Syknął cicho, przeklinając siebie samego w myślach. Mógł już dawno pójść do medyka! W końcu, to go nic nie kosztowało. Zwykła wizyta, kilka ziółek i po sprawie. Teraz była już poważniejsza sprawa, której nie mógł lekceważyć. Cała łapa mu pulsowała, z malutkiego ugryzienia wręcz ziało mu bólem. Sam już nie pamiętał jak to było. Pewnie zwykłe polowanie, zakończone takim właśnie akcentem. Wystarczyło podejść, by sprawdzić czy wszystko okej. Obecnie wręcz musiał, inaczej miałby przechlapane. Ledwo stał na nogach przez to coś, co najwyraźniej stało się infekcją. Niezbyt poważną, lecz piekielnie denerwującą. Zmierzał właśnie ku legowisku medyka. Miał nadzieję, że nie przeszkodzi Jeżowej Ścieżce. W końcu, od jakiegoś czasu, młody kocurek znaleziony przy granicy z ich klanem, stał się Sierpówkową Łapą, uczniem już w podeszłym wieku uzdrowiciela. Całkiem sporo czasu spędzali na treningach, ale przynajmniej nie obawiał się tego, że swoją niespodziewaną wizytą, po prostu tak bardzo przeszkodzi kocurowi. Trudno było patrzeć, jak zapracowany biegał od jednej czynności do drugiej. Niby ostatnio było spokojniej… Lecz wciąż tak… Chorowicie.
Usłyszał głośniejsze dźwięki, dobiegające z okolic legowiska uczniów. Czarny ogonek wystawał odrobinę zza ścianki. Widział jak niedawno Orlikowy Szept szedł do swojej uczennicy. Zdołał już całkiem sporo o niej usłyszeć. Choć nie plotkował, bo raczej czasem on sam mógł być ich tematem, raz był świadkiem rozmowy, właśnie o młodej kotce. Wilcza Łapa, przerażona na każdym kroku. Wiele razy widział ją w obozie, lecz zawsze na boku. Tak, by nie rzucać się w oczy. Współczuł jej bardzo. Koty odrzucone przez społeczność, potrafiły szybko zamknąć się w sobie, ale też podejście do niej od razu pewnie zostałoby przez nią niezbyt dobrze odebrane. Najwyraźniej wolała spędzać czas sama. Jedynie brata się nie obawiała. Westchnął ciężko. Nic nie da się poradzić, choćby bardzo chciał, nie da się
zmienić innych, by było im łatwiej w życiu. Charakter zawsze będzie ten sam. Obrócił z powrotem głowę, by za chwilę od razu wylądować na ziemi. Czarna kotka wpadła na niego z siłą, przeturlali się chwilę po podłożu. Biały zastępca krzyczał za nią, ale ona niczym głucha, zastygła w miejscu. Delikatnie postarał się wstać.
- Nic wam nie jest?- mentor Wilczej Łapy podbiegł do nich, z wyrazem lekkiego zdumienia na pysku. Kiwnął powoli głową.
- Taaak, jest wszystko dobrze. Wilcza Łapo?- zwrócił się do uczennicy, która dalej niezdolna do poruszania się, zwinęła się w kulkę.- Czy wszystko okej z tobą?- zapytał. Oczywiście odpowiedzi się nie doczekał. Tyknął nosem przerażoną kotkę. Ani drgnięcia. Zaniepokojony spojrzał na Orlikowy Szept, który też przystanął przy młodszej, szukając oznak życia. Raczej nie umarła. Jej bok odrobinę unosił się do góry. Jeszcze raz ją dotknął. Teraz odrobinę bardziej się skurczyła.
- Nie bój się…- cicho powiedział. Niby to nic nie da, ale powinien pokazać jej, że nie ma złych intencji. Powinien już pójść do medyka, lecz wolał czekać na jakiekolwiek słowa. Czy coś jej się stało? Potrzebowała pomocy?
zmienić innych, by było im łatwiej w życiu. Charakter zawsze będzie ten sam. Obrócił z powrotem głowę, by za chwilę od razu wylądować na ziemi. Czarna kotka wpadła na niego z siłą, przeturlali się chwilę po podłożu. Biały zastępca krzyczał za nią, ale ona niczym głucha, zastygła w miejscu. Delikatnie postarał się wstać.
- Nic wam nie jest?- mentor Wilczej Łapy podbiegł do nich, z wyrazem lekkiego zdumienia na pysku. Kiwnął powoli głową.
- Taaak, jest wszystko dobrze. Wilcza Łapo?- zwrócił się do uczennicy, która dalej niezdolna do poruszania się, zwinęła się w kulkę.- Czy wszystko okej z tobą?- zapytał. Oczywiście odpowiedzi się nie doczekał. Tyknął nosem przerażoną kotkę. Ani drgnięcia. Zaniepokojony spojrzał na Orlikowy Szept, który też przystanął przy młodszej, szukając oznak życia. Raczej nie umarła. Jej bok odrobinę unosił się do góry. Jeszcze raz ją dotknął. Teraz odrobinę bardziej się skurczyła.
- Nie bój się…- cicho powiedział. Niby to nic nie da, ale powinien pokazać jej, że nie ma złych intencji. Powinien już pójść do medyka, lecz wolał czekać na jakiekolwiek słowa. Czy coś jej się stało? Potrzebowała pomocy?
- Wilcza Łapo…- odezwał się biały. Znowu daremnie.
- Ona się ruszy?- przestraszony wlepił w niego ślepia.
- No… Tak- troszkę zdziwiony tym dziwnym scenariuszem odpowiedział.
- Może coś jej się stało jednak?- dopytywał się Jałowcowy Świt.
- Nie czuć bólem… Ani krwią… Jest chyba wszystko dobrze.
- To dlaczego się nie rusza?
- Nie wiem…- zrezygnowany westchnął. Arlekin wziął głęboki oddech. Nie chciał odpuścić. Zależało mu na informacji, czy wszystko z nią jest dobrze. Co jeżeli jej coś zrobił? Myśli pędziły przez jego głowę, za każdym razem podając możliwy rozwój wydarzeń. Musiał się jej jeszcze raz zapytać. Ale jak zacząć i jak skończyć wypowiedź? Tak oczywiście, by chciała odpowiedzieć.
- H-hej?- niepewnie zaczął.- Wszystko dobrze? Bo wiesz… Zawsze mogło ci się coś stać… I… Ten… Jak coś ci jest, to możemy iść razem do medyka, na pewno pomoże, wiesz? Akurat tam szedłem… I bardzo mi zależy na tym byś mi odpowiedziała… Bo się o ciebie boję, że coś ci zrobiłem.
- Ona się ruszy?- przestraszony wlepił w niego ślepia.
- No… Tak- troszkę zdziwiony tym dziwnym scenariuszem odpowiedział.
- Może coś jej się stało jednak?- dopytywał się Jałowcowy Świt.
- Nie czuć bólem… Ani krwią… Jest chyba wszystko dobrze.
- To dlaczego się nie rusza?
- Nie wiem…- zrezygnowany westchnął. Arlekin wziął głęboki oddech. Nie chciał odpuścić. Zależało mu na informacji, czy wszystko z nią jest dobrze. Co jeżeli jej coś zrobił? Myśli pędziły przez jego głowę, za każdym razem podając możliwy rozwój wydarzeń. Musiał się jej jeszcze raz zapytać. Ale jak zacząć i jak skończyć wypowiedź? Tak oczywiście, by chciała odpowiedzieć.
- H-hej?- niepewnie zaczął.- Wszystko dobrze? Bo wiesz… Zawsze mogło ci się coś stać… I… Ten… Jak coś ci jest, to możemy iść razem do medyka, na pewno pomoże, wiesz? Akurat tam szedłem… I bardzo mi zależy na tym byś mi odpowiedziała… Bo się o ciebie boję, że coś ci zrobiłem.
<Wilcza Łapo? ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz