Nawet się nie zorientował, kiedy przeminęły mu te wszystkie księżyce.
Wydawało się, że jeszcze wczoraj był młodym, dumnym i szczęśliwym ojcem, z kochającą partnerką u boku i gromadką dzieci. Wciąż je pamiętał - Sarenkę, Liska, Splotkę, Bladego, Rozkwit i Szałwię. Mimo, że ostatnia trójka nie należała do niego, kochał je równie mocno. Zdawać by się mogło, że ma przed sobą całe życie, które spędzi z najdroższą rodziną.
A potem się zaczęło.
Konwaliowa Rzeka, Szałwiowa Łapa, Ciernista Gwiazda, Leśny Cień, Blada Łapa, Sarni Skok, Dzicza Łapa.
Śmierć zebrała doprawdy obfite żniwo wśród jego najbliższych, a on wiedział, że to jeszcze nie koniec.
Czapli Potok, wkroczywszy do obozu z mizernym zającem w pysku, przeleciał wzrokiem po członkach Klanu Burzy. Każdy żył swoim własnym życiem, nie zwracając na niego żadnej uwagi. Na widok Fiołkowej Bryzy i Zakręconego Ucha siedzących obok siebie wojownik uśmiechnął się lekko.
Podszedł do stosika zwierzyny i odłożył na niego swoją zdobycz. Ocenił ilość jedzenia i ze zmartwieniem stwierdził, że jest go mniej niż ostatnio. Znienawidzona Pora Nagich Drzew zbliżała się wielkimi krokami, a on za każdym razem przeżywał ją tak samo.
Chwycił w zęby najdrobniejszą mysz jaką dostrzegł, po czym usiadł pod jednym z jagodowych krzaków otaczających obóz w celu zjedzenia posiłku.
Zimny wiatr smagał mu futro, a mroczne chmury zasłoniły niebo i zachodzące słońce.
Czapli Potok usłyszał kroki. Przekrzywił ucho w ich kierunku, ale nie odwrócił głowy.
Zimny wiatr smagał mu futro, a mroczne chmury zasłoniły niebo i zachodzące słońce.
Czapli Potok usłyszał kroki. Przekrzywił ucho w ich kierunku, ale nie odwrócił głowy.
— Chyba zanosi się na deszcz — mruknął, uśmiechając się lekko, mimo zmęczeniu, które było słyszalne w jego głosie.
<Ktokolwiek z Klanu Burzy?>
Klep Fiołaskiem
OdpowiedzUsuń