JEGO.
MAŁE.
BEZBRONNE.
DZIECI.
W poincie buzowała furia za każdym razem, gdy musiał opuszczać obóz. Bo co jeśli ta memeja okaże się niebezpiecznym szajbusem i zrobi krzywdę jego rodzinie? Nie ufał tym łajzą za grosz. Nie trzeba było się więc domyślać, że nie był zadowolony kiedy Błotnisty Pysk oznajmił, że liliowy ma zbierać swoje futro i szorować na patrol wraz ze swoją uczennicą, Pochmurnym Porankiem i Wilczym Sercem, który prowadzić miała Jaskółczy Śpiew.
Oczywiście życie Iglastego było na tyle nudne, że podczas wcześniej wspomnianego patrolu mieli "małą" utarczkę z patrolem klanu burzy, który najwidoczniej trochę zbyt daleko się zapuścił. Wywiązała się z tego niezła jatka. Na szczęście jego uczennica pokazała jak dobrze lynx nauczył ją walczyć i skopała dupsko jakiemuś burzowiczowi. Oczywiście Iglasty pochwalił ją dumnie przy wszystkich, przecież młoda bardzo dobrze sobie poradziła! Ha! Do tego całkiem samiutka!
Przez chwilę poczuł się tak, jakby był dumny z własnego dziecka. Nie dziwił się jednak, miał bowiem częste kontakty z cynamonową, toteż naturalny był fakt, że martwił się o nią i cieszył z jej sukcesów.
Odetchnął cicho, widząc jak te łajzy uciekają. Uśmiechnął się jednak, widząc jak jego uczennica dosłownie skacze z radości i z uniesionym wysoko ogonem wraca do obozu klanu.
Sam zaś oblizał skaleczony nos i ignorując fakt, że całe barki oraz kark miał podrapane, ruszył spokojnym krokiem do samego serca terenów klanu wilka. Nie obyło się oczywiście bez wizyty u medyka i ciągłych pytań padających z mordek jego dzieci, że co tatuś ma na grzbiecie i czy oni mogą to dotknąć. Koniec końców cała trójca urwipołciów wgramoliła się na swego poczciwego staruszka, układając się do snu. Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie fakt, że zaraz po uśnięciu młodych pojawił się Wilcze Serce, wołając Iglastego na słówko.
< Wilcze Serce? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz