- Wiem, że boli, ale całkiem nieźle ci się wszystko goi. - mruknęła kotka, oglądając obrażenia Koziej Nóżki. Kocur od początku spodziewał się pytań typu: "Kto cię tak urządził?", jednak nie usłyszał jeszcze takich słów od nikogo. Najwidoczniej był zbyt przyzwyczajony do troszczącego się o niego Sokole Skrzydło. Właśnie... ciekawe, jak ma się Klan Klifu po ucieczce Śnieżnego Sopla i Koziej Nóżki. Jak się ma Zlepek, Sroka, Zimorodek, Mgiełka i Żurawinek... cóż, aktualnie nic nie mógł zrobić.
- No, skończyłam. - oznajmiła medyczka, po czym bez słowa wyszła z kociarni. Koza ułożył głowę na swoich łapach w taki sposób, by móc oglądać kociaki Śnieżki. Uśmiechnął się widząc, jak Perła niemalże włazi na śpiącego Barwinka, a ten nie ma z tym najmniejszego problemu.
- Taaa... - odezwał się Jaśminek, delikatnie ruszając noskiem i unosząc główkę w powietrze. Koza zbliżył się nieco do synka i polizał go ostrożnie. Jego spokój po chwili przerwał dźwięk kroków, dochodzących zza jego pleców. Nie wiedział, kto tym razem przyszedł do kociarni, ale miał nadzieję, że nie był to Iglasty Krzew. Koza odsunąwszy się uprzednio od maluchów, odwrócił głowę w stronę kota. Niestety, był to właśnie ojciec Gorzkiej, który właśnie obdarzył bicolora wściekłym spojrzeniem.
- Słuchaj, zapluty klifiaku, jeśli przekroczysz tę linię i zbliżysz się chociażby mysi krok do moich dzieci lub partnerki... - syknął point, strosząc futro na grzbiecie i rysując na podłożu długą granicę. - To wepchnę ci twój śmierdzący ogon do pyska i wyciągnę tyłem.
Koza już z zmęczeniem oglądał zdenerwowane oblicze Igły już po raz 10 w tym dniu.
- Iglasty Krzewie! Przestań tak mówić przy dzieciach, bo później im odbija i mówią tak samo jak ty. - westchnęła Gęsie Pióro, ochrzaniając swojego partnera. Oblicze niebieskookiego od razu złagodniało, gdy zwrócił się do kotki. No co za zmiana.
- Wiem, kochanie przepraszam, już kończę. - miauknął cicho Igła, po czym znowu zwrócił się do Kozy. - A ty, zrozumiałeś?
- Iglasty Krzewie, wiem że chcesz bronić swoje dzieci i partnerkę przede mną i "zaplutym Klanem Klifu", ale muszę ci powiedzieć, że rozumiem, co czujesz. Jestem tutaj, bo ja też chciałem bronić moje jeszcze wtedy nienarodzone dzieci przed Lisią Gwiazdą i chcę się go pozbyć tak samo, jak Klan Wilka. Przysięgam ci, że nie jestem szpiegiem i nie chcę skrzywdzić twojej rodziny i klanu. - powiedział spokojnie Koza, próbując przez całą swoją wypowiedź patrzeć w wściekłe, błękitne oczy, by zabrzmieć jak najbardziej wiarygodnie. Kozia Nóżka nie potrzebował konfliktów w aktualnej sytuacji. Potrzebował pomocy.
< Igła? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz