- Słuchaj, Zimorodku. Masz dwanaście księżyców, wkrótce pewnie zostaniesz mianowany na wojownika, a to oznacza sporo obowiązków względem klanu. Nie ryzykuj swoim zdrowiem i życiem. Nie chcę żebyś skończył jak nasz brat, Fiołkowa Dolina i wąchał piach od spodu.
Słowa brata go mocno zaniepokoiły. Również nie chciał skończyć jak Fiołkowa Dolina. Chciał jeszcze posmakować życia, które było według niego super! Miał w końcu przyjaciół, rodzeństwo oraz masę przygód przed sobą. Kiwnął głową na znak, że rozumie i obiecał, że nie będzie już chodził do medyków. Szkoda tylko, że to wziął sobie do serca tak bardzo, że gdyby zachorował, ten wcale by i tak nie poszedł z tym do pachnącego ziołami miejsca.
Pożegnał się z bratem i udał się ze swoją mentorką na naukę łapania ptaków. Akurat to zajęcie bardzo mu się spodobało. Dzięki pomocy kotki udało mu się złapać aż dwa okazy, które obrał z piór, przez co jego sierść się nimi przykryła.
- Zostaw te piszczki! - syknęła na niego mentorka.
- Nie! Pióra są fuj w smaku. Jak będą bez nich, ocalę życie jakiemuś kotu! - zawołał.
Ślepa kotka się z nim nie kłóciła, a kazała pośpieszyć. Kiedy skończył, całą sierść miał w szarawym pychu. Nieświadomy tego ruszył z powrotem do obozu, zanosząc posiłek na stos ze zwierzyną. Ten dzień mógł śmiało ocenić za udany. Kierując się do legowiska, zauważył swojego brata, który gdzieś się wymykał. Szybko za nim pobiegł, a następnie zaatakował. Dwa kocury poturlały się po ziemi, a pióra uniosły w powietrze.
- Ha! O rany! Szczawiowy Liściu! Ty masz pióra?! - zawołał zdziwiony, rozglądając się po ziemi, gdzie leżały wyżej wymienione przedmioty.
A co jeśli... Rozejrzał się zaniepokojony po niebie. Nie... To niemożliwe. To nie mogła być Wronia Łapa. Ale... ona przecież była ptakiem. Może to jej sygnał? Tylko czego chciała?
- Podpadłeś, Wronie? - szepnął upewniając się, czy przypadkiem tu nie chodzi o liliowego. - Jak tak to z nią pogadam. Przyniosę jej dużo robaków na przebaczenie.
<Szczawiowy Liściu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz