Iskra przymknęła ślepia, wystawiając się na ciepłe promienie.
Zapowiadał się kolejny piękny dzień.
Ciężko było jej wyobrazić sobie świat bez dźwięków. Od zawsze kierowała się tym zmysłem, nawet bardziej niż wzrokiem. Jej pierwsze wspomnienia zawierały głosy rodziców, jednostajny szum deszczu i zapach Pory Nowych Liści. Uwielbiała zamykać ślepia i po prostu wsłuchiwać się w świat. Odpływać, niesiona nurtem otaczających ją dźwięków. Czasem nawet w Sen.
Żeby nauczyć czegoś Bza, musiała najpierw nauczyć się widzieć świat tak jak on. Zrozumieć, jak kocurek go postrzega, by móc znaleźć z nim porozumienie. Dlatego przez pierwsze wschody słońca ich treningów, po prostu zabierała go na spacery. Ciężko było zapanować nad odruchem mówienia, więc często przyłapywała się na tym, że o czymś mu opowiadała. Widziała jego smutny wzrok, gdy nie potrafił zrozumieć, o co jej chodziło. To tylko ją motywowało. Musiała znaleźć sposób, by się z nim porozumieć. Miała już pewien pomysł, ale zupełnie nie wiedziała, jak się do niego zabrać. Dlatego spacerowali po terenach, a ona po prostu obserwowała swojego ucznia, starając się coś wymyślić.
Zeskoczyła z drzewa, szukając wzrokiem Bza. Nie musiała długo się rozglądać, kocurek siedział w cieniu, tuż pod jej nosem. Zauważył ją, zielone ślepia przyglądały jej się ze smutkiem.
Uśmiechnęła się do niego.
- Dzień dobry - miauknęła, zanim zdążyła się powstrzymać. - Och, przepraszam.
Biały zwiesił łeb. Podeszła bliżej niego, usiadła obok i trąciła go lekko ogonem, uśmiechając się przepraszająco. Kocurek przyjrzał jej się uważnie.
Musiał być zagubiony. Rzeczy działy się wokół niego, ale nikt nie był w stanie powiedzieć (właśnie, powiedzieć) mu dlaczego. Ciężko było porównać to z sytuacją tamtego słabo słyszącego kocura, którego poznała w plemieniu. On rozumiał świat. Nauczył się go za pomocą wszystkich zmysłów, a później po prostu przystosował do życia bez jednego z nich. Potrafił mówić i czytać z ruchów pysków reszty. A co mógł Bez? Jak miała wytłumaczyć mu pojęcia za pomocą gestów? Jak pokazać które odpowiada któremu słowu? Mogła spróbować pokazać mu coś za pomocą gestów, mogła rysować pazurem na ziemi, ale jak miał dopasować słowo do znaczenia? Jak dostosować do języka...
Język. W ślepiach kocicy zatańczyły dobrze znane iskry.
Nie mogła nauczyć go swojego języka. Nie mogła przetłumaczyć dla niego dźwięków w żaden sposób. Musiała wymyślić nowy. Stworzyć pojęcia na nowo. Zobaczyć je. A później pokazać je Bzowi.
Uśmiechnęła się do smutnego, wciąż przyglądającego jej się ucznia.
To od czego powinna zacząć?
Rozejrzała się po okolicy, szukając wzrokiem bzu. Skoro miała pomóc mu się odnaleźć, to pokaże mu jak ma na imię. Później pokaże mu swoje, i… Prawie pacnęła się łapą w czoło.
Na co głuchemu kociakowi wiedzieć, jak na niego wołają? Potrząsnęła łbem, rozbawiona swoją głupotą. Wciąż myślała jak słysząca.
Spojrzała na kocurka, chcąc przykuć jego uwagę. Wysunęła pazur i naskrobała na ziemi kółko, potem drugie większe, cztery kreseczki, dwa trójkąciki i zadartą do góry linię. Arcydzieło to to nie było, ale komunikat był prosty - kot. Uśmiechnęła się do niego i wskazała na niego łapą.
- Ty - miauknęła, raczej z przyzwyczajenia.
Kocurek spojrzał na nią zdezorientowany, ale w jego ślepiach błysnęła ciekawość. Bardzo dobrze. Obok pierwszego patyczaka narysowała drugiego, większego. Złapała kontakt wzrokowy z Bzem i wskazała na siebie.
- Ja. Zgadza się?
Spojrzała ja niego wyczekująco. Mniejszy kot - ty, większy kot - ja. "Teraz ty" - mówiło jej spojrzenie.
< Bzie? <3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz