— Chodź, pójdziemy na patrol łowiecki — miauknęła, po czym obie wyszły z obozu. Postanowiła zapolować na ryby.
— Pójdę złowić jakieś ryby — zameldowała mentorce.
— Dobrze. Ja pójdę tam — wskazała w stronę krzewów. — Poradzisz sobie?
— Oczywiście — odpowiedziała i poszła nad brzeg rzeki. Po drodze wymieniała w głowie ryby, które znała. Okonie, ukleje, leszcze, płocie… Pierwsze przyszły jej do głowy ryby, które znajdowały się od czasu do czasu w stosie zwierzyny. “Hm... wężyny... to chyba ryby, co nie? Nie jestem pewna… jeszcze są sterlety i mureny! I więcej chyba nie znam…”.
Podeszła nad wodę. Znalazła zacienione miejsce i usiadła tuż przy wodzie. Widać było dno, na którym leżały ładne kamyczki. “Skup się! Musisz upolować coś dla klanu!” – skarciła się w myślach. Zanim się zabrała za rzeczywiste szukanie ryb, zwróciła uwagę na dziwny, przezroczysty, kolorowy kamień. Uznała, że zabierze go, jak będzie wracać do obozu. Tymczasem wyczekiwała ryb. Po pewnym czasie nadpłynęła samotna płoć. Zdziwiło to trochę uczennicę, ale nie narzekała. Nachyliła się, po czym sprawnym ruchem zamachnęła się i chwyciła rybę, przeciągając ją na brzeg, gdzie chwyciła ją w pysk i zabiła. “Dobrze, mamy jedną... Myślę, że powinno mi się udać, złapać jeszcze jedną” – pomyślała. Jakiś czas później pojawiła się mała ukleja. Sprawnie ją złapała i położyła obok. Nadeszła pora wyłowienia tego, co widziała wcześniej. Zanurzyła łapy w rzece. Woda była lekko chłodna. Przegrzebywała dno, aż natrafiła na przezroczysty obiekt. Wyjęła go i przyjrzała się mu. Był obły i ciemnozielony, a przez niego można było nieco zobaczyć. “Ale super!” – pomyślała. Zauważyła też leżący obok kanciasty, czarny w białe plamy kamień. Również wyjęła go z wody i pozostawiła w trzcinie, skąd zamierzała go potem zabrać, po czym wstała, wzięła w pysk ryby i poszła do obozu. Po drodze spotkała Latającą Rybę trzymającą drozda. Obie wróciły do obozu.
Ćma siedziała na posłaniu, porządkując swoje znaleziska. Kamienie, dwa piórka, trzmiel… i to dziwne coś, co znalazła na dnie. Do legowiska wszedł Szepcząca Łapa.
— O, hej, Szepcząca Łapo! — przywitała się kotka. Kocurek się uśmiechnął i podszedł do niej.
— Cześć! — spojrzał na jej kolekcję. — Co robisz? — spytał.
— Porządkuję kamienie… spójrz, co dzisiaj znalazłam! — wskazała na bliżej niezidentyfikowany przedmiot. — Jest taki śliczny!
— Ooo… — przyjrzał się mu.
Chwilę tak patrzyli na kolekcję kamieni.
— Ej… — zaczęła Ćmia Łapa. — Czy nie zastanawiałeś się kiedyś, jak to jest mieć znak krwistego lotosu?
Point wyglądał na zdezorientowanego.
— W sensie...? — spytał w końcu. — Pytasz o to, czy zastanawiałem się kiedyś, jak to jest być w rodzie?
— Nie… w sensie… czy nie fajnie by było też mieć jakiś symbol? Też chcę się czymś wyróżniać!
— Ach… znaczy no, nie zastanawiałem się w sumie... ale jak teraz o tym myślę, to fajnie by było...
— No właśnie!
Do legowiska weszła Niezapominajkowa Łapa. Podeszła do uczniów.
— Hejka, o czym gadacie? — zapytała.
— Czy nie uważasz, że fajnie by było mieć jakiś znak rozpoznawczy, tak, jak znak krwistego lotosu u rodu?
— No... chyba tak... — Niezapominajka trochę nie wiedziała, jak na to odpowiedzieć.
— Zawsze chciałam mieć jakiś znak rozpoznawczy, typu wplątywanie sobie jakichś kwiatów w futro, ale jeszcze nie wymyśliłam jakich...
— Możemy coś wymyślić razem! — wtrącił się Szepcik.
Ćmia Łapa była absolutnie zachwycona tym pomysłem. “Będziemy do siebie pasować! Jak prawdziwi przyjaciele!” – pomyślała.
— Tak! — Na chwilę przerwała, żeby się zastanowić. — Tylko co możemy sobie wpleść…
— Hej, a ja też mogę z wami? — zapytała się czarna uczennica.
— Pewnie! Wracając do tego, co możemy wpleść sobie w futro…
— Może... — zaczęła, po czym wyjęła z futra jedną niezapominajkę. — Każde z nas ustali coś, co będzie go reprezentowało, a potem wpleciemy to sobie w futra? W sensie każdy będzie miał trzy rzeczy. Ja mam już niezapominajki.
— Ale super! — zachwyciła się Ćmia Łapa. “Ale ona jest mądra! I ładna... w sensie ma ładne futerko, komponujące się z kwiatami...”. — Szept, co myślisz?
— Super pomysł! — odpowiedział z entuzjazmem kocurek.
— Tylko nadal wracamy do punktu wyjścia; co możemy wpleść w futro... ja na pewno nie będę nosić w futrze ciem!
— Hm... — zastanowiła się Niezapominajkowa Łapa.
— Pójdę złowić jakieś ryby — zameldowała mentorce.
— Dobrze. Ja pójdę tam — wskazała w stronę krzewów. — Poradzisz sobie?
— Oczywiście — odpowiedziała i poszła nad brzeg rzeki. Po drodze wymieniała w głowie ryby, które znała. Okonie, ukleje, leszcze, płocie… Pierwsze przyszły jej do głowy ryby, które znajdowały się od czasu do czasu w stosie zwierzyny. “Hm... wężyny... to chyba ryby, co nie? Nie jestem pewna… jeszcze są sterlety i mureny! I więcej chyba nie znam…”.
Podeszła nad wodę. Znalazła zacienione miejsce i usiadła tuż przy wodzie. Widać było dno, na którym leżały ładne kamyczki. “Skup się! Musisz upolować coś dla klanu!” – skarciła się w myślach. Zanim się zabrała za rzeczywiste szukanie ryb, zwróciła uwagę na dziwny, przezroczysty, kolorowy kamień. Uznała, że zabierze go, jak będzie wracać do obozu. Tymczasem wyczekiwała ryb. Po pewnym czasie nadpłynęła samotna płoć. Zdziwiło to trochę uczennicę, ale nie narzekała. Nachyliła się, po czym sprawnym ruchem zamachnęła się i chwyciła rybę, przeciągając ją na brzeg, gdzie chwyciła ją w pysk i zabiła. “Dobrze, mamy jedną... Myślę, że powinno mi się udać, złapać jeszcze jedną” – pomyślała. Jakiś czas później pojawiła się mała ukleja. Sprawnie ją złapała i położyła obok. Nadeszła pora wyłowienia tego, co widziała wcześniej. Zanurzyła łapy w rzece. Woda była lekko chłodna. Przegrzebywała dno, aż natrafiła na przezroczysty obiekt. Wyjęła go i przyjrzała się mu. Był obły i ciemnozielony, a przez niego można było nieco zobaczyć. “Ale super!” – pomyślała. Zauważyła też leżący obok kanciasty, czarny w białe plamy kamień. Również wyjęła go z wody i pozostawiła w trzcinie, skąd zamierzała go potem zabrać, po czym wstała, wzięła w pysk ryby i poszła do obozu. Po drodze spotkała Latającą Rybę trzymającą drozda. Obie wróciły do obozu.
***
Ćma siedziała na posłaniu, porządkując swoje znaleziska. Kamienie, dwa piórka, trzmiel… i to dziwne coś, co znalazła na dnie. Do legowiska wszedł Szepcząca Łapa.
— O, hej, Szepcząca Łapo! — przywitała się kotka. Kocurek się uśmiechnął i podszedł do niej.
— Cześć! — spojrzał na jej kolekcję. — Co robisz? — spytał.
— Porządkuję kamienie… spójrz, co dzisiaj znalazłam! — wskazała na bliżej niezidentyfikowany przedmiot. — Jest taki śliczny!
— Ooo… — przyjrzał się mu.
Chwilę tak patrzyli na kolekcję kamieni.
— Ej… — zaczęła Ćmia Łapa. — Czy nie zastanawiałeś się kiedyś, jak to jest mieć znak krwistego lotosu?
Point wyglądał na zdezorientowanego.
— W sensie...? — spytał w końcu. — Pytasz o to, czy zastanawiałem się kiedyś, jak to jest być w rodzie?
— Nie… w sensie… czy nie fajnie by było też mieć jakiś symbol? Też chcę się czymś wyróżniać!
— Ach… znaczy no, nie zastanawiałem się w sumie... ale jak teraz o tym myślę, to fajnie by było...
— No właśnie!
Do legowiska weszła Niezapominajkowa Łapa. Podeszła do uczniów.
— Hejka, o czym gadacie? — zapytała.
— Czy nie uważasz, że fajnie by było mieć jakiś znak rozpoznawczy, tak, jak znak krwistego lotosu u rodu?
— No... chyba tak... — Niezapominajka trochę nie wiedziała, jak na to odpowiedzieć.
— Zawsze chciałam mieć jakiś znak rozpoznawczy, typu wplątywanie sobie jakichś kwiatów w futro, ale jeszcze nie wymyśliłam jakich...
— Możemy coś wymyślić razem! — wtrącił się Szepcik.
Ćmia Łapa była absolutnie zachwycona tym pomysłem. “Będziemy do siebie pasować! Jak prawdziwi przyjaciele!” – pomyślała.
— Tak! — Na chwilę przerwała, żeby się zastanowić. — Tylko co możemy sobie wpleść…
— Hej, a ja też mogę z wami? — zapytała się czarna uczennica.
— Pewnie! Wracając do tego, co możemy wpleść sobie w futro…
— Może... — zaczęła, po czym wyjęła z futra jedną niezapominajkę. — Każde z nas ustali coś, co będzie go reprezentowało, a potem wpleciemy to sobie w futra? W sensie każdy będzie miał trzy rzeczy. Ja mam już niezapominajki.
— Ale super! — zachwyciła się Ćmia Łapa. “Ale ona jest mądra! I ładna... w sensie ma ładne futerko, komponujące się z kwiatami...”. — Szept, co myślisz?
— Super pomysł! — odpowiedział z entuzjazmem kocurek.
— Tylko nadal wracamy do punktu wyjścia; co możemy wpleść w futro... ja na pewno nie będę nosić w futrze ciem!
— Hm... — zastanowiła się Niezapominajkowa Łapa.
<Niezka?>
[674 słowa + łowienie ryb]
[przyznano 13% + 5%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz