— Łaaaaaaaabądku, za-zatrzymajmy się! J-jestem zmęczooooona — jęczała, przedłużając słowa ziewnięciami Paprotka. Żeby było śmieszniej, to ona traktowała go jak przewodnika tej wyprawy do nikąd, a on absolutnie się z tym nie zgadzał i chciał polegać na niej.
Kotka nie musiała go jednak długo namawiać. Jego łapki również były drętwe i obolałe, z pewnością mniej od tych siostry, ale również powoli tracił w nich czucie. Położyli się pod pierwszym lepszym drzewem, którego grube gałęzie upstrzone liśćmi dawały choć minimalną ochronę przed palącym słońcem, lecz sucha ściółka lasu z pewnością nie była dobrym materiałem na legowisko. Mieli jednak jedynie ją. W końcu dalsze łażenie w kółko w tym upale, by tylko znaleźć trochę mchu na godzinny pobyt w tym miejscu było ostatnią rzeczą, o której w ta dwójka teraz marzyła.
— Och, Łabądku Łabądku, jestem tak bardzo głodna! Od trzech dni nie jadłam NIC! Ani najmniejszego owada! — miauknęła ostentacyjnie, czołgając się bliżej go i kładąc łapkę na karku. — Aaaale jestem też straaaasznie wykończona, mógłbyś coś dla mnie złapać?
Kocurek natychmiast obrócił się na drugi bok i jakby skurczył. Wręcz nie cierpiał polować, a jego towarzyszka doskonale o tym wiedziała. Nie chciał, by bezbronne stworzenia cierpiały przez niego, ale jednocześnie czuł przecież, że syjamka pomaga mu i nim przewodzi, więc musiał wypełniać jej prośby. Widział zresztą, jak biedaczka jest zmarniała, a on miał jeszcze jakieś siły, i przecież udało mu się dzisiaj pośrupać kilka muszek.
— Tak. Zapoluję. Zaraz wrócę — oznajmił, stając na szczupłe łapy i mozolnie oddalając się od miejscówki wypoczynku.
Weź się w garść, Łabądku. Jedzenie mięsa i zabijanie zwierząt na pożywienie jest normalne, wszystkie koty tak robią! Ja też, twoje rodzeństwo też, więc nie rób mi tu scen i zajadaj tego zająca, szybciutko! W uszach, niczym echo odbiły się słowa Szpona. Och, dlaczego ona odeszła? I gdzie? A może po prostu zmarła i dlatego nie przychodziła? Kocurek westchnął. Nigdy nie miał okazji poznania swojej rodzicielki, jego matką od zawsze była kocica z dziczy. Z jej opowieści wiedział, że syjamska zostawiła swoje pociechy na pastwę losu. Tyle, że ruda też później to zrobiła! Kociaki włóczyły się już od księżyca, kierując się po prostu przed siebie i licząc, że w końcu gdzieś znajdą miejsce, w którym zostaną już razem, na zawsze! A może odnajdą jeszcze Miodka, Grada lub Koniczynkę? Albo ich wszystkich? Point wciąż skrycie liczył na spotkanie z burym przyjacielem, nie wierząc, że ten opuścił go bez pożegnania oraz nie powiadomił nawet o tym, że wyruszają. Musiał mieć jakiś ważny powód! Dobrze… Muszę się skupić. Teraz. Paprotka potrzebuje zjeść. Jest bardzo słaba! Martwię się o nią… pomyślał, próbując dodać sobie otuchy i determinacji. Zaczął więc węszyć. Po pewnym czasie dreptania w tę i wewtę z nastawionymi uszami, wyczuł mysz. Od razu przywarł do ziemi, mrużąc duże, błękitne oczka. Po jego ciele przeszedł dreszcz, lecz z pewnością nie był on wywołany podnieceniem. Rozpoczął ciche skradanie. Nie chcę zabijać… zrobię to szybko. Siedział jeszcze przez chwilę, a gdy wyczuł odpowiedni moment, skoczył. Jego młode szczęki błyskawicznie zatrzasnęły się na zwierzątku. Odruchowo je wypluł, gdy kubki smakowe uderzył gorzki posmak krwi. Pośpiesznie umył swoją łapę, by pozbyć się aromatu z pyska. Po zakończeniu tej czynności, bardzo ostrożnie i niechętnie wziął zdobycz z powrotem, aby następnie ruszyć w stronę tego drzewa.
***
— Jestem! Mam mysz! Dla ciebie! P-Paprotka?
Koteczka nawet nie podniosła się, nie odwróciła w jego stronę, nie odpowiedziała cichym miauknięciem. Może zasnęła twardo? Niepewnie podszedł do niej, upuścił zdobycz i szturchnął kompankę noskiem. Nie drgnęła.
— T-to n-nie j-jest śmieszne! Paprotka! — powtórzył, tym razem popychając ją przednią kończyną. Dopiero po chwili do przerażonego dzieciaka dotarło, że jest ona całkowicie sztywna i zimna. Taka… wyprana z życia. Bo w tym ciele nie było już go ani grama. — To jest żart! Ty przecież TYLKO żartujesz! Wstań już! Przestań! — zawył, nie kryjąc nadziei na cud, liczył, że córka Marzenki zaraz się podniesie. Niestety, oczywiście nie zrobiła tego, i chociaż w głębi młodzik to wiedział, po prostu nie wierzył, że ona odeszła.
— NIE! — wrzasnął po chwili. A potem po prostu biegł. Biegł, gdzie go oczy poniosą. Zostawił martwą za sobą, nie zakopaną, na pożarcie larwom i padlinożercom, chociaż absolutnie nie miał złych intencji. Chciał tylko uciec od tego wszystkiego.
***
Podróżował kilka dni, morderczym jak na kociaka tempem. Nie wiedział gdzie. W końcu, gdy szli razem, też nie mieli określonego celu. Chcieli tylko znaleźć dobre miejsce na wieczność. Teraz będzie musiał znaleźć ten nowy dom za ich dwojga.
Był już wykończony. Nie spożywał zbyt dużo posiłków, prawdopodobnie jeszcze mniej, niż za czasów, gdy Paprotka jeszcze żyła. Był smutny, wściekły, zmęczony i wszystko naraz. Chciał tylko odpocząć. Skulił się, tępo grzmocąc łebkiem o ziemię. Wtem, do jego uszu dotarł delikatny odgłos kroków. Czy on majaczy? Nie widział tu żadnych stworzeń, nie tak dużych, by mógł wyraźnie usłyszeć ich ruchy. A jednak. Szybko nad malcem pojawił się… kot! Podniósł powoli głowę i wybałuszył ślepia. O rety, od tak dawna nie widział żadnego innego osobnika jego gatunku z wyjątkiem Paprotki!
— K-kim j-jesteś? — szepnął, wciąż nie wstając. Mimo zdziwienia połączonego z nutką strachu oraz nadziei, złe samopoczucie i wykończenie psychiczne dawały jasno o sobie znać.
<Ktokolwiek? Klan dowolny, ponieważ nie określiłam jasno położenia Łabądka. Kocur po szybkiej sesyjce z rozmową ucieknie, a za jakiś czas dołączy do kk>
BLOGOWE WIEŚCI
BLOGOWE WIEŚCI
W Klanie Burzy
Klan Burzy znów stracił lidera przez nieszczęśliwy wypadek, zabierając ze sobą dodatkową dwójkę kotów podczas ataku lisów. Przywództwo objął Króliczy Nos, któremu Piaszczysta Zamieć oddał swoje ówczesne stanowisko, na zastępcę klanu wybrana natomiast została Przepiórczy Puch. Wiele kotów przyjęło informację w trudny sposób, szczególnie Płomienny Ryk, który tamtego feralnego dnia stracił kotkę, którą uważał za matkęW Klanie Klifu
Wojna z Klanem Wilka i samotniczkami zakończyła się upokarzającą porażką. Klan Klifu stracił wielu wojowników – Miedziany Kieł, Jerzykową Werwę, Złotą Drogę oraz przywódczynię, Liściastą Gwiazdę. Nie obyło się również bez poważnych ran bitewnych, które odnieśli Źródlana Łuna, Promieniste Słońce i Jastrzębi Zew. Klan Wilka zajął teren Czarnych Gniazd i otaczającego je lasku, dołączając go do swojego terytorium. Klan Klifu z podkulonym ogonem wrócił do obozu, by pochować zmarłych, opatrzeć swoje rany i pogodzić się z gorzką świadomością zdrady – zarówno tej ze strony samotniczek, które obiecywały im sojusz, jak i członkini własnego Klanu, zabójczyni Zagubionego Obuwika i Melodyjnego Trelu, Zielonego Wzgórza. Klifiakom pozostaje czekać na decyzje ich nowego przywódcy, Judaszowcowej Gwiazdy. Kogo kocur mianuje swoim zastępcą? Co postanowi zrobić z Jagienką i Zielonym Wzgórzem, której bezpieczeństwa bez przerwy pilnuje Bożodrzewny Kaprys, gotowa rzucić się na każdego, kto podejdzie zbyt blisko?W Klanie Nocy
Ostatni czas nie okazał się zbyt łaskawy dla Nocniaków. Poza nowo odkrytymi terenami, którym wielu pozwoliły zapomnieć nieco o krwawej wojnie z samotnikami, przodkowie nie pobłogosławili ich niemalże niczym więcej. Niedługo bowiem po zakończeniu eksploracji tajemniczego obszaru, doszło do tragedii — Mątwia Łapa, jedna z księżniczek, padła ofiarą morderstwa, którego sprawcy jak na razie nie odkryto. Pośmiertnie została odznaczona za swoje zasługi, otrzymując miano Mątwiego Marzenia. Nie złagodziło to jednak bólu jej bliskich po stracie młodej kotki. Nie mieli zresztą czasu uporać się z żałobą, bo zaledwie kilka wschodów słońca po tym przykrym wydarzeniu, doszło do prawdziwej katastrofy — powodzi. Dotąd zaufany żywioł odwrócił się przeciw Klanowi Nocy, porywając ze sobą życie i zdrowie niejednego kota, jakby odbierając zapłatę za księżyce swej dobroci, którą się z nimi dzielił. Po poległych pozostały jedynie szczątki i pojedyncze pamiątki, których nie zdołały porwać fale przed obniżeniem się poziomu wód, w konsekwencji czego następnego ranka udało się trafić na wiele przykrych znalezisk. Pomimo ciężkiej, ponurej atmosfery żałoby, wpływającej na niemalże wszystkich Nocniaków, normalne życie musiało dalej toczyć się swoim naturalnym rytmem.Przeniesiono się więc do tymczasowego schronienia w lesie, gdzie uzupełniono zniszczone przez potop zapasy ziół oraz zwierzyny i zregenerowano siły. Następnie rozpoczęła się odbudowa poprzedniego obozu, która poszła dość sprawnie, dzięki ogromnemu zaangażowaniu i samozaparciu członków klanu — w pracach renowacyjnych pomagał bowiem niemalże każdy, od małego kocięcia aż po członków starszyzny. W konsekwencji tego, miejsce to podniosło się z ruin i wróciło do swojej dawnej świetności. Wciąż jednak pewne pozostałości katastrofy przypominają o niej Nocniakom, naruszając ich poczucie bezpieczeństwa. Zwłaszcza z krążącymi wśród kotów pogłoskami o tym, że powódź, która ich nawiedziła, nie była czymś przypadkowym — a zemstą rozchwianego żywiołu, mszczącego się na nich za śmierć członkini rodu. W obozie więc wciąż panuje niepokój, a nawet najmniejszy szmer sprawia, że każdy z wojowników machinalnie stroszy futro i wzmaga skupienie, obawiając się kolejnego zagrożenia.
W Klanie Wilka
Ostatnio dzieje się całkiem sporo – jedną z ważniejszych rzeczy jest konflikt z Klanem Klifu, powstały wskutek nieporozumienia. Wszystko przez samotniczkę imieniem Terpsychora, która przez swoją chęć zemsty, wywołała wojnę między dwoma przynależnościami. Nie trwała ona długo, ale z całą pewnością zostawiła w sercach przywódców dużo goryczy i niesmaku. Wszystko wskazuje na to, że następne zgromadzenie będzie bardzo nerwowe, pełne nieporozumień i negatywnych emocji. Mimo tego Klan Wilka wyszedł z tego starcia zwycięsko – odebrali Klifiakom kilka kotów, łącznie z ich przywódczynią, a także zajęli część ich terytorium w okolicy Czarnych Gniazd.Jednak w samym Klanie Wilka również pojawiły się problemy. Pewnego dnia z obozu wyszli cali i zdrowi Zabłąkany Omen i jego uczennica Kocankowa Łapa. Wrócili jednak mocno poobijani, a z zeznań złożonych przez srebrnego kocura, wynika, że to młoda szylkretka była wszystkiemu winna. Za karę została wpędzona do izolatki, gdzie spędziła kilka dni wraz ze swoją matką, która umieszczona została tam już wcześniej. Podczas jej zamknięcia, Zabłąkany Omen zmarł, lecz jego śmierć nie była bezpośrednio powiązana z atakiem uczennicy – co jednak nie powstrzymało największych plotkarzy od robienia swojego. W obozie szepczą, że Kocankowa Łapa przynosi pecha i nieszczęście. Jej drugi mentor, wybrany po srebrnym kocurze, stracił wzrok podczas wojny, co tylko podsyca te domysły. Na szczęście nie wszystko, co dzieje się w klanie jest złe. Ostatnio do ich żłobka zawitała samotniczka Barczatka, która urodziła Wilczakom córeczkę o imieniu Trop – a trzy księżyce później narodził się także Tygrysek (Oba kociaki są do adopcji!).
W Owocowym Lesie
Społecznością wstrząsnęła nagła i drastyczna śmierć Morelki. Jak donosi Figa – świadek wypadku, świeżo mianowanemu zwiadowcy odebrały życie ogromne, metalowe szczęki. W związku z tragedią Sówka zaleciła szczególną ostrożność na terenie całego klanu i zgłaszanie każdej ze śmiercionośnych szczęki do niej.Niedługo później patrol składający się z Rokitnika, Skałki, Figi, Miodka oraz Wiciokrzewa natknął się na mrożący krew w żyłach widok. Ciało Kamyczka leżało tuż przy Drodze Grzmotu, jednak to głównie jego stan zwracał na siebie największą uwagę. Zmarły został pozbawiony oczu i przyozdobiony kwiatami – niczym dzieło najbardziej psychopatycznego mordercy. Na miejscu nie znaleziono śladów szarpaniny, dostrzeżono natomiast strużkę wymiocin spływającą po pysku kocura. Co jednak najbardziej przerażające – sprawca zdarzenia w drastyczny sposób upodobnił wygląd truchła do mrówki. Szok i niedowierzanie jedynie pogłębił fakt, że nieboszczyk pachniał… niedawno zmarłą Traszką. Sówka nakazała dokładne przeszukanie miejsca pochówku starszej, aby zbadać sprawę. Wprowadziła także nowe procedury bezpieczeństwa: od teraz wychodzenie poza obóz dozwolone jest tylko we dwoje, a w przypadku uczniów i ról niewalczących – we troje. Zalecana jest również wzmożona ostrożność przy terenach samotniczych. Zachowanie przywódczyni na pierwszy rzut oka nie uległo zmianie, jednak spostrzegawczy mogą zauważyć, że jej znany uśmiech zaczął ostatnio wyglądać bardzo niewyraźnie.
W Betonowym Świecie
nastąpiła niespodziewana zmiana starego porządku. Białozór dopiął swego, porywając Jafara i tym samym doprowadzając swój plan odwetu do skutku. Wieści o uwięzionym arystokracie szybko rozeszły się po mieście i wzbudziły ogromne zainteresowanie, powodując, że każdego dnia u stóp Kołowrotu zbierają się tłumy, pragnąc zmierzyć się na arenie z miejską legendą lub odpłacić za dawno wyrządzone szkody. Białozór zdołał przekonać samego Entelodona do zawarcia z nim sojuszu, tym samym stając się jego nowym wasalem. Ci, którzy niegdyś stali na czele, teraz są ścigani – za głowy Bastet i Jago wyznaczono wysokie nagrody. Byli członkowie gangu Jafara rozpierzchli się po całym mieście, bezradni bez swojego przywódcy. Dawna potęga podzieliła się na grupy opowiadające się po różnych stronach konfliktu. Teraz nie można ufać nawet dawnym przyjaciołom.MIOTY
Mioty
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Klifu!
(jedno wolne miejsce!)
Miot w Klanie Wilka!
(jedno wolne miejsce!)
Zaraz walnę odpis xd
OdpowiedzUsuń