To prawda, że przyjaciel zawdzięczał mu wiele. Miał nosa do tych spraw! Był w końcu uważny i miał genialne pomysły. Teraz Topik będzie mógł go leczyć i zabłyśnie swoją wiedzą przed innymi kotami, w tym swoją przyszłą mentorką.
Uśmiechnął się do niego przyjaźnie, rejestrując kątem oka fakt, że medyczka wyjrzała poza swoje legowisko, najpewniej szukając ich dwójki.
— Sza — szepnął do przyjaciela, zatykając mu łapką pyszczek.
Wstrzymali oddech, kiedy kroki Strzyżykowego Promyku rozbrzmiały. Jego serduszko zabiło szybciej z ekscytacji. Takie chowanie się przed wrogiem było niesamowite. Czuł się tak jakby infiltrował wrogi klan! Na szczęście medyczka obrała inną trasę i zniknęła im z oczu. Uff... Mało brakowało, a by ich złapała! To byłaby dopiero katastrofa!
— Czemu się ukrywamy? — zapytał czekoladowy.
— Bo to fajne! — odpowiedział mu, wychodząc ze swej kryjówki. — Dawaj. Droga wolna. Trzeba przemknąć do żłobka. — Machnął łapką, dając znać żeby ruszył tyłek.
I tak udało im się po wielu zatrzymaniach, podchodach i omijaniu dorosłych, którzy zdawali się nie zwracać na nich uwagi, wrócić do bezpiecznej bazy.
***
Biegł do Topika z malutką rybką w pysku. Znalazł ją na stosie. Nie wiedział kto ją upolował, ale nadawała się dla ich dwójki jak znalazł! Zabrał ją więc, niczym prawdziwy cichy złodziejaszek, umykając w tę pędy do żłobka. Rzucił nią w przyjaciela, który na dzień dobry dostał nią po pysku.
— Patrz Topik! Złapałem nam jedzenie! — pochwalił się.
Odkąd nie musiał pić już matczynego mleka, sam załatwiał sobie pokarm. Mama była z tego powodu bardzo dumna. Nie musiała widywać jego pyszczka codziennie, a jego podkradanie się do niej tak już jej nie denerwowało.
— Zróbmy mu sekcje! — zaproponował, ponieważ zabawa jedzeniem mogła być ekscytująca. No bo... Co dokładnie jedli? Przecież ryby też żyły, ale umierały w zetknięciu z lądem. Co więc w nich było poza mięsem? Na takie pytania musiał odpowiedzieć sobie czekoladowy jeśli chciał zostać medykiem. A on przecież obiecał, że pomoże mu szkolić się w tym zakresie.
<Topik?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz