Gdyby mogła, a raczej gdyby nie bała się konsekwencji, powiedziałby mu wszystko. Dosłownie wszystko. Zaczynając od szantażu Baraniej Łapy, na tym, jak się aktualnie czuła kończąc. Westchnęła cicho, przymykając z lekka ślepka.
- Nic Kózko... - miauknęła spokojnie, układając głowę na łapkach. Serce biło jej jak oszalałe, gdy bicolor ponownie zapytał czy na pewno wszystko jest dobrze - Je... Jestem tylko głodna! Tak! - zaśmiała się nerwowo - Oh zabiłabym za takiego tłuściutkiego wró... - i bum. Koziej Nóżki już nie było w kociarni. Pozostawił za sobą tylko tumany kurzu i roześmianą do granic możliwości partnerkę. Śnieżka pokiwała główką... Oj jaki on był uroczy i pocieszny...
- Uczcie się od taty, dzieci. Tylko nie wygłupiajcie się aż tak - zaśmiała się cicho do swojego brzucha, widząc jak pręgowany desperacko próbuje namówić Pyliste Czoło do oddania mu wróbla. Rudzielec podkręcił głową na "nie" i sądząc po ruchu jego pyska, odparł młodszemu koledze, by ten poszukał innego w stosie.
Co zrobił jej cudowny mężulek? Oj zdecydowanie nie zamierzał zaprzestać próby pozyskania tego cudownego źródła pokarmu. Odpuścił dopiero gdy rudy kocur nastroszył rozeźlony futro. Śnieżny Sopel z pewnością dosłownie kładłaby się ze śmiechu, gdyby nie nie fakt, że właśnie w tej chwili w kociarni pojawił się Brania Łapa. Zmarszczyła brwi i spięła całe ciało gotowa do obrony nienarodzonych dzieci.
- Czego? - splunęła, nawet nie kryjąc swojej wściekłości.
- Zobaczyć jak mają się moje dzie- - nie skończył. Kotka zdzieliła mu w pysk, raniąc dosadnie powiekę i policzek kocura
- To nie są twoje dzieci, wywłoko - sarknęła na tyle cicho, by nikt jej nie usłyszał. Wchodząca Fala i Zaskrońcowy Syk spały. Wolała nie ryzykować.
- POŻAŁUJESZ! - syknął, wychodząc z kociarni i ruszając prosto do Koziej Łapy. Bengalka zadrżała na całym ciele... Co ona zrobiła?!
- Nic Kózko... - miauknęła spokojnie, układając głowę na łapkach. Serce biło jej jak oszalałe, gdy bicolor ponownie zapytał czy na pewno wszystko jest dobrze - Je... Jestem tylko głodna! Tak! - zaśmiała się nerwowo - Oh zabiłabym za takiego tłuściutkiego wró... - i bum. Koziej Nóżki już nie było w kociarni. Pozostawił za sobą tylko tumany kurzu i roześmianą do granic możliwości partnerkę. Śnieżka pokiwała główką... Oj jaki on był uroczy i pocieszny...
- Uczcie się od taty, dzieci. Tylko nie wygłupiajcie się aż tak - zaśmiała się cicho do swojego brzucha, widząc jak pręgowany desperacko próbuje namówić Pyliste Czoło do oddania mu wróbla. Rudzielec podkręcił głową na "nie" i sądząc po ruchu jego pyska, odparł młodszemu koledze, by ten poszukał innego w stosie.
Co zrobił jej cudowny mężulek? Oj zdecydowanie nie zamierzał zaprzestać próby pozyskania tego cudownego źródła pokarmu. Odpuścił dopiero gdy rudy kocur nastroszył rozeźlony futro. Śnieżny Sopel z pewnością dosłownie kładłaby się ze śmiechu, gdyby nie nie fakt, że właśnie w tej chwili w kociarni pojawił się Brania Łapa. Zmarszczyła brwi i spięła całe ciało gotowa do obrony nienarodzonych dzieci.
- Czego? - splunęła, nawet nie kryjąc swojej wściekłości.
- Zobaczyć jak mają się moje dzie- - nie skończył. Kotka zdzieliła mu w pysk, raniąc dosadnie powiekę i policzek kocura
- To nie są twoje dzieci, wywłoko - sarknęła na tyle cicho, by nikt jej nie usłyszał. Wchodząca Fala i Zaskrońcowy Syk spały. Wolała nie ryzykować.
- POŻAŁUJESZ! - syknął, wychodząc z kociarni i ruszając prosto do Koziej Łapy. Bengalka zadrżała na całym ciele... Co ona zrobiła?!
< Koza? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz