przed śmiercią Ruczaja
Prace szły powoli, ale jakoś szły, a kotka po jakimś czasie wreszcie wynalazła odpowiedni system snu który jej odpowiadał i dzięki któremu, przy przymusie Powiewu, zaczęła być wyspana. I zdawało się, że problemy rozwiązują się same, prace szły powoli, jednak z każdym dniem robili postępy, nikt nie robił większych problemów, nie dostawała zbyt dużo skarg… więc czemu dzisiejszy, zaplanowany już dzień musiał się tak posypać? Wizyta Piaskowej Łapy ją zdziwiła, a tym bardziej fakt, że wyglądał jakby przeżył tornado. Jego wzrok również zdawał się inny, podobny prędzej do jego sióstr, niż do samego Piaska, jednak kolejne słowa zdawały się wszystko wyjaśniać.
To co mówił, cóż, brzmiało jak coś, z czym sama osobiście poszłaby na skargę o wiele wcześniej. Czyżby Tropiący Szlak był głupszy niż myślała? Potrzebowali wyszkolonych, zdolnych wojowników, a nie takich, którzy nie potrafią sobie poradzić ze swoim mentorem. Niemniej wysłuchała wszystkiego w spokoju, ze skupioną, lecz nie wyrażającą emocji twarzą. Trwała tak do momentu, w którym uczeń się nie rozryczał. Czarne uszy automatycznie poszły na boki, a całe jej ciało zalała jakaś panika i niezręczność, z którą nie potrafiła sobie poradzić. Potrzebowała Powiewa, potrzebowała, by się tym zajął. Odsunęła się z lekka, czując się otoczona.
- Co…? Nie, weź… - wymamrotała wyciągając w jego stronę łapę, którą jednak zaraz cofnęła. Zagryzła zęby, odkładając ją na bok. - Piaskowa Łapo proszę cię. Wstań. - Powiedziała w końcu pewniejszym głosem, przykładając wcześniej odłożoną łapę do nasady nosa. Jeszcze ktoś pomyśli, że go tu zmaltretowała, jak usłyszy jego zawodzenie na zewnątrz. Kocurek niepewnie podniósł się na łapy z położonymi po sobie uszami. Wpatrywał się w Różaną Przełęcz spięty, oczekując na jej słowa. Liderka przymknęła oczy. Musiała pomyśleć. Co miała z nim zrobić? Miała kilka kotów, którym mogła oddać w opiekę Piaska. Chociażby taki Mżysty. Z Owczą Piersią na pewno też by się dogadał, byłoby to też nawet wygodne. Niemniej jednak kusiło ją, by coś sprawdzić. Kusiło by zobaczyć, jak sobie radzi, czy rzeczywiście mówił prawdę te kilka księżycy temu. Ohh, Powiew nie będzie zachwycony… Kotka zerknęła jeszcze ostatni raz na Piaska, po czym wstała, kierując się do wyjścia. Miała zamiar jeszcze zamienić kilka słów z Tropiącym Szlakiem i go poinformować o nowej sytuacji.
- W takim razie od dnia jutrzejszego trenujesz ze mną. - tu jeszcze przed całkowitym wyjściem zatrzymała się, by zerknąć na Piaska - Jakieś obiekcje?
Kocurek zamrugał zaskoczony, po czym pokręcił szybko głową.
- Żadnych obiekcji. Dziękuję
- I ogarnij się zanim stąd wyjdziesz - dodaje na odchodne, po czym znika na zewnątrz. Potrzebowała poszukać Tropiącego i przekazać mu to, na nieszczęście osobiście, gdyż najpewniej gdyby posłała do tego kogoś innego, ten i tak by się zjawił po jakimś czasie szukając wyjaśnień, a kotka chciała przekazać mu tyle informacji, ile uważała za słuszne. Teraz wypadało ułożyć to w głowie, bo miała jeszcze na wychowaniu Stokrotkę. Niektóre dni najpewniej spędzą na szkoleniu osobno, inne dni natomiast będą łączone, gdyż warto by było od małego oswajać się ze stylem walki towarzysza. Poza tym, walka powinna być lepiej do nich dostosowana, patrząc na umiejętności… z gardła Róży wydobył się poirytowany pomruk.
Już następnego dnia, po poinformowaniu Stokrotki o tym, że trening będą mieć wieczorem, wybudziła Piaska nim jeszcze pierwsze mgły opadły i wyprowadziła go poza obóz.
- Co już umiesz? - proste, szybkie pytanie podczas przemierzania terenów. Nie miała ochoty wałkować tego, co kocur już wiedział, byłoby to zwykłe marnowanie czasu.
Prace szły powoli, ale jakoś szły, a kotka po jakimś czasie wreszcie wynalazła odpowiedni system snu który jej odpowiadał i dzięki któremu, przy przymusie Powiewu, zaczęła być wyspana. I zdawało się, że problemy rozwiązują się same, prace szły powoli, jednak z każdym dniem robili postępy, nikt nie robił większych problemów, nie dostawała zbyt dużo skarg… więc czemu dzisiejszy, zaplanowany już dzień musiał się tak posypać? Wizyta Piaskowej Łapy ją zdziwiła, a tym bardziej fakt, że wyglądał jakby przeżył tornado. Jego wzrok również zdawał się inny, podobny prędzej do jego sióstr, niż do samego Piaska, jednak kolejne słowa zdawały się wszystko wyjaśniać.
To co mówił, cóż, brzmiało jak coś, z czym sama osobiście poszłaby na skargę o wiele wcześniej. Czyżby Tropiący Szlak był głupszy niż myślała? Potrzebowali wyszkolonych, zdolnych wojowników, a nie takich, którzy nie potrafią sobie poradzić ze swoim mentorem. Niemniej wysłuchała wszystkiego w spokoju, ze skupioną, lecz nie wyrażającą emocji twarzą. Trwała tak do momentu, w którym uczeń się nie rozryczał. Czarne uszy automatycznie poszły na boki, a całe jej ciało zalała jakaś panika i niezręczność, z którą nie potrafiła sobie poradzić. Potrzebowała Powiewa, potrzebowała, by się tym zajął. Odsunęła się z lekka, czując się otoczona.
- Co…? Nie, weź… - wymamrotała wyciągając w jego stronę łapę, którą jednak zaraz cofnęła. Zagryzła zęby, odkładając ją na bok. - Piaskowa Łapo proszę cię. Wstań. - Powiedziała w końcu pewniejszym głosem, przykładając wcześniej odłożoną łapę do nasady nosa. Jeszcze ktoś pomyśli, że go tu zmaltretowała, jak usłyszy jego zawodzenie na zewnątrz. Kocurek niepewnie podniósł się na łapy z położonymi po sobie uszami. Wpatrywał się w Różaną Przełęcz spięty, oczekując na jej słowa. Liderka przymknęła oczy. Musiała pomyśleć. Co miała z nim zrobić? Miała kilka kotów, którym mogła oddać w opiekę Piaska. Chociażby taki Mżysty. Z Owczą Piersią na pewno też by się dogadał, byłoby to też nawet wygodne. Niemniej jednak kusiło ją, by coś sprawdzić. Kusiło by zobaczyć, jak sobie radzi, czy rzeczywiście mówił prawdę te kilka księżycy temu. Ohh, Powiew nie będzie zachwycony… Kotka zerknęła jeszcze ostatni raz na Piaska, po czym wstała, kierując się do wyjścia. Miała zamiar jeszcze zamienić kilka słów z Tropiącym Szlakiem i go poinformować o nowej sytuacji.
- W takim razie od dnia jutrzejszego trenujesz ze mną. - tu jeszcze przed całkowitym wyjściem zatrzymała się, by zerknąć na Piaska - Jakieś obiekcje?
Kocurek zamrugał zaskoczony, po czym pokręcił szybko głową.
- Żadnych obiekcji. Dziękuję
- I ogarnij się zanim stąd wyjdziesz - dodaje na odchodne, po czym znika na zewnątrz. Potrzebowała poszukać Tropiącego i przekazać mu to, na nieszczęście osobiście, gdyż najpewniej gdyby posłała do tego kogoś innego, ten i tak by się zjawił po jakimś czasie szukając wyjaśnień, a kotka chciała przekazać mu tyle informacji, ile uważała za słuszne. Teraz wypadało ułożyć to w głowie, bo miała jeszcze na wychowaniu Stokrotkę. Niektóre dni najpewniej spędzą na szkoleniu osobno, inne dni natomiast będą łączone, gdyż warto by było od małego oswajać się ze stylem walki towarzysza. Poza tym, walka powinna być lepiej do nich dostosowana, patrząc na umiejętności… z gardła Róży wydobył się poirytowany pomruk.
Już następnego dnia, po poinformowaniu Stokrotki o tym, że trening będą mieć wieczorem, wybudziła Piaska nim jeszcze pierwsze mgły opadły i wyprowadziła go poza obóz.
- Co już umiesz? - proste, szybkie pytanie podczas przemierzania terenów. Nie miała ochoty wałkować tego, co kocur już wiedział, byłoby to zwykłe marnowanie czasu.
<Piasek?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz