Obserwował ze smutkiem odchodzącego syna. Nie potrafił ukryć, że jego słowa były niczym cierń w serce. Poczuł jak łzy wypływają mu mimowolnie. Odczekał chwilę i wyszedł z legowiska starszych. Łapy skierował w stronę legowiska wojowników, by tam się skryć i wypłakać na dobre.
— Żywiczna Mordko, co się stało? — usłyszał za sobą znajomy głos.
Lwia Grzywa przyglądał mu się z troską. Żywica szybko starł łzy i uśmiechnął się słabo na widok dawnego ucznia. Był jednym z niewielu kotów, z którymi utrzymywał kontakt.
— Wiesz j-jakie są nastolatki... Wszystkich n-nienawidzą — próbował zażartować.
Rudy wojownik westchnął.
— Wiem o co chodzi. Srebrna Grzywa zawsze zdawał się mną jakoś zirytowany — miauknął smutno, spoglądając w niebo. — Ale myślę, że kiedyś doceni moje starania. Z Omszoną Łapą będzie podobnie. — dodał pocieszająco.
Żywica spuścił łeb. Czyli inne koty były już świadome nienawiści jego syna do niego. Pokręcił łbem. Nic dziwnego. Meszek ani trochę się z tym nie skrył.
— M-mam nadzieję. N-naprawdę c-chciałbym móc t-to jakoś n-naprawić. — wyznał cicho.
Lwia Grzywo spojrzał na niego smutno.
— Pewnego dnia na pewno. Teraz musi przejść swoją fazę buntu. Żywiczna Mordko, byłeś dobrym mentorem i ojcem dla swojego pierwszego miotu. Moim zdaniem nie ma ci nic do zarzucenia — stwierdził. — Pewnego dnia mysi bobek zmądrzeje — dodał żartobliwie.
Żywica kiwnął łbem bez przekonania. Wątpił, że Omszona Łapa się zmieni. Z tego co mówiła mu Berberysowa Bryza od samego początku były z nim problemy. Westchnął cicho.
— D-dziękuję, Lwia Grzywo. M-myślę, że ty też... t-ty też jesteś do-dobrym wojownikiem i ojcem.
Rudy wojownik uśmiechnął się lekko.
— A spróbowałbyś coś innego powiedzieć, kupo futra — mruknął, szturchając Żywicę.
Liliowy nieco zdezorientowany tym, kiwnął jedynie łbem niepewnie. Czasem nie rozumiał zachowań Lwiej Grzywy. Był typowym kocurem, jak większość Klifiaków płci męskiej. Żywica spoglądając na rudzielca, zamyślił się nad tym. Może gdyby był prawdziwym twardzielem z krwi i kości, Meszek potraktowałby go trochę inaczej?
* * *
*przed epidemią*
— C-chcesz sprać p-parę rybojadzkich zadów? — ledwo to z siebie wypiszczał, próbując chociaż trochę brzmieć jak Bluszczowy Poranek.
<Meszek?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz