Lawenda przycupnęła obok mamy, z usatysfakcjonowaniem oglądając swoje długie, idealnie czyste futro. Ważkowe Skrzydło właśnie skończyła jej pielęgnację i zabrała się za jej siostrę, Grykę. Choć kotka nie miałaby nic przeciwko dłuższej kąpieli, musiała grzecznie ustąpić siostrzyczce. Jej uwaga skupiła się więc na niewielkim, białym motylu trzepoczącym delikatnymi skrzydełkami obok wejścia do żłobka. Oczy Lawendy automatycznie się powiększyły i skupiły na owadzie. Nie miałaby oporów przed obserwowaniem go przez długie godziny.
Te plany zostały jednak pokrzyżowane przez nagły ruch przy żłobku, który skutecznie odstraszył motylka. Kotka pokręciła energicznie główką, jak gdyby próbowała wyrwać się z transu, po czym zorientowała się, że źródłem tego ruchu był inny kot. Nie widziała go do tej pory, a to oznaczało jedno - musi się grzecznie przywitać i przedstawić. Spokojnym, tak jak tylko podekscytowany kociak może być spokojny krokiem, podeszła od same łapy nowoprzybyłej i nie pozwoliła jej nawet zacząć konwersacji ze swoją mamą. Niezbyt eleganckie.
— Dzień dobry! — pisnęła grzecznie po tym, gdy kotka ją przywitała.
— Uh.. hej? — Zbita z tropu cofnęła się o krok.
Lawenda przekrzywiła główkę ze zdumieniem. Zrobiła coś nie tak? Przecież przywitała się tak, jak powinna. Postanowiła jednak nieustraszenie kontynuować rozmowę.
— Jestem Lawenda, córka Ważkowego Skrzydła i przyszła wojowniczka Klanu Wilka. A pani jak się nazywa? — wyrecytowała z pamięci.
Druga kotka wydawała się być jeszcze bardziej zagubiona, niż była do tej pory.
— …żadna pani. Jestem Świtająca Łapa.
A więc była uczennicą. Rzeczywiście wyglądała na młodszą od wojowników z klanu. Ale czemu nie chciała być nazywana panią?! Jeszcze nikt nie odmówił Lawendzie jej grzeczności! Teraz to kociak był tym bardziej zdezorientowanym z dwójki rozmówców.
— Ale dlaczego nie pani? To niegrzeczne nie mówić pani! — zapiszczała, wpatrując się pytająco w Świtającą Łapę.
— Nie jestem znowu taka stara, młoda — odpowiedziała po dłuższej chwili wahania.
— Ach, no dobrze… przepraszam… — Podkurczyła łapy i nerwowo zerknęła w bok.
Co się dzieje?! To niemożliwe, by ktoś odrzucił jej uprzejmość! Przecież nauczyła ją tego sama mamusia i zawsze działało. Strapiona kotka zaczęła myśleć nad źródłem problemu tak intensywnie, jak tylko niedawno narodzony kociak był w stanie.
— W takim razie ja zostawię tu tą mysz i pój-
— Chwila! Pani chciała porozmawiać z mamą a ja pani przerwałam! Najmocniej przepraszam. — Kotka zniżyła głowę, aby okazać swoją skruchę. — Mamo, pani Świtająca Łapa chciała z tobą porozmawiać — miauknęła w stronę Ważkowego Skrzydła, po czym obróciła się ponownie do uczennicy. — Proszę, nie chciałam pani przerwać… chwila, nie powinnam mówić pani!
Lawenda poczuła, jak poduszki łap zaczynają się jej pocić. Jak mogła popełniać gafę za gafą?! Teraz Świtająca Łapa na pewno jej nie znosi… jak się właściwie powinno zachować, gdy ktoś cię nie znosi?!
<Świt?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz