*przed zimą*
Nie rozumiała co sprawiło, że Szyszka stwierdziła, że jest gotowa na szkolenie ucznia, ale nie marudziła. Ani jej siostra, ani Bocian nie dostali jeszcze, więc dumna i wyprostowana mogła kroczyć po obozowisku. Szkoda tylko, że łapy coraz bardziej jej dogryzały. Zacisnęła zęby i podeszła do legowiska uczniów.
— Piorun? — zawołała młodzika.
Już dużo opanowali. Co prawda z walką czasem miał kocurek problemy, ale przynajmniej po drzewach ciekał jak głupi. Odwróciła się w stronę legowiska uczniów znów, by pogonić ucznia, lecz niebieski pojawił się obok niej niczym znikąd. Zamrugała parę razy, po czym pokręciła łbem. W końcu mieli legowiska wokół drzew. Niewidoczne przemieszczanie się, było pikusiem.
— Czego dziś się uczymy? — zapytał zaciekawieniem Piorun.
Konopia zamyśliła się na chwilę. Jak tak dalej szybko będą iść nie będą mieli co przerabiać niedługo.
— Dziś opanujesz niełatwą, lecz przydatną umiejętność. — miauknęła tajemniczo, kierując się w głąb jabłonek.
Kocurek podążył za nią, wpatrując się w szylkretkę z niecierpliwieniem.
— Czyli?
Konopia uśmiechnęła się lekko.
— Zbierania mchu!
— Zbierania mchu!
Piorun zatrzymał się, wlepiając niezadowolony wzrok w kotkę.
— Co? Jak to? Czemu? Nie chce! — oznajmił.
Szylkretka trzepnęła ogonem, wzdychając. Młody jeszcze nie doceniał takich rzeczy.
— Uwierz mi, kiedyś ci się przyda. Sama nie sądziłam, a jednak się przydało.
— Uwierz mi, kiedyś ci się przyda. Sama nie sądziłam, a jednak się przydało.
Kocurek trzepnął ogonem niczym ona przed chwilą, marszcząc pysk.
— Jasne. Nie wierzę.
Konopia westchnęła.
— To uwierz, mysi bobku. A teraz chodź. No chyba, że wolisz sobie potrenować z Gałęzią i Żukiem? Tylko oni się nie cackają. Sam widziałeś, jaki poraniony wczoraj wrócił Żuk. — mruknęła, krzywiąc się mimowolnie na imię nieznośnego przyrodniego brata.
<Piorun?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz