- Już Kolcolistna Łapo. Nie ma co płakać. Słyszałeś Mglistą Gwiazdę i Kwitnącego Łosia, był zdrajcą. Nie mogliśmy mieć zdrajcy w klanie. - Próbowała wytłumaczyć sytuacje, jednak to nie pomagało. - Niestety rodziny nie możemy sobie wybrać.
Gdyby tylko można byłoby sobie wybrać rodzinę, to Gąska pozmieniałaby sobie rodzeństwo. Dwie czarno-białe kotki zostałyby wymienione na kogoś, kto bardziej przypominał charakterem niebieskiego kocura niż te dwie osobowości. Za każdym razem, gdy pojawiały się one w jej okolicy, ta miała zamiar sprawić, aby te zniknęły na zawsze. Jednak nie mogła tego zrobić przez mamę. Nie byłaby zadowolona z jej działań. Nie wiedziała, że Wir i Kotewka tylko stanowiły dla uczennicy przeszkody, które ta chciała usunąć ze swej drogi.
Potrząsnęła głową, odganiając myśli. Była tu dla kocura, a nie na odwrót. Widząc, że jej słowa nie zadziałały, westchnęła cicho. Jak miała przekonać słowami kocura, aby ten nie płakał po swej stracie? Było to zadanie niemożliwe.
- Może powinieneś się z tym przespać? Z pewnością potrzebujesz po tym wszystkim odpoczynku. - Zaproponowała wreszcie uczennica, na co Kolcolistna Łapa tylko kiwnął pozytywnie głową. Wreszcie coś jej się udało. Po chwili udała się wraz z niebieskim kocurem do legowiska uczniów, gdzie ułożyli się obok siebie na swoich posłaniach. Uczeń wtulił się w futro kocicy, co dopiero po dłuższej chwili zauważyła kotka. Niby leżała w legowisku obok kocura, jednak myślami była gdzieś indziej. Gdzieś daleko od tego miejsca.
****
Tego dnia miała wybrać się z siostrami na wspólny trening, co od początku wydawało jej się głupim pomysłem. Pianka wraz z Kotewką będą latać wokół Sroczego Lotu, Wir wokoło Kawczego Serca, a Gąska zostanie u boku Makowego Pola. Nic się nie zmieni od codzienności, a tylko zostanie zmarnowany czas. Któż wpadł na taki pomysł? Z pewnością nie była to jej mentorka. Gdy wreszcie wszyscy zebrali się pod wyjściem z obozu, to ruszyli w teren. Tuptająca Łapa szła jako pierwsza, a u jej boku szła Kawcze Serce. Ostatni raz, kiedy dwie kotki rozmawiały, to uczennica nawrzeszczała na starszą od siebie kocicę, co nie było najlepszym zachowaniem. Nie to ich uczyła mama. Swój wzrok przeniosła na czarną wojowniczkę, która zdawała się skupiona na drodze przed nimi. Uczennica spojrzała za siebie, aby po chwili wrócić wzrokiem na Kawkę. Pierwszy raz od dłuższego czasu się zawahała. Czy słodkie słówka wynagrodzą kuzynce ich kłótnie i oskarżenie jej o wszystko złe na tej ziemi? Niby warto było utrzymać dobre kontakty z rodziną, jednak z księżyca na księżyc zauważała, że coraz bardziej oddala się od rodziny.
- Przepraszam. - Wydusiła z siebie wreszcie uczennica, na co wojowniczka przeniosła swój zdziwiony wzrok na nią.
- Co? - Zapytała kocica, jakby nie słyszała tego, co powiedziała wcześniej Gąska. Ta tylko cicho westnęła.
- Przepraszam Kawcze Serce. Za… Za to, co wcześniej powiedziałam. Za tę kłótnie. To nie była twoja wina. - Miała szczerą nadzieję, że żadna z jej sióstr nie słuchała jej przeprosin, bo były one okropne.
- Nic się nie stało Tuptająca Łapo, ale dziękuje za przeprosiny. - Odpowiedziała po chwili ciemna wojowniczka, jakby ta kłótnia nie miała dla niej tak dużego znaczenia. Czarna uczennica zdziwiła się. Dla niej wydawało się to dużym problemem, jednak Kawka myślała w inny sposób. Jeśli wiedziałaby o tym wcześniej, to nie przepraszałaby jej. - Jak idzie Ci trening z Makowym Polem?
- Dobrze. Nawet mogę powiedzieć, że coraz bardziej zbliżam się do mianowania. Jeszcze tylko kilka treningów, a Makowe Pole dopuści do bycia wojownikiem. Uważa, że robię ogromne postępy i zasługuje na mianowanie. Już nie mogę się doczekać mojego mianowania na wojownika i nowego imienia. Mam nadzieje, że będzie cudne! - Opowiadała Gąska, wbijając wzrok w kuzynkę, która szła u jej boku. - Mam nadzieje, że również Wirującej Łapie trening z tobą idzie świetnie, prawda?
Mimo że nie chciała, to musiała o to zapytać. Musiała jakoś pociągnąć konwersacje dalej, aby Kawcze Serce dalej skupiała na niej swoją uwagę. Uczennica nie chciała oddawać uwagi ciemnej kotki, którą cudem zdobyła. Gdyby tylko Wir chciała, to jednym słowem mogła zniszczyć, to o co kocica bardzo się starała.
- Oczywiście, że tak. Wirującej Łapie trening idzie dobrze. - Odpowiedziała wojowniczka. Jak na złość, ciemna uczennica musiała usłyszeć swe imię i pojawiła się pomiędzy dwoma kocicami, oddzielając je od siebie i zabierając całą uwagę wojowniczki. Tuptająca Łapa tylko prychnęła pod nosem. Jak zawsze nic nie szło według jej myśli. Jakby cały świat chciał, aby nic nie szło zgodnie z jej planem. Nawet nie musiała odwracać się, aby wiedzieć, że obie uczennice latały wokół zastępczyni. Zwolniła kroku, aby po chwili znaleźć się u boku srebrnej kotki, która była jej mentorką. Później zaczął się ich wspólny trening, który utwierdził w przekonaniu uczennice, że jest lepsza we wszystkim niż jej siostry.
[986 słów]
[Przyznano 20%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz