Dzisiejszego dnia, zbliżył się zanadto do obrzeży siedliska Dwunożnych. Cel był jeden... Im bliżej lasu, tym więcej może się kręcić zwierzyny. Nie zamierzał oczywiście tam wracać. Spodobało mu się nowe życie, które pokazała mu Kukułka. Ten świat wręcz do niego pasował. Był pełen mordu, krwi i bezprawia. Nigdzie nie czekała na niego kara za swoje czyny. Wręcz idealne miejsce dla takiego zbója jakim był.
Szybko wskoczył w gęstą trawę i zaczął węszyć. Od razu wyczuł zapach gryzonia. Przypadł do pozycji łowieckiej i skradając się, łapa za łapą, skracał dystans pomiędzy swoją ofiarą. Kiedy już miał wskoczyć i wgryźć się w ciepłe ciało, ktoś go ubiegł. Czarna sylwetka zacisnęła szczęki na gryzoniu, łykając w kilku kęsach. Czermień doskonale znał ten zapach, sylwetkę i rozkład bieli na sierści. Nornica. Ale co ona tutaj robiła?! Czyżby była aż tak bardzo szalona, że ruszyła w końcu za nim jak jego durny brat? Wyszedł z ukrycia, przez co jej wzrok szybko na nim spoczął, a co za tym idzie, przybrała postawę obronną.
- Uspokój się - Przewrócił oczami.
- Czermień? To ty? - Jej sierść powoli opadła, a szok w oczach zdradzał, że się nie spodziewała go tu zastać.
No cóż... On też nie miał pojęcia, że ją tu spotka.
- Co robisz tak daleko od Owocowego Lasu? - zapytał.
Czarno-biała prychnęła i zaczęła opowiadać, co się właściwie stało. Musiał przyznać, że był pod wrażeniem. Nornica w końcu zaczęła działać, a nie rzucać słowa na wiatr. Odkąd pamiętał jej groźby odnośnie zabijania kotów, które nie miały takiej sierści jak ona, kończyły się tylko na słowach.
- Więc ubiłaś medyczkę? Całkiem, całkiem. Szyszka cię wygnała?
- Co? Ta zdrajczyni koloru, która pod swój dach sprowadza rude wywłoki? Nie! Sama odeszłam. - powiedziała.
Musiał przyznać, że go zainteresowała. Przywódczyni Owocowego Lasu przyjmowała znajdki? Przecież jasne było, że one prędzej osłabiają klan, a nie wzmacniają. W większości to przecież małe kociaki, które muszą jeść, a jedzenie znika w oczach.
- A ty... Gdzie się osiedliłeś? - za chwilę zapytała.
- W siedlisku Dwunożnych.
Nornica uniosła grzbiet, sycząc.
- Musiałeś wybrać akurat to miejsce? Przecież pełno tam pieszczoszków! Obrzydlistwo!
- Słuchaj może i tak jest, jednak nie znasz całego miasta. - Na to stwierdzenie wzrok Nornicy zapłonął iskierką ciekawości.
- Co to miasto?
- Siedlisko Dwunożnych - westchnął. - Nie mam czasu teraz uczyć cię słownictwa, jakie panuje na tamtejszych terenach. Przyszedłem zapolować, ale skradłaś mój obiad.
- Mogłeś bardziej się postarać - prychnęła. - No już. Opowiadaj mi o tym całym mieście.
No i skończyło się na tym, że zaczął jej wszystko tłumaczyć. Opowiedział o gangach, samotnikach, arenie, o trudach pory nagich drzew, o potworach i Dwunożnych. Nornica nadal była w szoku i nie wydawała się z początku chętna, aby przekroczyć próg czarnej drogi. Jednak najwyraźniej była sama, w obcym miejscu i postanowiła się go trzymać, skoro był obeznany w temacie. Czermień sam pamiętał jak pierwszy raz znalazł się w tym miejscu. Jak wszystko o czym wiedział, opada ukazując inną rzeczywistość.
- Bardzo podoba mi się ta arena. Patrzeć jak głupcy się biją... To jest pewnie ciekawe. I mówisz, że można bezkarnie zabijać mieszańców? - Oczywiście miała na myśli koty o odmiennym kolorze futra niż ona.
Skinął głową, jednak szybko jej wytłumaczył, aby nie podpadała gangsterom. Zawsze chodzili grupą, więc Nornica nie miałaby szans, gdyby ci zaczęli pałać do niej chęcią zemsty za zamordowanie ich kamrata.
Przechodząc przez kolejne zakręty i uliczki, obserwował jak czarno-biała rozgląda się dookoła, chłonąc nowe doświadczenia. Nawet podrygiwała na dźwięk potworów, które wydawały nieprzyjemne dla ucha dźwięki.
- Przyzwyczaisz się - miauknął.
Przez cały czas, gdy prowadził ją do swojego schronienia, nie miał pojęcia o tym, że oboje byli śledzeni przez parę błyszczących, zielonych oczu.
( ͠° ͟ʖ ͡°)
OdpowiedzUsuń