Kocię wydało z siebie niezadowolony pomruk, gdy małe zęby zacisnęły się na jego uchu. A po chwili na karku. Nie wiedział co się dzieje, a przez to, że przed chwilą sobie drzemał trudno mu było przyswoić informacje. Był ciągnięty przez swojego młodszego kompana żałości.
— Śledziu? — ziewnął. — Co się dzieje?
— No wstawaj no — miauknął szturchając go łapą — Idziemy do medyka! Szybko!
Topik wreszcie przeciągnął się, ponownie ziewnął. Poprosił, aby syn vanki jeszcze raz mu wytłumaczył o co się rozchodzi i dlaczego tak bardzo zależało mu, aby udali się do medyczki.
Jego przyjaciel miał rację i bym mu bardzo wdzięczny. Że też nie wpadł na to wcześniej. Mógł podejrzeć jak ruda kotka leczy, dzięki czemu przy kolejnej rozmowie z nią mógłby zabłysnąć swoimi umiejętnościami przez co Strzyżykowy Promyk jak nic by zdecydowała się go wziąć na ucznia. Ale czy to nie było oszustwo?
Niepewnie kroczył za pewnie idącym naprzód Śledziem, który się szczerzył do każdej kotki, która obdarowała go pogardliwym spojrzeniem. Topik natomiast chciał się zapaść pod ziemię. Nie chciał na nikogo wpaść, w szczególności na uczniów.
Czekoladowe kocurki po cichu zbliżyły się do wejścia, Topik ostrożnie wychylił głowę. Dostrzegł krzątającą się rudą kotkę, która zajmowała się swą pacjentką. Mało co widział, tak też cichaczem wśliznął się do środka nakazując zostać na zewnątrz swojego koledze.
— Będziesz musiała to przeżuć — Strzyżyk podała Zajęczej Trosce liście o ząbkowanych, których ostry zapach wypełnił pomieszczenia — A następnie nałożę ci to na miejsce użądlenia
Zapach sprawił, że o mały włos Topik nie kichnął, tak mu zakręciło się w nosie. Nie mógł się zdradzić, że podgląda. Ale przynajmniej już wiedział co poradzić na użądlenie, mógł na dobrą sprawę sam leczyć. Wystarczyło, aby miał te liście o ostrym, charakterystycznym zapachu.
— I co? I co? — Usłyszał za sobą głos Śledzia, który go szturchał co jakiś czas
— C-cicho! Bo nas zauważą i będziemy mieli kłopoty — miauknął, jednak dostrzegając błysk w oczu Śledzia zmienił taktykę — Jeśli nas zauważą, to wtedy nas pochwalą. A tego nie chcesz, prawda? Żeby mama ci powiedziała, że cię kocha i przytuliła?
Śledź aż się zapowietrzył na słowa Topika. Od razu pokręcił głową, a na jego pyszczku pojawiło się obrzydzenie. Syn Gaworniego Obłędu westchnął rozbawiony. Że też musiał czymś takim postraszyć kolegę, aby był cicho i nie wydał ich. Uśmiechnął się pod nosem lekko, przysłuchujący się temu co mówi Strzyżykowy Promyk. Dokładnie opisywała co robi, nawet w pewnym momencie wymieniła nazwę rośliny, która miała zostać przeżuta, a były to liście jeżyny krzewiastej. Zajęcza Troska nawet zapytała się czy ruda dobrze się czuję, i po co jej dokładnie opisuje co robi. Czyli nie robiła tego zawsze? Dziwne.
I wtedy niebieskooka zerknęła ukradkiem na Topika. Jego małe serduszko przyspieszyło bicia. Zauważyła go. Mimo to nie wygoniła z legowiska, tylko dokończyła nakładanie opatrunku na łapę karmicielki. Topik nie, a nic z tego nie rozumiał, ale zdobył przydatną wiedzę. A wszystko to dzięki Śledziowi, który jako jedyny chciał mu pomóc spełnić marzenia. Dobrze zrobił, że to obudził ze snu.
Gdy vanka podniosła się w celu opuszczenia legowiska medyka, Topik pośpiesznie ulotnił się z pomieszczenia popychając Śledzia. Skryli się w gałęziach sumaka, czekając aż kotka przejdzie. Nawet jeśli ich by zauważyła, to najpewniej olała by ich, co najwyżej patrząc z obrzydzeniem.
— No i co? Wiesz już co zrobić jak fe pszczoła użądli?
— Tak. Wiem. Jakby cię teraz jakaś użądliła, to mógłbym ci pomóc... — miauknął do przyjaciela
— To świetnie. Ale po co byś chciał marnować na mnie czas, Topiku. Tą wiedzę musisz wykorzystać niosąc pomoc kotkom! A ja to dam radę, ważne żebym mógł im usługiwać. Dopiero jak będzie ze mną bardzo źle, to wtedy mi będziesz pomagał. Zapamiętaj to!
— A co jak jakaś kotka zacznie się nad tobą litować, bo będziesz ranny? — miauknął, po czym kontynuował — Dlatego musisz być zawsze zdrowy, by mogły cię wykorzystywać i tobą pogardzać.
Nawet jeśli musiał używać tej pokrętnej logiki, którą wyznawał Śledź, to dla niego będzie to robił. W końcu skoro nikt o niego nie dbał, to on zostanie tym kimś kto będzie pilnował, aby jego mały przyjaciel nie wykitował zbyt prędko przez złe traktowanie.
— Och! To wtedy będziesz musiał zbadać też tę kotkę, bo jeśli będzie mi współczuć, to jak nic jest chora na głowę! — stwierdził kocurek, na co Topik pokręcił główka niedowierzając w to co słyszy
— Tak, przepisze jej zioła i wyleczę ją, by znów traktowała cię tak jak twoja mama, siostry, ciotki i kuzynki... Dziękuję ci, że mnie obudziłeś Śledziu. Gdyby nie ty, chyba bym już dawno przestał w siebie wierzyć, i w to że zostanę medykiem.
<Śledziu?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz