— To mile z twojej strony Piasku, jednak to nie ty powinieneś przynosić mi zdobycz, wiesz? Powinien to robić Szept bądź Srebrny — drgnęła lekko noskiem, nawet jeśli nie darzyła kocurów sympatią, chciała by jej usługiwano. A widok akurat ich czolgajacych się u jej łap, byłby czymś wspaniałym. Powinna być traktowana jak księżniczka, tak jak ją jej rodzina traktowała i inne koty o rudym umaszczeniu. Tak powinny traktować ją kocury, a tego nie robiły.
Dostrzegając, że brat nieco posmutniał, zaczęła mu słodzić i dziękować, że zdecydowała się właśnie jej ofiarować swoją zdobycz. Doceniała to, naprawdę. Jednak to, że widziała, co jej brat musiał zrobić, by upolować zająca, ta myśl obrzydzała ją. Na szczęście się nie spocił, to dobrze. Tyle dobrze.
Zadowoloną przystąpiła do konsumpcji królika, uśmiechając się miło do brata. Piasek był jej skarbem, na którym nikt nie powinien położyć swych brudnych łap.
***
Śmierć Stokrotkowej Łapy wstrząsnęła jej bratem. Dostrzegła, że kremowy zachodził w głowę, czy kolejne kocię liderki straci życie. Lew w to wątpiła. W końcu bracia Stokrotki byli od niej mądrzejsi, nie lubili Lew. Ruda też nie miała ochoty się do nich zbliżać, gdy sytuacja tego nie wymagała, albo kolejne głupie zadanie od Różanej Przełęczy, jak kopanie dołów. Kto to widział, by dama kalała swe piękne łapki ciężka pracą.
— Lewku, ty chyba masz dar... Przewidziałaś śmierć Stokrotkowej Łapy. Jakiś wojownik powiedział, że krzyczała przed tą tragedią, że widziała lisa. Myślisz, że to naprawdę nasza babcia? Czy to ona doprowadziła do jej śmieci?
— Nie wiem Piasku. To się działo tak szybko. — urwała, wyglądając tak jakby chciała przypomnieć sobie obrazy. Tyle, że one cały czas mieszkały w głowie Lew, mogła je w każdej chwili przywołać — Odwróciłam się na chwilę od niej udając się do Gepardziego Mrozu, gdy nagle ona wpadła w jakiś szał, zaczęła pędzić na oślep i krzyczała. Widziałam jej ostatnie sekundy życia... — usiadła pochylając głowę w przód i westchnęła. Czy wyglądała żałośnie? Oj, tak. — Piasku, nigdy masz się nie zbliżać do Drogi Grzmotu, rozumiesz? Przenigdy! My nie mamy szans z tymi potworami. To bestie, demony z miejsca gdzie brak gwiazd... Są bezlitosne. Nawet kogoś tak niewinnego jak Stokrotka nie oszczędziły... — pociągnęła nosem, a z jej oka spłynęła pojedyncza krokodyla łza — Za żadne skarby, nie ważne kto by ci mówił o Drodze Grzmotu i potworach!
***
Jej pierwsze zgromadzenie nie poszło tak jak sobie to zaplanowała. Jednak zbytnio nie narzekała na towarzystwo. Złota kotka, którą przyszło jej poznać w dość nieprzyjemnych okolicznościach, okazała się być kimś lepszym od plebsu mieszkającym w Klanie Burzy. Lewek z radością przyglądała się muszelce, która dla niej wilczaczka znalazła. Żałowała, że jej nową znajoma nie posiada rudej sierści. Byłaby wtedy taka piękna, przepiękna.
— I jak wam przebiegło wasze pierwsze zgromadzenie?
— Dostałam oto tę muszelkę od jednego z kotów. Nie był może rudy — wyznała — Ale mamo! Prawdziwy dżentelmen. — trochę nagieła prawdę, wolała się matce pochwalić, że to kocur docenił jej wygląd, a nie kotka. — Potrafił docenić moje piękno. Prawił mi komplementy na prawo i lewo. Właśnie takich kotów potrzebujemy w klanie, którzy będą znać nasza wartość i dbać o nasze samopoczucie, zabawiać nas i wykonywać ciężkie pracę. — aż jej się przypomniało jak Świt szukała dla niej muszelki, cudnie się bawiła pryzglądajac się jej poczynanią — Kocurów dostrzegających nasze piękno, będących na każde nasze skinienie — zamruczała
— A był chociaż w podobnym do ciebie wieku? — wiedziała do czego matka pije, ale już się wyleczyła z tej nieszczęśliwemu kocięcej miłości
— Tak mamo. — przytaknęła — To zgromadzenie byłoby idealne, gdyby nie jedna rzecz. Piasek nie posłuchał ciebie i mnie, mamo. Mimo, że go prosiłam, aby nie odchodził ode mnie, ten nagle zniknął. Szukałam go po całej wyspie i dopiero pod koniec go znalazłam, gdy już mieliśmy wracać. Ukrywał się przede mną, by móc spędzać czas z tym niewychowanym prostakiem, Srebrnym. On ma bardzo zły wpływ na Piaska. — napomknęła, wyjaśniając jakie zmiany dostrzegła w bracie przez kontakt z tą przybłędą, która musiała być chyba adoptowana, bo jako jedyny była inny z rodzeństwa — Proszę, mamo porozmawiaj z Piaskiem i przemów mu do rozsądku. On mnie nie słucha!
Czuła się bezsilna. Były dni, gdy była dumna ze swojego brata i były też takie dni, gdy gnidy psuły jej braciszka. A Piasek nie mógł być zepsuty, oj nie. Nie mogła na to pozwolić. Musiała raz, a porządnie ograniczyć kontakt brata z nierudymi. Kto wie co mu mówili, jakie słowa zarażały jego umysł.
Matka obiecała zająć się tą sprawą. Lew wiedziała co będzie za tym szło. Nie chciała matce przeszkadzać w rozmowie z bratem, jednak kotka o dziwo poprosiła ją by jej dzisiaj towarzyszyła. Chciała jej coś zaprezentować, a Lew zaciekawiona tym czymś ruszyła wraz z cętkowaną u jej boku, na poszukiwania Piaska, który najpewniej teraz trenował, o zgrozo z sama liderka. Nie widziała co gorsze, to że poprzedni mentor krzywdził jej brata, czy mentorka liderka nienawidząca rodziny swego ucznia.
<Piasek?>
[791 słów]
[Przyznano 16%]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz