niedługo po poprzednim opowiadaniu
Szept przygotowała się na atak ze strony kocura i tak jak przewidywała ten próbował ją podciąć. Zrobiła szybki unik, po czym wykonała ten ruch, który jemu się nie udał. Skoczyła na niego, jednak ten przeturlał się odrobinę dalej. Nim zdążyłby wstać, kocica wskoczyła na jego grzbiet uniemożliwiając mu to. Choć znacznie smuklejsza i chudsza niż on, stała się wyższa, co dawało jej pewien rodzaj przewagi nad kocurem.
–- Zejdź ze mnie! Nie mieszaj mnie od razu z błotem, no weź ja też chcę czasami wygrać!
Narcyz próbował się podnieść jednak kocica nie ustępowała i nadal stała na jego grzbiecie. Kocur jęknął, po czym w końcu powiedział – wygrałaś.
To był sygnał. Kotka zeszła z żółtookiego, a ten po chwili wstał. Cały był w chlapie.
– Jeszcze się przez ciebie przeziębię – powiedział brat Hiacyntowej Cętki, otrzepując się.
Dłuższy trening jednak na coś się jej przydawał. Dzięki niemu mogła doszlifować wszystkie umiejętności, włącznie z maczaniem mentora w chlapie. To aż dziw, że się jeszcze nie pochorował! Podeszła do kocura, po czym wskazała mu na nornicę, której nie przepłoszył jeszcze trening walki córki Sikorkowego Śpiewu. Starszy od razu przypadł do ziemi. Skoczył na zwierzątko, jednak potknął się o wystający kamień i runął jak długi, nieświadomie zabijając nornicę swą łapą. Niestety, na domiar złego dla Narcyza okazało się, że upadł na zboczu pagórka i już po chwili z wrzaskiem stoczył się z wypukłości terenu. Szepcząca chwyciła nornicę upolowaną przez jej mentora w zęby po czym podbiegła do niego. A jeśli sobie coś złamał?! Na szczęście już po chwili kocur wstał. Pewnie będzie miał kilka sińców, ale nic poza tym. Zielonooka delikatnie strzepnęła z grzbietu kocura chlapę, jednak futerko kocura w tym miejscu nadal było całe mokre i brudne. Odłożyła nornicę pod jego łapy, by mógł ją zabrać.
– Wracajmy do obozu, muszę się wymyć. – powiedział kocur. Szept aż się przeraziła. Pamiętała, co stało się ostatnio jak nic nie przyniosła z polowania. Chaber od razu miała do niej pretensje i uznała, że nie jest aż tak dobrą łowczynią. Jedno polowanie przecież o niczym nie świadczy! Każdemu, nawet najlepszemu łowcy czasem coś zwieje (nawet przed rozpoczęciem polowania, jak to było w tamtym przypadku). Dała ogonem znak mentorowi, by poczekał na nią chwilę.
– Hej! Nie bój się, że nic nie przyniesiesz, ostatnim razem jej powiedziałem, że przecież każdemu czasem może się zdarzyć! Hej! Wracaj!
Niebieska ledwie go usłyszała. Dostrzegła kolejny cel. Szybko i sprawnie zakończyła polowanie i już po chwili wróciła do mentora z nornicą w pyszczku.
– Już nic. – powiedział niebiesko-biały.
Udali się do obozu Klanu Burzy by dołożyć swą zwierzynę do stosu. Gdy tylko to uczynili, pożegnali się, a potem oddalili się w tylko sobie znanych kierunkach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz