Czuła się troszkę lepiej, katar powoli schodził. Jej płuca już tak bardzo ją nie bolały a i z każdym dniem mogła oddychać pełniej. Od rozpoczęcia epidemii w klanie klifu minął jakiś księżyc. Tak na oko bo... nikt czasu nie liczył od tamtego momentu. Większość kotów pozostała strachliwa, nieufna. Każdy zachowywał czasami wręcz chorą odległość od współklanowicza.
Przed oczami nadal miała obraz martwej Rubinki. Jej ciało wykrzywione w widocznym bólu... Pokręciła głową, całą swoją uwagę kierując na zatroskanego Skole Skrzydło, który wraz z Firletkowym Płatkiem sprawdzali jak czują się zarówno wojownik jak i uczennica. Calico znosiła pilnie każde, nawet najbardziej drażniące działanie medyka. Wiedziała przecież, że to dla jej dobra, nerwy więc były tu zbyteczne.
— Wygląda na to, że powoli zdrowiejesz — miauknął niebieski kocur, uśmiechając się pokrzepiająco, położył jej łapę na barku, chcąc przywrócić na ziemię zszokowaną jego słowami kotkę.
— A-ale... Jak to? Sokole Skrzydło...? Myślałam, że czerwony kaszel jest śmiertelny... — zająknęła się, wlepiając żółte ślepia w swoje łapy. Jej puchata kita ze zdenerwowania szurała po ziemi, uszy zaś były ściągnięte w tył.
— Nie zawsze. Nieleczony oczywiście, jest śmiertelny w każdym przypadku, jednakże kiedy młody i silny organizm poddany jest odpowiedniemu leczeniu to jest szansa, że się wyzdrowieje. Owszem, nie mogę dać na to gwarancji, lecz twoje ciało radzi sobie z chorobą, Lisia Łapo. Niedługo będziesz w pełni zdrowia. Pamiętaj tylko żeby tylko dużo spać i...
— I zażywać zioła od ciebie o odpowiednich porach. Tak, wiem — córka Lisiej Gwiazdy uniosła koniuszki pyszczka w łagodnym uśmiechu. Najwidoczniej klan gwiazdy był wobec niej łaskawy.
— Wygląda na to, że powoli zdrowiejesz — miauknął niebieski kocur, uśmiechając się pokrzepiająco, położył jej łapę na barku, chcąc przywrócić na ziemię zszokowaną jego słowami kotkę.
— A-ale... Jak to? Sokole Skrzydło...? Myślałam, że czerwony kaszel jest śmiertelny... — zająknęła się, wlepiając żółte ślepia w swoje łapy. Jej puchata kita ze zdenerwowania szurała po ziemi, uszy zaś były ściągnięte w tył.
— Nie zawsze. Nieleczony oczywiście, jest śmiertelny w każdym przypadku, jednakże kiedy młody i silny organizm poddany jest odpowiedniemu leczeniu to jest szansa, że się wyzdrowieje. Owszem, nie mogę dać na to gwarancji, lecz twoje ciało radzi sobie z chorobą, Lisia Łapo. Niedługo będziesz w pełni zdrowia. Pamiętaj tylko żeby tylko dużo spać i...
— I zażywać zioła od ciebie o odpowiednich porach. Tak, wiem — córka Lisiej Gwiazdy uniosła koniuszki pyszczka w łagodnym uśmiechu. Najwidoczniej klan gwiazdy był wobec niej łaskawy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz