— Cześć! — zawołała, stając u jego łap. Była naprawdę malutka, w porównaniu z nim, a jednak to on podskoczył, chyba trochę przerażony jej obecnością po tej stronie kociarni. Ale... Czemu? Gorzka chciała się tylko pobawić! — Ale jesteś cykor. Tata ma rację, że ci klifowi, to słabi jacyś. Przecież ja jestem małym glutem w porównaniu z tobą! Co nie znaczy, że nie skopię ci uszu, pamiętaj. A tak w ogóle, to co ty tutaj robisz? — zapytała, uśmiechając się przyjaźnie, tak, jakby przed chwilą nie obraziła go co najmniej kilka razy. Koteczka nie miała w zwyczaju myśleć nad tym, co mówi, a teraz było to doskonale widoczne. Gęsie Pióro westchnęła cicho, słysząc, jak jej córka zaczyna atakować słowami nowatora. Fakt, nie była przekonana co do tych "Klifowych imigrantów", jednak słowa tej małej wredziochy świadczyły o jej wychowaniu! Powinna zachować chociaż troszkę kultury.
— Skarbie, mów milej — upomniała ją. Mała przewróciła oczami, słysząc to.
— Przecież mówię... — powiedziała cicho, spoglądając na ziemię. Nie lubiła, kiedy mama zwracała jej uwagę przy innych. To było żenujące. — To jak. Odpowiesz mi, czy wracamy do punktu skopać uszy? — zwróciła się do bicolora, już o wiele weselszym i bardziej promieniejącym tonem.
— No... Ja... — Nieznajomy rozejrzał się niepewnie po kociarni, jakby coś miało na niego wyskoczyć. A co, jeśli to był test? Jeśli Iglasty Krzew sprawdzał, czy złamie jego zakaz? Nie chciał problemów. — Twój ojciec na pewno wyszedł? I czy pozwolił ci ze mną rozmawiać? Jakoś nie mam ochoty dzisiaj stracić ogona... — mruknął, spoglądając na wspomnianą kończynę. Mała zachichotała.
— Dzisiaj nie? To może jutro, jutro też jest dzień. No i oczywiście, że ja mogę z tobą rozmawiać! Ja mogę wszyyyyściutko, bo jestem kochaną córeczką tatusia, głuptasie! — zawołała, uśmiechając się zawadiacko.
— Gorzka! — zawołała za nią matka, już trochę zdenerwowana.
— Dobrze, już dobrze! — odparowała jej koteczka, ponownie przewracając oczami. Jeju, przecież mówiła prawdę, o co jej chodziło? — Wracając, ja mogę z tobą rozmawiać, ale ty ze mną nie, tobie tatuś nie pozwala. Proste, no nie?
Jednak dla liliowego wcale nie było to takie proste. Słowa tej małej, zadziornej kulki, to była czysta abstrakcja, której nie potrafił do siebie przyjąć.
— Jak mam z tobą rozmawiać, nie rozmawiając z tobą? — zdziwił się, a mała przewróciła oczami o wiele bardziej wymownie i z większą irytacją, niż robiła to w kierunku swojej matki, odwrócona do niej tyłem.
— Wymyśl coś. To ty jesteś dużym, dorosłym, dziwnym kocurem. Ja jestem tylko superfajnym kociakiem, wolę działać, niż myśleć. Myślenie to nuuuuda — oznajmiła, uśmiechając się szeroko, zadowolona ze swojego wywodu.
<Koza? ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz