– Gratulacje. Teraz spokojnie możesz wymieniać mech w legowisku wojowników – zaśmiał się Jałowcowy Świt, a koteczka uśmiechnęła się z zadowoleniem. Czekoladowy wydawał się inny od przeciętnej reszty klanu i Splotka była gotowa go zaakceptować. Szczerze mówiąc, żałowała, że kocur nie został jej mentorem (kolejny powód do wsadzenia patyka w dupę Pszczółki!).
Doszła do wniosku, że Jałowcowy Świt nie znajduje się na jej liście kotów, którym chciałaby wsadzić kolec do posłania.
Przynajmniej na razie.
Doszła do wniosku, że Jałowcowy Świt nie znajduje się na jej liście kotów, którym chciałaby wsadzić kolec do posłania.
Przynajmniej na razie.
***
– Ja, Piaskowa Gwiazda, przywódczyni Klanu Burzy, wzywam moich walecznych przodków, aby spojrzeli na tę uczennicę. Trenował pilnie, aby poznać zasady waszego szlachetnego kodeksu. Polecam ją wam jako kolejną wojowniczkę. Czy przysięgasz przestrzegać kodeksu wojownika i chronić swój klan nawet za cenę życia?
Splątana Łapa zadrżała z podekscytowaniem, wpatrując się w liderkę. Ten dzień miał nadejść już dawno temu, lecz nawet teraz stanie przed Klanem, który wreszcie potrafił docenić jej umiejętności, było największym zaszczytem, jakiego doświadczyła szylkretowa.
– Przysięgam! – zawołała z pewnością, próbując wyglądać jak najdostojniej.
– Mocą Klanu Gwiazdy nadaję ci imię wojownika. Splątana Łapo, od tej pory będziesz znana jako Splątane Futro. Klan Gwiazdy cieni twoje oddanie i wierność oraz wita cię jako nową wojowniczkę Klanu Burzy – zakończyła Piaskowa Gwiazda, dotykając nosem głowy wojowniczki. Szylkretowa zamruczała głośno.
Zdawała sobie sprawę, co liderka rozumiała przez „wierność”. Wierność nowym zasadom, wierność wprowadzanemu przez nią porządkowi, wierność w walce o rozprzestrzenianie się wyższej rasy rudych kotów. Splątane Futro zamierzała zostać jej najlepszą wojowniczką, której zawsze mogła zaufać w powierzonej misji.
Piaskowa Gwiazda była najwspanialszą przywódczynią, o jaką Klan Burzy mógł prosić.
– Jałowcowy Świcie! – zawołała uradowana, podbiegając do wojownika, gdy tylko skończyła rozmawiać z rodziną i mentorem. – Wreszcie zrozumieli, jak jestem utalentowana – stwierdziła, prężąc się z dumą. – Po moim czuwaniu idziemy szukać tych dżdżownic? – szybko zaproponowała, mrugając w jego stronę porozumiewawczo.
< Jałowiec? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz