— Coś — mruknęła, wlepiając spojrzenie brązowych ślepi w dal.
Postrzępiony Mróz tylko uniosła brwi i wzrokiem powędrowała za jej spojrzeniem, a następnie przytaknęła.
— Bardzo dobrze! — stwierdziła, a jej kąciki ust powędrowały do góry, tworząc pełen aprobaty uśmiech. — Umiesz może odróżnić, co to za zwierzę?
Głos wojowniczki był wyjątkowo łagodny, niemal jakby zwracała się do niewielkiego kocięcia potrzebującego zachęty. Kukła strzepnęła ogonem, starając się z całych sił rozpoznać ofiarę.
— Skrzydlate stworzenie… — wymruczała pod nosem, zanim zerknęła z ukosa na mentorkę. — Wróbel?
Tak właściwie nie bardzo orientowała się, jaki ptak był jaki — rzuciła losową nazwą, aby jakoś wybrnąć z tej sytuacji.
Postrzępiony Mróz tylko uśmiechnęła się z politowaniem i pokręciła przecząco łbem.
— To drozd, ale byłaś blisko — stwierdziła pokrzepiająco. — Przypomnij mi jutro, abyśmy poćwiczyły rozpoznawanie tropów zwierzyny; myślę, że przyda ci się delikatne przypomnienie.
Uczennica skinęła łepetyną, a następnie ponownie spojrzała przed siebie.
— No dobrze, chcesz spróbować zapolować? Tylko pamiętaj o odpowiednim ułożeniu łap!
Młodsza ostatni raz obejrzała się za siebie, po czym ugięła delikatnie kończyny i zmrużyła odrobinę ślipka, ostrożnie ruszając w kierunku intensywnego zapachu ptaka. Wreszcie dostrzegła w trawie niewielkie, skrzydlate stworzenie; brązowe pióra podskakiwały w rytm jego ruchów, gdy z ogromną zaciętością szukał czegoś w ziemi. Kukła przechyliła ostrożnie głowę, a następnie zrobiła niewielki krok do przodu; jedna z łodyg delikatnie drgnęła, jednak o dziwo nie wypłoszyła drozda. W uszach szumiała jej krew, a wszystkie instynkty wołały, aby jak najprędzej rzuciła się na ofiarę. Każdy gwałtowniejszy ruch ptaka sprawiał, że chciała rzucić się do przodu, ale została na miejscu. Jeszcze chwila… Odbiła się tylnymi łapami od ziemi i wyskoczyła wprost na zwierzynę, łapiąc ją i zdecydowanym ruchem szczęk skręcając kark. Kotka z głuchym łoskotem rzuciła ptakiem o ziemię i wypluła pióra z pyska, po czym odwróciła się do mentorki, szukając jej aprobaty.
— Brawo, Zmierzchnico! — Postrzępiony Mróz uśmiechnęła się promieniście. — Musimy jeszcze trochę doszlifować twoje umiejętności, ale jak na ten moment idzie ci całkiem nieźle.
Kukiełka przez chwilę wpatrywała się pustym wzrokiem w starszą kocicę. Powinna jakoś na to odpowiedzieć? Może podziękować? Właśnie została pochwalona. Hm… Ostrożnie wygięła wargi w wymuszonym uśmiechu, na co wojowniczka tylko zamrugała kilka razy i strzepnęła ogonem.
— No nic, weź swoją zdobycz i wracajmy do obozu; pewnie jesteś zmęczona.
─── ⋆⋅ ☾⋅⋆ ───
Co prawda za życia Żelazna Zośka przekazała jej ułamek swojej wiedzy na temat Klanu Klifu, jednak była to zaledwie niewielka część tego, czego potrzebowała do osiągnięcia celu. Wystarczyło jedno potknięcie, jedno nieodpowiednie słowo i mogła wypaść z gry — dlatego postanowiła dobrze się przygotować, przed wdrożeniem wizji w życie. Rozmowa z Balladą na zgromadzeniu uświadomiła ją, że zbyt długo zwlekała; musiały zacząć działać, jeśli chciały wypełnić wolę zmarłej ciotki, i chociaż działania Kukły nie miały być aż tak radykalne jak jej ukochanej siostry, to wierzyła, że uda jej się spełnić wolę cudownej Marionetki. I tak oto w jej małej łepetynce narodził się świetny (w jej mniemaniu) pomysł — nieszczególnie ryzykowny, jednak z dużą szansą powodzenia. Mogła zasiać ziarno strachu w sercach klifiaków, zmącić ich i tak już niepewny spokój… Pomścić ciotkę oraz Złotą Drogę. Postanowiła działać w swój własny, nieco subtelniejszy sposób.
— Idźcie i wy, pożerajcie, konsumujcie co wasze, niech tańczą, śpiewają, niech sekrety wyjawiają, a wy pchać musicie do tańca, muzyką sterować, by wrócili na drogę im przeznaczoną…
Tak — wizję ciotki trzeba było wypełnić i nie podlegało to żadnym wątpliwościom. A gdy już wypełni swe przeznaczenie, ten cichuteńki głosik w głowie ucichnie na zawsze i znów spotka ciotkę najukochańszą; nie tylko oczyma wyobraźni. Dlatego też poczęła wędrować po obozie, rozsiewając najrozmaitsze plotki, szepcząc na ucho i mącąc. Główną jednak jej opowieścią był Szary Klif — rozpowiadała bowiem, że jest on zwolennikiem oraz prawą łapą Zielonego Wzgórza i wspólnie z nią planuje wciąż czynić zło, pozbawiając życia kolejne koty. O dziwo wiele kotów prędko łyknęło jej kłamstwa.
─── ⋆⋅ ☾⋅⋆ ───
Słońce wcześnie wzeszło na poranny nieboskłon, rzucając pierwsze, nieznośnie wręcz gorące promienie na karki zaspanych kotów — kolejny minus Pory Zielonych Liści. Kukła raczej należała do rannych ptaszków, jednak i ona spałaby odrobinę dłużej, gdyby nie wytrącił jej ze snu głos Postrzępionego Mrozu — wojowniczka pochyliła się nad młodszą i trąciła ją delikatnie łapą (jakby nie była pewna, czy jej uczniak jeszcze żyje).
— Zmierzchnico? Wstawaj, idziemy na trening — wymruczała jej nad uchem, na co szylkretka tylko zamrugała parę razy.
— Spotkajmy się przy wyjściu z obozu, gdy już się uszykujesz — dodała po chwili starsza; i po tych słowach opuściła legowisko uczniów.
Kotka powoli dźwignęła się na łapy i mlasnęła kilka razy językiem, swoimi pustymi ślepiami lustrując wnętrze koczowiska. Tylko kilka kotów było już na nogach — reszta wciąż jeszcze pogrążona była we śnie.
Kukła przejechała różowym ozorkiem po swojej klatce piersiowej, a następnie zeskoczyła z półki skalnej i wylądowała na ziemi, siadając nieopodal skrzącej tafli wodospadu. Wilgotne krople wody muskały jej pysk, a jasne światło raziło ją w oczy. Przez chwilę siedziała tak w milczeniu, beznamiętnym spojrzeniem wpatrując się przed siebie, gdy nagle poczuła czyjś ogon na swoich barkach. Drgnęła i przekrzywiła głowę — to pewnie była Postrzępiony Mróz… Otóż nie. Zamiast znajomej pary niebieskich oczu, napotkała czyjeś chłodne spojrzenie.
— Posuń zad.
Przed uczennicą stała szylkretowa kocica o zdystansowanych, pomarańczowych oczach. Strzepnęła ogonem, z góry spoglądając na Kukłę, która widziała ją pierwszy raz.
— Mówię coś — rzuciła ostro. — Język w gębie straciłaś, sieroto? Nie gap się tak na mnie, tylko się rusz. Zawadzasz.
Stworzonko przez chwilę gapiło się z zaskoczeniem na starszą. Nie rozumiało tego całego zamieszania… Dokąd jej było tak spieszno? Wojowniczka odchrząknęła, praktycznie miażdżąc młodszą surowym spojrzeniem; Kukle nie pozostało nic więcej, jak zrobić przejście liliowej.
─── ⋆⋅ ☾⋅⋆ ───
Przez chwilę gapiła się na wydeptaną ziemię; wciąż było na niej widać ślady łap, głównie należących do niej. Schyliła delikatnie łeb, aby ułożyć na grobie Złotej Drogi błękitny kwitek. Kilka płatków porwało wiatr, więc roślina została prawie całkiem ogołocona ze swojej ozdoby, jednak Kukła nieszczególnie się tym przejmowała. Wciąż tęskniła za Złotą Drogą. Bardzo. Chociaż kto wie… może jego następnie wcielenie już stąpało po tej ziemi? Być może jego dusza odnalazła zbawienie i nawet jeśli nie na tym świecie, to w życiu pośmiertnym cieszy się bardziej? Może razem z ciotką Marionetką czeka na swoje odłamki duszy? Któż to wiedział… Ciotka na pewno znałaby odpowiedź na jej pytania.
─── ⋆⋅ ☾⋅⋆ ───
Wreszcie dotarła do spowitego mrokiem żłobka; z wnętrza od razu dobiegły ją dziwne odgłosy — niby piski, niby żałosny lament, a wszystko to połączone kojącym głosem Postrzępionego Mrozu. Kukła nigdy nie słyszała, aby ktoś mówił w ten sposób. Jej matula w końcu nie istniała, skoro ulepiona była z gliny, toteż nigdy nie miała okazji zaznać matczynego ciepła. Szylkretka przekrzywiła łepetynę, wchodząc w głąb żłobka. Dostrzegła pogodny pysk Postrzępionego Mrozu, wpatrzony w jakiegoś malucha, siedzącego tuż przy jej brzuchu. Kukła zrobiła krok do przodu i… jakaś glizda napatoczyła jej się pod łapy, sprawiając, że niemal natychmiast straciła równowagę i upadła wprost na pysk.
W tym momencie doszła do wniosku, że nie lubi kociaków. No, chyba, że takich ulepionych z gliny, ale to inna bajka.
— Zmierzchnicowa Łapo? — Postrzępiony Mróz nachyliła się nad nią; na jej mordce malowało się zmartwienie.
Uczennica przez chwilę w milczeniu patrzyła na karmicielkę, zanim podniosła się na równe łapy i ułożyła przed nosem kocicy mysz.
— Tak — odparowała; wstyd przepełniał ją od pazurów aż po koniuszek ogona.
Jak głupio!
<Postrzępiony Mrozie?>
[1339 słów]
[przyznano 27%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz