Pstrągowy Pysk była jednym z nielicznych kotów, które nawet nie zajrzały do żłobka żeby chociażby zerknąć na kocięta. Ani Ognisty Krok, ani Łzawy Taniec nie były jej przyjaciółkami, toteż po co miałaby się interesować ich grzdylami? Przez całe cztery księżyce jej łapa nie stanęła nawet w pobliżu legowiska królowych.
No właśnie. Gówniarzeria miała już za sobą cztery księżyce i niedługo zostaną mianowani na uczniów. Pstrągowy Pysk szczerze wątpiła, że zdąży do tego czasu wytrenować Wronią Łapę, jednak z drugiej strony, zawsze mogła otrzymać nowego ucznia. I w takim przypadku wolałaby już wiedzieć, z jakim przypadkiem bachora ma do czynienia.
Liście krzewów zaszeleściły, kiedy wojowniczka wkroczyła do żłobka, zasłaniając swoim ogromnym ciałem niemalże całe wejście.
— Gigant! — usłyszawszy pisk spojrzała w stronę źródła dźwięku. Ujrzała drobne, czarno-białe kocię, które marszczyło nos i patrzyło pogardliwie w jej kierunku.
Pstrągowy Pysk mruknęła gardłowo, po czym podeszła do kociaka jednym krokiem, uśmiechając się kpiąco. Mimo wszystko, przypominał jej ją samą. Miał nawet takie same pomarańczowe oczy jak ona.
— Aronio! Bądź grzeczny — Ognisty Krok nagle pojawiła się obok Pstrągowego Pyska karcąc swojego syna, a następnie spojrzała na wielką wojowniczkę przepraszająco. — Nie przejmuj się nim, to łobuz, mam z nim same problemy.
— Nie byłabym sobą, gdybym przejmowała się jakimiś mizernymi wypierdkami. To twój jedyny syn? — spytała, rozglądając się po żłobku.
— Nie, mam jeszcze córkę. Porzeczko, chodź tutaj! — zawołała dziecko Ognisty Krok, jednak Pstrągowy Pysk wyczuła, że jej głos nieco się ochłodził. Chyba nie spodobało jej się nazwanie jej cudownej latorośli mizernym wypierdkiem...
Teraz jednak wojowniczka nie zwracała już najmniejszej uwagi na Aronię. Skupiła się na młodej kotce, która dreptała w ich stronę na tłustych, krzywych nóżkach. Czy Pstrąg też w dzieciństwie była taka okrągła i nieporadna?
— Dzień dobry. Mam na imię Porzeczka — przywitała się Porzeczka z uśmiechem, zadzierając wysoko główkę, aby spojrzeć w oczy Pstrągowego Pyska. Chyba jednak szybko straciła zainteresowanie gościem, bo już po chwili zwróciła głowę w kierunku matki. — Mamusiu, czy ja też będę taka duża jak urosnę?
No właśnie. Gówniarzeria miała już za sobą cztery księżyce i niedługo zostaną mianowani na uczniów. Pstrągowy Pysk szczerze wątpiła, że zdąży do tego czasu wytrenować Wronią Łapę, jednak z drugiej strony, zawsze mogła otrzymać nowego ucznia. I w takim przypadku wolałaby już wiedzieć, z jakim przypadkiem bachora ma do czynienia.
Liście krzewów zaszeleściły, kiedy wojowniczka wkroczyła do żłobka, zasłaniając swoim ogromnym ciałem niemalże całe wejście.
— Gigant! — usłyszawszy pisk spojrzała w stronę źródła dźwięku. Ujrzała drobne, czarno-białe kocię, które marszczyło nos i patrzyło pogardliwie w jej kierunku.
Pstrągowy Pysk mruknęła gardłowo, po czym podeszła do kociaka jednym krokiem, uśmiechając się kpiąco. Mimo wszystko, przypominał jej ją samą. Miał nawet takie same pomarańczowe oczy jak ona.
— Aronio! Bądź grzeczny — Ognisty Krok nagle pojawiła się obok Pstrągowego Pyska karcąc swojego syna, a następnie spojrzała na wielką wojowniczkę przepraszająco. — Nie przejmuj się nim, to łobuz, mam z nim same problemy.
— Nie byłabym sobą, gdybym przejmowała się jakimiś mizernymi wypierdkami. To twój jedyny syn? — spytała, rozglądając się po żłobku.
— Nie, mam jeszcze córkę. Porzeczko, chodź tutaj! — zawołała dziecko Ognisty Krok, jednak Pstrągowy Pysk wyczuła, że jej głos nieco się ochłodził. Chyba nie spodobało jej się nazwanie jej cudownej latorośli mizernym wypierdkiem...
Teraz jednak wojowniczka nie zwracała już najmniejszej uwagi na Aronię. Skupiła się na młodej kotce, która dreptała w ich stronę na tłustych, krzywych nóżkach. Czy Pstrąg też w dzieciństwie była taka okrągła i nieporadna?
— Dzień dobry. Mam na imię Porzeczka — przywitała się Porzeczka z uśmiechem, zadzierając wysoko główkę, aby spojrzeć w oczy Pstrągowego Pyska. Chyba jednak szybko straciła zainteresowanie gościem, bo już po chwili zwróciła głowę w kierunku matki. — Mamusiu, czy ja też będę taka duża jak urosnę?
<Porzeczko?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz