauczą się gdzieś indziej, z daleka od ich "niby-matki". O tak, to kolejny powód, żeby się cieszyć z porwania. Choćby do innego klanu, gdzie nie śmierdzi po sąsiedzku staruchami.
— Wujku Zimorodku, tak? — zagadnęła Jaśmin. Chyba wypadałoby się przedstawić. Niech wie, kogo stąd zabiera. — Nazywam się Jaśmin, a ta groźna ma na imię Piegusek. Mam pytanie.
— O-oczywiście, słoneczko. — Kocur słuchał, mimo prób zdjęcia z siebie Pieguska.
— Czy przyszedłeś nas porwać?
Bicolor podskoczył z wrażenia. Jego donośne "co?" wystraszyło zaczepną kotkę na tyle, że odczepiła się od niego jak rzep. Piegusek nie odezwała się słowem. Tylko pokiwała głową z aprobatą. Przynajmniej w tym siostry się zgadzały.
— Pytałam, czy przeszedłeś nas porwać — powtórzyła szynszylowa kotka. — Możesz się pospieszyć, zanim nasza szanowna matka tu wróci?
— No i dopóki Jemioła śpi — Piegusek zerknęła na śpiącą "wieczną królową". — Gdyby nie ona albo wojownicy w obozie, nie byłoby nas. Albo to głupie zamieszanie, bo ktoś kogoś zabił.
Jak dobrze, że małe rozumiały tylko tyle, że "więcej wojowników pilnuje obozu, bo jakiś kot zabił innego".
— To jak będzie? — Jaśmin wbiła wielkie oczy w "Wujka Zimorodka". — Ja chcę iść tam, gdzie nie musimy zostać w tym głupim żłobku i od razu być wojowniczką. No i tam, gdzie nie będę musiała rodzić kociąt. Czy każda kotka musi urodzić kocięta? Ja nie chcę! Ja chcę walczyć! Ja nie chcę być kotką. Wujku Zimorodku, zabierz nas stąd! Od naszej matki, która się nami nie interesuje tym bardziej!
< Well...
Wujku Zimo?>
*ładuje do worka i porywa*
OdpowiedzUsuń