Skierka delikatnie otworzyła powieki. Jej uszka zarejestrowały świst wiatru, dobiegający zapewne z zewnątrz legowiska uczniów. Właśnie legowiska uczniów. Jak jej pamięć nie myliła, zasnęła na zgromadzeniu, wtulając się w futro swojego mentora. Jak znalazła się tutaj w obozowisku Klanu Nocy? Rozglądnęła się, by upewnić swój umysł, że właśnie w legowisku uczniów się znajduje. Widziała tylko ciemność. Była niewątpliwie noc. Jednak uspokoił ją dźwięk pochrapywania innych uczniaków. Odetchnęła. Teraz nastał moment, by przeanalizować wszystko od początku. To było jej pierwsze, ale też dziwne zgromadzenie. Pamiętała, że strasznie się bała, przez co pierwszą część spotkania przesiedziała przy Kolczastej Skórze. Potem postanowiła, choć troszkę z niego skorzystać, a że bała się takiej liczby kotów, skierowała swoje łapki w najdalsze czeluści miejsca spotkania, gdzie przy okazji zauważyła dziwnie zachowującego się osobnika. Był on medykiem zwanym, jak się dowiedziała później, Jeżowa Ścieżka. Podążyła za nim do pewnego miejsca, gdzie przebywał niejaki niemiły Słonik. Została dość szybko zauważona, czego pożałowała, bo ów Słonik zachwiał jej poglądy co do miejsca przebywania rodziców. Mówił o jakichś innych duchach, ale nie wytłumaczył jakich. Potem, gdy została z powrotem oddelegowana do miejsca zgromadzenia kotów przez medyka i przekazana Wróblowemu Sercu, jej myśli cały czas krążyły wokół owych duchów i rodziców. Następnie znajdując się już przy Kolczastej Skórze nie uzyskała konkretnej odpowiedzi na swoje pytanie, a ponadto o mało co nie zdradziła kto jej to powiedział, bowiem niejaki wcześniej wspomniany Słonik, jej zabronił. Kim on był? I skąd znał się z Jeżową Ścieżką? Nie mógł przecież być zwykłym samotnikiem, skoro medyk postanowił opuścić zgromadzenie specjalnie dla niego. Skierka niestety jednak nie wiedziała, że ów medyk nie spodziewał się, że w tym miejscu znajdzie obecnego samotnika. Nie chciała się nawet nad tym zastanowić, niestety. Przez to właśnie utworzył jej się w głowie fałszywy obraz, mówiący o spisku. Nie wiedziała przeciw czemu i po co, ale to wszystko jedno, prawda? Tyle jej wiedzy i tak nie wystarczy. Nie zostawi tego tematu ot tak. Jednak może to byłoby lepsze? Nie zamierzała się nad tym zastanawiać. Wstała i rozciągnęła się, czując, że i tak już nie zaśnie. Zdecydowała się wyjść na zewnątrz i pooglądać gwiazdy, czyli niejakich przodków. Jak chciała, tak zrobiła. Usiadła na śniegu niedaleko wejścia do legowiska i spojrzała na kota, który miał wartę. Podziwiała, że nie okazywał tego, że mu zimno, co zapewne miało miejsce, bowiem Skierka tuż po wyjściu na zewnątrz, poczuła nieprzyjemny chłód. Natomiast ten kot już jakiś czas tam siedział. Westchnęła i spojrzała w niebo. Mimo zimnej nocy, srebrna skórka nie była uboga w jasne światełka. Było to takie magiczne. Ten biały puch i jasne, niezliczone światełka na niebie.
– Czy ktoś z was może mi powiedzieć, gdzie są moi rodzice? – zapytała przodków świecących na srebrnej skórce. Nie wiedziała, czy nawet oczekiwała odpowiedzi, jednak mimo to potrzebowała zadać to pytanie. – To Senny i Leśny Świt… jakbyście… nie pamiętali kim jestem… – ostatnie zdanie wypowiedziała z niemałym smutkiem. Nie mogła być tego pewna, że ktokolwiek jest na niebie i ma masę innych kotów na głowie, myśli akurat o niej. Westchnęła i spuściła wzrok. Przejechała łapką po śniegu. Zimno. Strzepnęła mokrą substancję z futerka.
– Z kim rozmawiasz? – czyjś głos wyrwał ją z wiecznej zadumy. Spojrzała na kota, który stanął przed nią i przez jasne gwiazdy oraz księżyc nie była w stanie odróżnić jego koloru futra, bowiem stanął centralnie tyłem do padającego światła księżyca. Dla oczu koteczki był on po prostu czarny bez pyszczka. Nie wiedziała, co ma powiedzieć i poza tym przestała zwracać się w jakikolwiek sposób do nieznanych kotów, więc po prostu spojrzała w gwiazdy. Miała nadzieję, że ów kot zrozumie przekaz.
<ktoś ma ochotę odpisać? ^^>
Oooo klep Płomień
OdpowiedzUsuń