- Witaj, Ro… Nocna - powiedziała uśmiechając się lekko. - Potrzebujesz przy tym pomocy? Razem pójdzie szybciej, a ja i tak nie mam teraz nic lepszego do roboty - zaoferowała. Rozwydrzona Łapa uniosła głowę na młodszą kotkę. Czy dobrze usłyszała?
- Ty… chcesz mi pomóc? - zapytała nie wierząc własnym uszom. Jeszcze w całym Klanie Wilka nie znalazł się żaden kot spoza rodziny, który oferował jej pomoc. Poranna Łapa kiwnęła lekko głową.
- I tak nie mam nic innego do roboty, a tak się na coś przydam. - miauknęła. Nocka odsunęła się, robiąc miejsce drugiej uczennicy. Zmierzyła ją przy tym nieufnym spojrzeniem. Coś tu było nie tak. Była córką Szakalej Gwiazdy, a wolała nie podpadać bardziej liderce.
- Um… dzięki. Jesteś pewna? Nie chciałabym, żeby ktoś uznał, że nie spełniam swoich obowiązków. Że wyręczam się tobą. Zwłaszcza, że… no cóż, nie mam z twoją mamą najlepszych stosunków. Ale chcę to naprawić! Tylko, że ona nie za bardzo mnie lubi. - wyznała. Nie powiedziała tak dużo na raz od kilku wschodów słońca. Po co tyle paplała? Czy życie nie nauczyło jej, że należy być ostrożniejszym? Nie powinna tyle mówić tej kotce. Na przyszłość będzie ostrożniejsza.
- Nikt nas tu nie widzi. Jak się miewasz? - zapytała i od razu się zarumieniła. Nic dziwnego. Głupie pytanie. Jak się miewa. Źle. Jednak zaraz przyszły inne myśli. Nikt nie zapytał się jej jak się czuje. Odpowiedź była oczywista, ale jednak. Ktoś przejmował się tym, że jest jej źle. Albo po prostu Poranna Łapa chciała zacząć rozmowę. Może jednak nie ma złych zamiarów? Nadal jednak należało zostać ostrożnym.
- Nie za dobrze. Sama rozumiesz. Może kiedyś będzie lepiej. Zapracuję na to. Na razie jednak jest bardzo źle. Gęsi Wrzask… - zaczęła i zamilkła. Po co tak dużo mówi? Czy nie lepiej byłoby po prostu odpowiedzieć jednym słowem?
- Co z nim? - zapytała kotka.
- Uczy mnie. Jest wymagający, ale na takiego zasługuję. - zawahała się, czy powiedzieć coś jeszcze. Szybko uznała, że to zły pomysł. Nie wspomniała o przekleństwach, którymi obrzucał ją każdego dnia. Nie mówiła o ranach, które jej zadawał. To były zbędne informacje dla drugiej kotki. W milczeniu zabrały się na wymienianie mchu. Kiedy milczenie stało się nieznośne, Rozwydrzona Łapa podjęła rozmowę.
- Jak ci idzie szkolenie? - zapytała nie przerywając pracy. Faktycznie szybko im szło. Do wymiany zostały dwa legowiska.
- Dobrze! Mój mentor mówi, że jestem druga najlepsza z rodzeństwa. Pierwsza jest oczywiście Świtająca Łapa. Ona została stworzona do wielkich rzeczy. A ci jak idą treningi? - odpowiedziała. Rozwydrzona Łapa zjeżyła futro słysząc imię kotki.
- Z polowania jestem niezła. Potrafię złapać praktycznie każda zdobycz, jeśli nie obserwuje mnie Gęsi Wrzask. - miauknęła. Nie powiedziała, jak jej idzie z walką, ale tego Poranna Łapa chyba nie musiała wiedzieć.
- A jaka to różnica? W sensie Gęsi Wrzask? - zapytała. Rozwydrzona Łapa spięła się.
- Stresuje mnie. - powiedziała cichutko pragnąc, żeby rany na jej ciele stały się mniej widoczne.
- Aha. - odpowiedziała jednym słowem. Nie pytała się o nic więcej. Kiedy skończyły, Rozwydrzona Łapa spojrzała w oczy Poranek.
- Dlaczego to zrobiłaś? Dlaczego mi pomogłaś? Nikt inny tego nie zrobił. To miło z twojej strony, ale tylko się niepotrzebnie męczyłaś, zamiast odpocząć po treningu. Dlaczego to dla mnie zrobiłaś? - zapytała pchana czystą ciekawością.
<Poranna Łapo?>
[513 słów}
[Przyznano 10%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz