Słysząc histeryczny krzyk przeszywający uszy chyba wszystkich w obozie i jego poblizu, od razu wiedziała, że należy do jej kochanego Igiełki. Chciała pędzić do niego, ale wiedziała dobrze, czuła, że on chce być teraz sam. Jednak czy było to dobre przeczucie? Jeśli teraz do niego nie pobiegnie, będzie miała wyrzuty sumienia. Co miała robić? Desperacko zaczęła przebierać przednimi łapami w miejscu. Jęknęła przeciągle, w akcie nienawiści do swojego niezdecydowania w tej chwili. Podeszła do wejścia do legowiska medyków i tam zaczęła nerwowo dreptać w kółko. Wejść czy nie wejść?
Na szczęście jej bijatyka myśli została przerwana przez samego Igłę. Wyszedł chwiejnym krokiem z legowiska, a gdy tylko ją zobaczył, rzucił się jej w ramiona, niemalże od razu mocząc jej jasne futro toną gorzkich, przepełnionych żalem i smutkiem, przezroczystych łez. Odwzajemniła uścisk, a jej oczy również zaczynały napełniać się słoną cieczą. Musiała być dla partnera teraz wsparciem, jednak nie mogła już dłużej trzymać w sobie tych wszystkich emocji. Musiała go podnieść na duchu, jednak nie umiała. Poddała się, rozklejając się na dobre.
Na szczęście jej bijatyka myśli została przerwana przez samego Igłę. Wyszedł chwiejnym krokiem z legowiska, a gdy tylko ją zobaczył, rzucił się jej w ramiona, niemalże od razu mocząc jej jasne futro toną gorzkich, przepełnionych żalem i smutkiem, przezroczystych łez. Odwzajemniła uścisk, a jej oczy również zaczynały napełniać się słoną cieczą. Musiała być dla partnera teraz wsparciem, jednak nie mogła już dłużej trzymać w sobie tych wszystkich emocji. Musiała go podnieść na duchu, jednak nie umiała. Poddała się, rozklejając się na dobre.
***
Wybudziła się z lekkiego snu, przeciągnęła się, ziewając beztrosko. Na chwilę obecną zapomniała o całym złu tego świata i o wszystkich zmartwieniach. Powiedziała sobie, że dziś będzie dobry dzień, i takim ten dzień zamierzała uczynić. A do szczęścia potrzebowała teraz jednego. Pewnego liliowego kocura. Wstała z posłania i wyłoniła się z legowiska wojowników. Z zadowoleniem stwierdziła, że miała jeszcze trochę czasu, zanim weźmie Cierniową Łapę na trening. Pokicała żwawo w stronę legowiska lidera. Zajrzała tam nieśmiało, jakby wciąż była niesfornym uczniem objawiającym się konsekwencji spotkania z liderem. Zachichotała cichutko na tę myśl.
Igła otworzył nieznacznie oczy, zauważając poruszenie w wejściu.
– Miłoości potrzebuję – Miedź wyszczerzyła białe ząbki w szerokim uśmiechu.
<Igiełko?>
Awwww ❤
OdpowiedzUsuń